Rozdział 5

2.7K 202 17
                                    


Maddie

Mężczyzna był totalnie rozczarowany. Zaryczał po raz kolejny, ale zupełnie go zignorowała. Wiedziała czego chciał, aby znowu go pocałowała, ale musiała pomyśleć. A z jego rękoma na swoim ciele nie była w stanie.
Więc usiadła na kanapie, z dala od niego co zupełnie mu się nie podobało.
On ciągle był obok. Dotykał jej praktycznie cały czas, a jeśli nie miał na niej swoich rąk, to stał tak blisko, żeby ocierać się o nią swoim ciałem.
Znalazł się metr od niej, co zupełnie mu się nie spodobało. Ryczał co chwilę, ale próbowała nie zwracać na niego uwagi.
Cholera, co ona miała z nim zrobić?
Powinna po kogoś zadzwonić. Po policję, albo karetkę, ale bała się tego, co go czeka. Przecież był inny miał kły, nieludzkie, stalowe oczy. Nie mówił, jedynie warczał i jak miał się obronić przez kłębem pytania.
Najlepsze co mogło go spotkać to szpital psychiatryczny, a najgorsze... Nawet nie chciała myśleć.
Nie mogła pozwolić, aby ktoś go skrzywdził, ale też nie mógł tu zostać. Jak to niby miałoby wyglądać? Było trzeba wezwać kogoś od razu, a nie teraz, gdy zaczęła go żałować.
  - Przestań ryczeć!
  Urwał dźwięk w połowie, gdy krzyknęła i przechylił głowę, patrząc na nią.
  - Co ja mam z tobą zrobić?
  Wyjawiła swoje obawy, a on nawet nie zaregował.
  - Skąd się tu wziąłeś? Czym ty do cholery jesteś?
  Jakoś jej nie zaskoczyło, gdy po raz kolejny nie odpowiedział. Zamknęła oczy, przykrywając je dłonią.
Zajęło mu to sekundę. Poczuła ruch tuż obok siebie i wiedziała co ją czeka, jeszcze zanim otworzyła.
Był tuż przed nią. Ich twarze dzieliło kilka centymetrów. Kucał przed kanapą, na której siedziała. Maddie dokładnie wiedział, o co mu chodzi, bo wpatrywał się w jej usta bez żadnego drgnięcia. 
Nie mogła się powstrzymać, aby nie dotknąć palcem jego policzka i nie przesunął się niżej, na wargę. Rozchylił usta od razu, gdy poczuł jej dotyk i zaczął mruczeć.
  - Facet, całujesz bardzo dobrze. Cholera chętnie zrobiłabym to jeszcze raz, tylko muszę pomyśleć. A myślenie, gdy jesteś obok zupełnie mi nie idzie.
  Maddie miała wrażenie, że on zupełnie nie słucha. Patrzył na jej wargi z takim napięciem, że musiała je oblizać, co wywołało cichy ryk.
Cholera.
  - Tylko raz.
  Pochylił się tak szybko, że nawet nie zdążyła nabrać oddechu. Pod jego ruchem oparła się o oparcie kanapy, kiedy mężczyzna ją pocałował. Lekcje w kuchni zdecydowanie dobrze na niego wpłynęły.
Podrażnił jej wargi, zanim wsunął język do jej ust. Otarł się o jej język, zanim się cofnął, by ponowić ruch. Odpowiedziała tym samym i jęknął w jej usta. To było zdecydowanie to, na co czekał.
Zawsze całował ją tak długo, aż nie musiała odsunąć się z powodu braku powietrza. Ale nie tym razem.
Dźwięk na zewnątrz sprawił, że Maddie odwróciła głowę, by spojrzeć na drzwi wejściowe.
  - Cicho- mruknęła, gdy odpowiedział jej niezadowolony ryk.
  Musiała oprzeć się na jego torsie obiema dłońmi, aby pozwolił jej wstać. Zdążyła zrobiła zaledwie krok w stronę okna, kiedy coś stukneło w drzwi wejściowe. Teraz już była pewna, że jej się nie wydawało.
Drzwi stanęły otworem, uderzając o ścianę z głośnym hukiem. Nie potrafiła opanować drżenia ciała. Znowu to samo, ktoś po raz kolejny włamywał się do jej domu.
Poczuła ręce na swoich biodrach i chwilę później została pchnięta do tyłu. Została postawiona za plecami swojego włamywacza.
Dopiero po chwili dotarło do niej, co on robi. Stał na nisko opuszczonych nogach, z napiętym ciałem skierowany w stronę drzwi. Warczał i to tak, jak jeszcze tego nie słyszała, zdecywanie bardziej agresywnie. Jego jedna dłoń pozostała na jej plecach, przycisnął ją do siebie, nie pozwalając ruszyć się nawet o krok. Oddzielał ją swoim ciałem od wchodzących do jej domu.
Bronił ją.
Musiała wychylić się zza jego pleców, żeby móc zerknąć na wchodzących. I od razu oddech stanął jej w gardle.
Byli ogromni. Znaczy, nie tak, jak ten, którego język miała przed chwilą w ustach, ale zdecydowanie byli więksi, niż normalnie ludzie.
Trójka mężczyzn, w okularach przeciwsłonecznych zatrzymała się tuż za wejściem i co dziwne nie wpatrywali się w jej ogromnego włamywacza, tylko w nią.
