7. Noc pełna ryzyka

9 3 6
                                    


Siedziałam w pokoju przytupując lekko nogą ze zdenerwowania. Nieprzyjemny incydent z udziałem Cartera miał miejsce w piątek, a dzięki Bogu mieliśmy już następny piątek. Dean przez cały tydzień nie pojawił się w szkole, nie odbierał telefonów i nie odpisywał na moje sms, przez co zaczęłam się poważnie martwić. Może i nie znaliśmy się nie wiadomo jak długo, jednak zdążyliśmy już spędzić razem nieco czasu i trochę się do siebie zbliżyć. Ostatecznie stwierdziłam, że chłopak nie daje mi wyboru i postanowiłam sprawić mu wizytę.

Szybko wyskoczyłam z luźnych dresów. Na tyłek wcisnęłam jasne baggy jeansy z dziurami na kolanach, a jako górną część garderoby wybrałam o rozmiar za dużą koszulkę z spideramen. Na nogi wsunęłam białe buty firmy Nike, telefon schowałam do tylniej kieszeni spodni i wyszłam z domu.

Nie musiałam się nikomu tłumaczyć gdzie i dlaczego wychodzę ponieważ moi rodzice od rana uczestniczyli w przygotowaniach do jakiegoś balu, który miał się odbyć w niedzielę. Takim więc sposobem znowu siedziałam w domu sama. Oni znowu mają w ciebie wywalone – dopowiedziały moje myśli. Znowu cię olewają i nie interesuje ich co się z tobą dzieje.. Pokręciłam głową i przyśpieszyłam kroku.

Na moje nieszczęście Carter mieszkał w całkiem innej dzielnicy, zrobiło się chłodno, a ja nie miałam żadnej bluzy ale byłam już zbyt daleko aby się wrócić.

- Avery? Hej – podskoczyłam przestraszona słysząc jakiś głos za sobą. Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam roześmianą twarz mojego przyszłego, niedoszłego zabójcy, a mianowicie – Gavina.

- Cześć. Tak się składa, że miałam do was zaglądnąć – wysiliłam się na uśmiech, a chłopak spoważniał.

- Nie wiem czy dzisiaj jest to dobry pomysł.

- Po pierwsze każdy mój pomysł jest dobry – prychnęłam odrzucając do tyłu swoje prawie czarne włosy – A po drugie nie odbiera odemnie telefonu i nie odpisuje na sms więc nie mam wyboru.

- Co do pierwszej części twojej wypowiedzi śmiem mieć wątpliwości, a co do..

- Pff.. Czemu niby? Nie znasz mnie przecież?

- Wiem o tobie więcej niż ci się wydaje – mruknął, a w jego oczach dostrzegłam dziwny błysk – A wracając do tego co miałem powiedzieć. Nawet nie próbuj mi przerywać – powiedział ponieważ już otwierałam usta aby to zrobić – Dzisiaj to naprawdę nie jest dobry moment. Obiecuję, że się do ciebie odezwie ale nie dzisiaj.

- Nie ma opcji. Znajdę go, jeśli nie z tobą to bez ciebie.

- Gavin, cholera jasna, co tak długo – usłyszałam nagle za sobą i gwałtownie się odwróciłam – Avery?

- Właśnie miałam złożyć ci wizytę, ale twój kolega zaczął coś pieprzyć, że to nie jest dobry pomysł.

- Bo nie jest.

- Nawet mnie nie wkurwiaj – warknęłam.

- Bierzemy ja?

- Nie odpuścisz?

- Nie – stałam uparcie przy swoim.

- Czyli nie mamy wyjścia. Wsiadaj.

Jechaliśmy w ciszy na Upper East Side ponieważ jak twierdzili chłopacy, tam gdzie się wybieraliśmy, nie mogłam tak wyglądać, cokolwiek miało to znaczyć.

Siedziałam w pokoju na łóżku, kiedy Carter grzebał w mojej szafie w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Wreszcie rzucił mi obcisłe, czarne jeansy z dziurami, czarne body, skórzaną kurtkę i wysokie szpilki. Prawdę mówiąc zadziwił mnie tym, że jedno do drugiego bardzo pasowało. Oprócz stroju dostałam także wytyczne co do makijażu oraz włosów.

Diamentowe CienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz