Rozdział 23

458 95 47
                                    

* MAY *


Żegnając noc, niebo objawiało najpiękniejsze kolory. Poranna zorza roztaczała różową poświatę, przeplatającą się z głębią czerwieni. Ten niesamowity spektakl barw ukazywał coraz więcej szczegółów bajecznego krajobrazu.

Mroczny las otulał w swych ramionach dzikie jezioro. Nad taflą wody unosiła się mgła, nadając temu miejscu tajemniczości. Na horyzoncie pasmo gór zanurzało swe szczyty w powłóczystych chmurach. Było tak cicho. Spokojnie.

Oparta o balustradę, z zachwytem podziwiałam moment przeistaczania się ciemności w brzask. Żałowałam, że nie mam przy sobie akwareli, którymi mogłabym uchwycić to urzekające subtelnością zjawisko.

Nabrałam głęboki wdech świeżego powietrza i niespiesznie go wypuściłam. Nie czułam strachu, paraliżującego mnie każdego dnia. Trauma, która pętała swoje więzy na moim ciele, odeszła w zapomnienie. Czułam się tą samą dziewczyną, jaką byłam przed laty. Bez bagażu, zniewalających moją psychikę, doświadczeń.

Jak to możliwe, że czuję się wolna? Silna.

Ponowny wdech. Nasycałam się zapachami jeziora i lasu. Uśmiech sam pojawił się na moich ustach i chciałam, żeby już nigdy nie zgasł. To miejsce było lekarstwem dla mojej poranionej duszy. Tego właśnie potrzebowałam, by móc w ostateczności doznać ukojenia. Tej głuszy i jego.

Przez tyle lat żyłam w przeświadczeniu, że porzucił mnie w okrutny sposób. Czułam się, jak zwykła letnia przygoda, która niknie po nic nieznaczącym uniesieniu. Cierń z jego imieniem do tej pory tkwił głęboko w sercu.

To, co powiedział mi Set, a wczoraj potwierdził Adam, całkowicie odmieniło mój tok postrzegania przeszłości. Pomimo upływu lat, on nadal mnie kochał. Kupił dla nas to miejsce, żebyśmy mieli swój własny skrawek nieba. Cały czas wierzył, że Bóg kiedyś pozwoli nam być razem. Gdy ja zwątpiłam, on walczył o wspólną przyszłość. Pokochałam go jeszcze mocniej, niż za pierwszym razem. Każda komórka mojego ciała pragnęła jego bliskości.

Tylko dlaczego Lachesis, snując nici życia, niechybnie splotła moją z Adama właśnie teraz?

Kciukiem przesunęłam po diamentowym oczku widniejącym na serdecznym palcu. Na płucach zaległ ciężar winy, a po policzku spłynęła samotna łza.

Czy Set mnie zrozumie, jeśli opowiem mu swoją nieszczęśliwą historię? Czy zdoła pojąć, jak ważną jest dla mnie osobą, lecz moje serce już od dawna należy do kogoś innego?

Wychowywali się razem, są przyjaciółmi od najmłodszych lat, a teraz przeze mnie mogą stać się wrogami. Nie chciałam ich poróżnić. Gdybym spotkała swoją miłość zaledwie dwa tygodnie wcześniej, nie byłabym w tej patowej sytuacji. Okrutny los i tym razem mnie nie oszczędził. Miałam tydzień na podjęcie ostatecznej decyzji, ale mogłam to zrobić tylko w tym miejscu. To tu moje myśli stawały się klarowne.

Niespodziewanie otuliły mnie męskie ramiona, a ciepłe wargi złożyły pocałunek tuż pod uchem. Znowu czułam się dobrze. Znowu chciałam żyć. Znowu byłam silna. To on był drogą do mojej wolności.

– Żałujesz tego, co zrobiliśmy?

Jak on w ogóle mógł tak pomyśleć?

Oparłam plecy o jego tors, żeby był pewien, że go nie odrzucam.

– Nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z tobą – odpowiedziałam szczerze i wyznałam, co tak naprawdę mnie trapi.

Wiedziałam, że też przejmuje się Setem. Jak nikt inny na tym świecie, rozumiał moje wewnętrzne rozdarcie. Sam też to przeżywał. Poprosił o spędzenie wspólnie tego tygodnia, obawiając się, że to mogą być nasze ostatnie chwile. Skrycie przypuszczał, że nie wygra rywalizacji o moje serce. W jego oczach Set był bardziej mnie wart, niż on. Dlaczego tak nisko siebie oceniał, skoro od lat na każdym kroku pokazywał, jak ważna dla niego jestem? Zgodziłam się, nie wyjawiając w pełni swoich myśli.

Doścignąć wolność #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz