– Jak wyglądam? – zapytała Mia odwracając się w moją stronę.
Pierwszy raz od dłuższego czasu wybierałam się z nią oraz Evelyn na imprezę. Była to domówka urodzinowa znajomego rudowłosej - Masona. Imprezy u chłopaka były znane z tego, że ktoś wiecznie odwalał krzywe akcje. Największy rozgłos zdobyło spotkanie, które zakończyło się przyjazdem straży pożarnej ponieważ paru nawalonych idiotów chciało sprawdzić czy jeśli wyrzucą niezgaszonego peta na trawnik, wybuchnie pożar.
– Jak zawsze pięknie – uśmiechnęłam się patrząc na nią z uznaniem.
Urodziny były tematyczne dlatego też wszystkie trzy od paru godzin charakteryzowałyśmy się na księżniczki Disneya. Mia wybrała Arielkę, jednak z powodu wygody zamiast jej syreniej wersji, wybrała tą ludzką. Evelyn zdecydowała się na Królewnę Śnieżkę, a ja zaś na Roszpunkę.
Bajki Disneya niby łatwy i przyjemny temat ale znaleźć porządny strój to udręka. Chyba do końca życia nie zapomnę ulgi, która mi towarzyszyła w momencie kiedy po całym dniu spędzonym w paru galeriach handlowych położyłam się na łóżku. To było zbawienie.
Na zaproszenie odpowiedziałam z dużym entuzjazmem ponieważ potrzebowałam odreagować ostatnie spotkanie i rozmowę z Carterem. Nie było to łatwe i przyjemne ani dla mnie, ani dla niego ale ostatecznie chyba doszliśmy do porozumienia. Przynajmniej ja to tak odebrałam. Po wylaniu jego żali i moich wątpliwości chłopak stwierdził, że mnie rozumie, ale nie chce abym się przez to od niego odcinała i jeżeli będę się czuła lepiej to nie musimy pokazywać się razem w miejscach publicznych. Czyli w sumie wyszło na to, że teraz mam trochę wodę z mózgu.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce, impreza urodzinowa Masona zaczęła się na dobre. Muzyka dudniła w głośnikach, a światła migotały w rytm basu. Pomimo licznej ilości osób w gigantycznym salonie, gdzieś w oddali dostrzegłam Masona, który świętował swoje 19 urodziny. Wokół niego zebrała się grupka osób, co w żaden sposób mnie nie zdziwiło, ponieważ chłopak kochał być w centrum uwagi.
Westchnęłam i ruszyłam razem z przyjaciółkami w stronę bruneta aby złożyć mu życzenia oraz przekazać prezent. Kupiłyśmy my zestaw do wina oraz zapalniczkę z wygrawerowaną datą jego urodzin. Nie miałyśmy lepszego pomysłu, dlatego chłopak musiał zadowolić się tym.
Kiedy tylko odeszłyśmy od Masona automatycznie skierowałyśmy się w stronę kuchni. Oczy zaświeciły mi się na widok alkoholu. Po ostatatniej konwersacji z Carterem jedyne o czym marzyłam to upicie się do nieprzytomności i choć chwilowy zanik pamięci.
– To będzie świetna noc! – wydarła się Mia próbując przekrzyczeć hałas, chwytając mnie za rękę i ciągnąc na parkiet. Evelyn tylko się zaśmiała, podążając za nami z drinkiem w dłoni.
– Wariatko, prawie piwo przez ciebie wylałam!
Gdy tańczyłyśmy, czułam, jak napięcie w moich barkach zaczyna się rozluźniać. Mia i Evelyn były świetnymi towarzyszkami, a ich energia była zaraźliwa. Mimo, że nasz kontakt nie był ostatnio jakiś wybitny, ale cieszyłam się, że udało nam się razem wyrwać.
Po jakimś czasie zeszłam z parkietu aby uzupełnić moje zapotrzebowanie alkoholowe. Złapałam za względnie czysty kubeczek, wlałam nieco pepsi, a resztę uzupełniłam wódką. Wrzuciłam jeszcze parę kostek lodu i zadowolona oparłam się tyłem o blat obserwując bawiących się ludzi.
Impreza wyglądała jak z bajki. Dosłownie i w przenośni. Wszyscy byli tak świetnie poprzebierani, że gdyby przyszło mi randomowo wskazać jakąkolwiek osobę nie dałabym rady.
– Na zdrowie – usłyszałam po chwili obok siebie i wyrwałam się z lekkiego transu.
– Gavin? – zapytałam zdziwiona po chwili przyglądania się jego twarzy – Co ty tutaj robisz?
CZYTASZ
Diamentowe Cienie
Romance18 letnia Avery Vanderbilt ma wszystko, czego można zapragnąć - pochodzi z jednej z najbogatszych rodzin na Upper East Side, uczęszcza do elitarnego liceum i jej przyszłość wydaje się być już napisana diamentowym piórem. Jednak za błyszczącą fasadą...