Siedziałam w pokoju przytupując lekko nogą ze zdenerwowania. Nieprzyjemny incydent z udziałem Cartera miał miejsce w piątek, a dzięki Bogu mieliśmy już następny piątek. Dean przez cały tydzień nie pojawił się w szkole, nie odbierał telefonów i nie odpisywał na moje sms, przez co zaczęłam się poważnie martwić. Może i nie znaliśmy się nie wiadomo jak długo, jednak zdążyliśmy już spędzić razem nieco czasu i trochę się do siebie zbliżyć. Ostatecznie stwierdziłam, że chłopak nie daje mi wyboru i postanowiłam sprawić mu wizytę.
Szybko wyskoczyłam z luźnych dresów. Na tyłek wcisnęłam jasne baggy jeansy z dziurami na kolanach, a jako górną część garderoby wybrałam o rozmiar za dużą koszulkę z spideramen. Na nogi wsunęłam białe buty firmy Nike, telefon schowałam do tylniej kieszeni spodni i wyszłam z domu.
Nie musiałam się nikomu tłumaczyć gdzie i dlaczego wychodzę ponieważ moi rodzice od rana uczestniczyli w przygotowaniach do jakiegoś balu, który miał się odbyć w niedzielę. Takim więc sposobem znowu siedziałam w domu sama. Oni znowu mają w ciebie wywalone – dopowiedziały moje myśli. Znowu cię olewają i nie interesuje ich co się z tobą dzieje.. Pokręciłam głową i przyśpieszyłam kroku.
Na moje nieszczęście Carter mieszkał w całkiem innej dzielnicy, zrobiło się chłodno, a ja nie miałam żadnej bluzy ale byłam już zbyt daleko aby się wrócić.
- Avery? Hej – podskoczyłam przestraszona słysząc jakiś głos za sobą. Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam roześmianą twarz mojego przyszłego, niedoszłego zabójcy, a mianowicie – Gavina.
- Cześć. Tak się składa, że miałam do was zaglądnąć – wysiliłam się na uśmiech, a chłopak spoważniał.
- Nie wiem czy dzisiaj jest to dobry pomysł.
- Po pierwsze każdy mój pomysł jest dobry – prychnęłam odrzucając do tyłu swoje prawie czarne włosy – A po drugie nie odbiera odemnie telefonu i nie odpisuje na sms więc nie mam wyboru.
- Co do pierwszej części twojej wypowiedzi śmiem mieć wątpliwości, a co do..
- Pff.. Czemu niby? Nie znasz mnie przecież?
- Wiem o tobie więcej niż ci się wydaje – mruknął, a w jego oczach dostrzegłam dziwny błysk – A wracając do tego co miałem powiedzieć. Nawet nie próbuj mi przerywać – powiedział ponieważ już otwierałam usta aby to zrobić – Dzisiaj to naprawdę nie jest dobry moment. Obiecuję, że się do ciebie odezwie ale nie dzisiaj.
- Nie ma opcji. Znajdę go, jeśli nie z tobą to bez ciebie.
- Gavin, cholera jasna, co tak długo – usłyszałam nagle za sobą i gwałtownie się odwróciłam – Avery?
- Właśnie miałam złożyć ci wizytę, ale twój kolega zaczął coś pieprzyć, że to nie jest dobry pomysł.
- Bo nie jest.
- Nawet mnie nie wkurwiaj – warknęłam.
- Bierzemy ja?
- Nie odpuścisz?
- Nie – stałam uparcie przy swoim.
- Czyli nie mamy wyjścia. Wsiadaj.
Jechaliśmy w ciszy na Upper East Side ponieważ jak twierdzili chłopacy, tam gdzie się wybieraliśmy, nie mogłam tak wyglądać, cokolwiek miało to znaczyć.
Siedziałam w pokoju na łóżku, kiedy Carter grzebał w mojej szafie w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Wreszcie rzucił mi obcisłe, czarne jeansy z dziurami, czarne body, skórzaną kurtkę i wysokie szpilki. Prawdę mówiąc zadziwił mnie tym, że jedno do drugiego bardzo pasowało. Oprócz stroju dostałam także wytyczne co do makijażu oraz włosów.

CZYTASZ
Diamentowe Cienie
Romance18 letnia Avery Vanderbilt ma wszystko, czego można zapragnąć - pochodzi z jednej z najbogatszych rodzin na Upper East Side, uczęszcza do elitarnego liceum i jej przyszłość wydaje się być już napisana diamentowym piórem. Jednak za błyszczącą fasadą...