12. Nawiązanie prawdziwej przyjaźni

12 2 2
                                    


– Przemyślałam to i to nie jest dobry pomysł.

– Avery.. Masz lepszy?

– Tak.

– Jaki? Chętnie wysłucham.

– Udawajmy, że się nie znamy, a tamta sytuacja wyszła przez alkohol.

– Serio?

– Tak.

– Zamierzasz mnie teraz pod tym pretekstem odciąć od siebie jak Deana? O co ci chodzi?

– Po prostu.. Odkąd was poznałam moje życie zmieniło się o 180 stopni. Nie wiem co się stanie za chwilę, a przedtem miałam zaplanowany cały tydzień i trzymałam się tego co do sekundy. To mnie po prostu przerasta.

Przygryzłam nerwowo wargę. Jak już wspominałam, nie umiem w takie rozmowy. Nienawidzę ranić drugiej strony. A mówili rodzice naucz się być egoistką to nie słuchałam. Ciul z tym wszystkim.

– Kochanie.

– Daj mi chwilę – rzuciłam do słuchawki i zwróciłam się tym razem do mamy – Nie teraz. Rozmawiam.

– Z kim?

– Z Gavinem – westchnęłam.

– Wspaniale. Powiedz mu, że idzie dzisiaj z nami na bankiet. Nie przyjmujemy sprzeciwu.

– Mamo, nie wiem czy to dobry pomysł. Wspominał coś, że źle się czuje – próbowałam wybrnąć z tej sytuacji.

– Owszem czułem się gorzej, ale jest już dobrze. Z chęcią się z tobą wybiorę i poznam twoich rodziców – wybrzmiał nagle głośno głos z urządzenia.

Cholera. Zapomniałam, że rozmowę miałam na głośno mówiącym ponieważ wcześniej sprzątałam pokój i tak było mi po prostu wygodniej. Przymknęłam powieki i odliczyłam w myślach do trzech. Posłałam mamie sztuczny uśmiech, a ta, najwyraźniej usatysfakcjonowana, wyszła z pomieszczenia.

– Przysięgam, zabiję cię – wycedziłam przez zęby ściskając w ręce telefon.

– Słońce, wiesz, że groźby są karalne?

– Spieprzaj – fuknęłam i zakończyłam połączenie.

Pięć minut przed wyjściem, chodziłam w kółko po pokoju zastanawiając się jak mogę zapobiec zbliżającej się katastrofie. Przecież jeśli ja się tam dzisiaj z nim pokażę, to mój plan o wróceniu do dawnego, spokojnego życia pójdzie się paść.

– Avery wychodzimy – krzyknęła moja matka z dołu.

Jęknęłam męczeńsko ale chcąc nie chcąc zeszłam na dół. Mój żołądek świrował ze stresu. Tak bardzo nie chciałam tam iść, jednak nie miałam wystarczająco mocnego argumentu dla którego mogłabym zostać. Porażka totalna.

– Ładnie dzisiaj wyglądasz – powiedział uśmiechając się do mnie Gavin, kiedy wchodziliśmy do budynku.

– Aha, czyli wczoraj wyglądałam brzydko, tak?

– Wiesz, że nie o to mi chodzi.

– Ta, jasne.

– Co cię ugryzło?

– Nie chcę tu być, a tym bardziej z tobą.

– Nie rozumiem cię – pokręcił ze zrezygnowaniem głową.

Gdy tylko weszliśmy do wielkiej sali balowej, od razu poczułam, jak magia tego wieczoru mnie otacza. Gala charytatywna z okazji rozpoczęcia jesieni była jednym z najbardziej prestiżowych wydarzeń w ciągu roku, a cała atmosfera była przesiąknięta elegancją i urokiem.

Diamentowe CienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz