* MAY *
Skołowana myślami, leżałam na łóżku i ślepo wpatrywałam się w sufit. Czułam się źle, wyganiając Adama, po tym, co mi powiedział.
Kocha mnie. Chce porzucić dla mnie klub i zacząć normalne życie. Nie do końca wierzę, żeby był do tego zdolny. A może rzeczywiście mówił prawdę? Już raz próbował uciec, ale go powstrzymano. Teraz ma większe możliwości i jest nie do zatrzymania. Ale czy mógłby z tego wszystkiego zrezygnować dla mnie? Nie wiem.
Czas leciał nieubłaganie, a ja nadal nie wiedziałam, co mam zrobić. Chciałam choć na chwilę oderwać się od dręczących myśli. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do przyjaciółki. Tak szybko uciekła z kuchni, że nie zdążyłam z nią porozmawiać.
– Słucham
– Cześć Molly. Tu May. Dzwonię, bo martwię się o ciebie – wytłumaczyłam pospiesznie.
– Niepotrzebnie. – Zachichotała. – Sprawa jest już wyjaśniona. Candy kłamała, żeby nas wkurzyć. Chłopaki z klubu byli u mnie i opowiedzieli, co się działo. Po odwiezieniu ciebie, Risk wrócił wkurwiony do siedziby. Od razu dopadł Candy. Wyznała przy wszystkich, że podczas obiadu specjalnie nas podjudzała, żeby wywołać nieporozumienia. Prez tak się zagotował, że wypieprzył ją na zbity pysk, bez możliwości powrotu. Reszta dziwek tak się przestraszyła, że omijają go teraz szerokim łukiem.
Byłam dumna z mojego mężczyzny, że od razu zaprowadził porządek. Dostrzegłam też światełko nadziei, że nasz związek może mieć rację bytu. Niepotrzebnie słuchałam tych zakłamanych kobiet.
– May, musisz częściej bywać w klubie. Masz na koncie dwie jednego dnia. Jak tak dalej pójdzie, do końca tygodnia załatwisz i resztę.
Parsknęłam śmiechem, słysząc to stwierdzenie.
– Kto wie. Jest na to szansa. – Otarłam z kącików oczu łzy radości. – Naprawdę cieszę się, że jesteś już w dobrym humorze.
Nagle dobiegło do mnie drobne stukanie.
Kto, o tak późnej porze, czegoś chce?
– Molly, poczekaj chwilę. Ktoś do mnie puka. – Wolałam zostać z nią na łączu. Gdyby działo się coś złego, od razu mogłaby powiadomić Adama.
– Dobrze, czekam.
Podeszłam do drzwi i zapytałam:
– Kto tam? – Pewnie brzmiałam na bardzo przestraszoną, ale dochodziła dwudziesta druga trzydzieści, a nie spodziewałam się już dzisiaj nikogo.
– Sąsiadka z naprzeciwka. – Poznałam głos staruszki.
Znałam dość dobrze tą samotną kobietę, którą nie raz mijałam na schodach. Nawet, ostatnio z Adamem, pomagaliśmy jej wnieść zakupy na trzecie piętro. Spokojna, że nic mi nie zagraża, wpuściłam ją do przedpokoju.
– Kochaniutka, przepraszam, że tak późno. Przysnęłam po południu i dopiero teraz się obudziłam. Listonosz przez pomyłkę wrzucił do mojej skrzynki korespondencję adresowaną do Ciebie.
Wyciągnęła spod rozpiętego swetra wychudzoną dłoń z listem i podała mi go.
– Dziękuję bardzo. – Uśmiechnęłam się do niej życzliwie. – Jeśli będzie pani potrzebować pomocy, proszę się nie krępować i od razu do mnie przyjść.
– Kochaniutka, będę pamiętać. – Pożegnała się i cofnęła do swojego mieszkania.
Zamknęłam dokładnie drzwi i przyłożyłam telefon do ucha.
CZYTASZ
Doścignąć wolność #1
RomanceDoścignąć Wolność jest pierwszym tomem serii Death Road rozpoczynającym historię ludzi, pragnących osiągnąć szczyt wyzwolenia. Za wszelką cenę próbują doznać spokoju i uwolnić się od zniewalających kajdan. Powieść budzi skrajne emocje. Pisząc ją odc...