* ADAM *
Dziś w szczególności nie miałem ochoty opuszczać domku nad jeziorem. Byłem rozleniwiony po nocy i podminowany po wczorajszym mailu z groźbą skierowaną do May. Fakt, że jesteśmy na odludziu, a nie wiadomo, jak poważne jest zagrożenie, zmotywował mnie do ruszenia dupy z łóżka. Zacząłem nawet zastanawiać się, czy nie lepiej byłoby przenieść się do jej mieszkania w bloku. Tam, choćby ze względu na dużą ilość sąsiadów, jest bezpieczniej. Zobaczę, co powie dziś nasz klubowy haker i dopiero zadecyduję o kolejnych krokach.
Już z rana zadzwoniłem do niego, nakazując stawić się w biurze o czternastej. May, wiedząc, że dzisiejszy dzień pracy będzie o wiele krótszy, już po szóstej kazała zawieźć się do stajni. Dobrze, że w siodlarni mieli kawę, inaczej zasnąłbym na stojąco.
Korzystając z okazji, bacznie przyjrzałem się zarówno Donowi, jak i temu nowemu. Nie dostrzegłem nic podejrzanego, oprócz pożądliwych spojrzeń skierowanych w stronę mojej kobiety.
Och, jak oni mnie wkurzali! Oczami wyobraźni widziałem, jak zmazuję pięściami te ich cwaniackie uśmieszki. Kurwa, marzenia.
Po godzinie obaj zauważyli, że nie opuszczam May na krok i nie mam zamiaru nigdzie się ruszać. Odjebali się i w końcu zajęli swoją robotą.
Piękna nie była zadowolona, że ciągnę ją za sobą do siedziby. Próbowała negocjować i wmówić mi, że na terenie stadniny nic jej nie grozi. Gówno mnie to interesowało. To ja ją chroniłem i nie miałem zamiaru spuszczać jej z oka. Już raz, przez to, że byliśmy oddzielnie, doszło do tragedii. Nie pozwolę, żeby historia się powtórzyła.
Wjeżdżając na teren klubu, wzbudziłem wielkie zainteresowanie. Przecież Prezes nikogo nie woził na plecaku. Nikogo! To była moja święta zasada. Dlaczego? Bo to miejsce od zawsze należało tylko i wyłącznie do May. Nie wyobrażałem sobie wozić jakiejś nic nie znaczącej suki na tyle. To miejsce Damy.
Mijając główną bramę, już widziałem te rozdziawione gęby Braci, stojących na papierosie.
Kurwa, to będzie ciężkie zadanie utrzymać naszą relację w utajeniu do momentu powrotu Seta.
Zaparkowałem tradycyjnie tuż przy wejściu, a ślicznotka z gracją zsiadła i ściągnęła kask. Oczywiście doznali jeszcze większego zapowietrzenia.
– May? – zagadnął jeden z piątki obserwujących. – A co ty bujasz się z Prezesem?
Omal nie zabiłem go wzrokiem.
– Chciałam odwiedzić Molly. Mam nadzieję, że jest – odpowiedziała natychmiast, zasłaniając się dobrą wymówką.
– Jak zwykle jest w kuchni. Zaprowadzić cię, laleczko? – zapytał Slow, śliniąc się na jej widok.
No tego było za dużo. Stanąłem obok niej, napinając każdy mięsień i wybuchając:
– Wara od niej! Jeśli usłyszę jakikolwiek głupi tekst albo któryś z was ją dotknie, nie będę czekać na powrót Seta, tylko osobiście was wykastruję. Jest pod moją ochroną. Czy to, kurwa, jasne?
Wiedzieli, że nie żartuję. Podnieśli łapy do góry w obronnym geście.
– Spoko Prez. Nikt jej nie tknie.
– Gdy pojawi się Pixel, ma zapierdalać od razu do biura – warcząc, rzuciłem na odchodne, po czym wprowadziłem May do środka.
W salonie tradycyjnie kilku braci chlało, a dziwki plątały się, szukając chętnego do zabawy. Ku mojemu zaskoczeniu wśród nich była też Beth. Co ta suka tu robiła? Przecież Zipp jest w trasie. Bez mojego pozwolenia nie powinno jej tu w ogóle być. Zauważając nas, spojrzała z nienawiścią w stronę May. Set miał rację, ta zdzira coś do niej miała i już dawno powinienem ją wypierdolić. Nie chcąc robić szopki przy mojej Damie, zostawiłem tę sprawę do załatwienia później. Objąłem kotkę ramieniem i zaprowadziłem do kuchni.
CZYTASZ
Doścignąć wolność #1
RomanceDoścignąć Wolność jest pierwszym tomem serii Death Road rozpoczynającym historię ludzi, pragnących osiągnąć szczyt wyzwolenia. Za wszelką cenę próbują doznać spokoju i uwolnić się od zniewalających kajdan. Powieść budzi skrajne emocje. Pisząc ją odc...