  - Cholera.
  Miała właśnie w głowie to, co oznajmił jeden z przybyłych. Lepiej tego się nie dało ująć.
Wiedziała, po co tu są. Przyszli po niego. Tylko przybyła trójka nie wyglądała tak, jakby sobie tego życzyła. Nie byli mili i uroczy. Raczej wyglądali tak, jakby chcieli zabić jej włamywacza.
Jeden z mężczyzn zrobił krok w ich stronę i Maddie pod naporem otaczającej jej dłoni musiała wykonać krok do tyłu.
  - Pieprzył ją.- warknął mężczyzna, po tym jak pociągnął nosem.
  - To co? Trochę perswazji, tabletka i po sprawie.
  - Nie może być tu dłużej niż dwa dni, nic jej nie będzie.
  - Trzeba się tylko upewnić, że dochowa sekretu.
  Mówili o niej. Tak, jakby mieli ją zabić i nie mogła powstrzymać się, aby stać spokojnie. Za swoją żywą tarczą zaczęła drżeć jeszcze mocniej.
Mężczyzna przed nią warknął tak przeraźliwie, że miała ochotę zatkać uszy. Po tym, jak przybyli spojrzeli na niego wiedziała, iż też to rozumieją. Zamierzała ją chronić i była mu za to okropnie wdzięczna.
Przynajmniej tym razem miała lepszą ochronę niż parasolka.
Sądziła tak całe kilkanaście sekund. To wydarzyło się tak nagle, że nie była pewna kto to zrobił.
Cichy wystrzał poprzedził ryk jej obrońcy. Ręka wokół niej poluzowała uścisk, kiedy mężczyzna sięgnął swojego ciała. Tylko nie zdążył.
Zwalił się na podłogę z głuchym łomotem. Maddie zaledwie zerknęła na czarną strzałkę, ciągle wystającą z jego uda.
Cholera.
Trójka mężczyzn dalej wpatrywała się w nią. Nie miała szansy. Nie wygrałaby nawet z jednym, a teraz miała trzech przeciwko sobie.
  - Green, zajmij się nią.
  Jeden z nich ruszył w jej stronę i zaczęła się cofać. Krok po kroku, aż uderzyła plecami w ścianę.
  - Przecież cię nie zabiję. - warknął mężczyzna, zatrzymując się jakiś krok przed nią.
  Dopiero teraz dostrzegła, że w dłoni trzymał mała, czarną torbę  podróżną
Rzucił ją na podłogę, pod swoje stopy i kucnął, otwierając jej zamek. Dzięki temu był niższy, ale przez to wcale nie mniej groźny.
  - Co obstawiasz? Grey? Anthracite? Graphite?
  - Czy ja ci wyglądam na osobę, która zna się na odcieniach kolorów? Sam nam powie, albo spytamy dziewczyn.
  Maddie spojrzała na nich. Odwrócili jej faceta na plecy i...
Zaraz, zaraz od kiedy to był jej facet?
Przecież dokładnie tego chciała. Aby ktoś przyszedł i się nim zajął. Wyglądali na podobnych do niego, nie byli zaskoczeni widząc jego kły.
  - Doceniam, że był na tyle miły, że nie zatarł za sobą śladów.
  - Sądził, że wszyscy zginęli. Też byś tego nie robił.
  Mimowolnie przysłuchiwała się ich rozmowie. Brzmiała tak normalnie, jakby właśnie nie uśpili wielkiego faceta.
  - Znalazł pierwsze schronienie i się ukrył.
  - Tylko szkoda, że w domu jakiejś laski, którą przy okazji wypieprzył.
Spojrzała na tego przed sobą. On też miał
kły? Zacisnął wargi, przez co nie była pewna.
Przynajmniej byli delikatni, w stosunku do nieprzytomnego mężczyzny. Nie zabili go, tylko uśpili, na dodatek właśnie okrywali go jakimś materiałem. Nawet zadbali o to, żeby nie przeziębił się w drodze, gdziekolwiek go zabierali. Byli mili, tylko szkodza, że nie w stosunku do niej.
Klęczący przed nią podniósł się na nogi. Przełknęła ślinę, kiedy musiała zadrzeć głowę do góry, by spojrzeć mu w oczy.
  Podał jej mała, białą tabletkę na otwartej dłoni.
- Połykaj.
  Tabletkę nieznanego pochodzenia od obcego? Chyba śnił.
  - Mam cię zmusić? I tak to połkniesz, więc wybierz opcję przyjemniejszą dla siebie.
  Cholera. Chwyciła tą tabletkę, zanim skończył mówić.
Obserwował ją, gdy wkładała ją do ust i musiała połknąć. Dopiero wtedy się odezwał.
  - Zapomnij o nim. Nie istnieje, tak samo jak my. Masz trzymać gębę na kłódkę. Jedno niefortunne słowo, a wrócimy i uwierz mi, że nie będzie tak miło.
  Cholera, też miał kły. Będąc tak blisko niego była tego pewna. Był taki sam jak jej włamywacz.
Wystraszył ją. Wiedziała, że to był jego cel, ale zadziałało.
Odsunął się i dopiero wtedy spojrzała w głąb pokoju. Było pusto. Zniknęli, zarówno dwójka nieznajomych jak i jej włamywacz.
A po chwili drzwi zamknęły się z trzaskiem za ostatnim z nich.

 
 

Bearmen V- Steel [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz