Rozdział 3

2.7K 179 5
                                    


Maddie

Jękneła, czując męska dłoń. Palce niespiesznie pieściły jej łechtaczkę i wygięła się w stronę mężczyzny za swoimi plecami.
Cholera, co?
Otworzyła oczy, patrząc na rozjaśniony przez słońce pokój. Świt musiał
nadejść kilka godzin temu, a on tu był.
Jej warczący włamywacz z klami leżał za jej plecami.
Jego dłoń sięgnęła jej uda i rozsunął jej nogi. Jak on to robił. Ledwo jej dotknął, a płonęła.
Warknął za jej plecami i chwilę później poczuła żołądź fiuta, ocierającego się o jej wejście.
Czy on nie uznawał gry wstępnej? Wszystko robił od razu, ostro i twardo.
Wbił się w nią jednym ruchem, wywołując krzyk dziewczyny. Warkot pogłębił się, kiedy mężczyzna wycofał się i znowu pchnął.
Jękneła, ale urwała dźwięk w połowie. Mężczyzna wysunął się z jej ciała. Sapneła, gdy przesunął fiuta po jej ciele i otarł się o jej odbyt.
  - Nie mam mowy, facet!
  Maddie szarpnęła się do przodu, ale męskie ręce po chwili owinęły się wokoło niej. Popchnął ją swoim ciałem, zmuszając, aby po raz kolejny stanęła na czworaka.
W objęciu jego rąk nie mogła nawet drgnąć. Twardy członek przesunął się po jej ciele, aby namierzyć tylnią dziurkę.
  - Nie- zaprotestowała po raz kolejny.
  Czuła go dokoła swojego ciała, był w takiej samej pozycji, na czworakach nad nią. Mógł to po prostu zrobić, nawet nie miała jak się ruszyć, ale jego fiut jedynie przesuwał się po wejściu do jego otworu.
Poczuła jego usta na plecach. Przesunął językiem po jej kręgosłupie, sprawiając, że wygięła się w łuk.
  - Nigdy tego nie robiłam.
  Zatrzymał usta na jednym punkcie pleców i zaczął ssać kawałek skóry.
  - A ty... jesteś duży.
  Polizał ssany przed chwilą fragment skóry i przesunął język dalej.
  - Zawsze jesteś gwałtowny, a ja... nie widzę tego.
  Dopiero wtedy zrozumiała. Przekonywał ją. Ten jego język był milczącą prośbą o to, by się zgodziła.
  Cholera.
  - Będziesz delikatny?
  Cicho warknął i była pewna, że to potwierdzenie.
  - Nie wejdziesz w całości?
  Kolejne warknięcie.
  - Zrobisz to powoli? Przerwiesz, jeśli będę chciała?
  Cicho warczał po każdym pytaniu i Maddie głęboko wciągnęła oddech, zanim się zgodziła.
Spodziewała się na pewno czegoś innego. Przecież przed chwilą ją pieścił, a teraz po prostu pchnął, wsuwając się w jej odbyt.
Syknęła niemal natychmiast. Mięśnie rozciągały się pod wielkością fiuta, wywołując lekkie pieczenie.
Robił to powoli, dokładnie tak, jak obiecał. Bez żadnych zbędnych ruchów.
Sapneła po kilku centymetrów, a po kilkunastu wydała krzyk. Paliło. Nierozciągnięte mięśnie protestowały przeciwko długości mężczyzny.
Zatrzymał się, gdy nawet nie poprosiła. Jakby sam zrozumiał jej krzyk. Wycofał się o kilka centymetrów i delikatnie pchnął, a później znowu i znowu.
To było cholernie dziwne. Czuła się wypełniona, ale w zupełnie inny sposób. Jego długość odbierała inaczej, mocniej.
Potrzebowała czegoś więcej. Sięgnęła dłonią do łechtaczki i ryk, który otoczył ją chwilę później ją przeraził.
Odepchnął jej dłoń swoją i sam dotknął jej czułego pęczka. Dwa palce zaczęły wybijając tam szaleńczy rytm, zupełnie inny od tego w tyłku.
Nigdy nie sądziła, że zgodzi się na anal, a czuła jak jej cipka zaciska się coraz mocniej. Zaczęła oddychać szybciej, ale nawet wtedy pchnięcia, które wykonywał mężczyzna pozostały delikatne.
Oświadczyła swój orgazm krzykiem, a mężczyzna ryknął chwilę później. Poczuła ciepło jego spermy, zanim wysunął się z niej.
Leżała na brzuchu, próbując pozbierać oddech, kiedy poczuła jego dłoń na plecach. Wodził po niej palcem, jakby była eksponatem w muzeum, który zniszczy się przy zbyt mocnym dotyku.  Mruczał i jakoś była pewna, że to satyskacja.
W końcu była w stanie unieść głowę i spojrzeć na niego. Te stalowe oczy były zdecydowanie czymś niezwykłym.
  - Potrzebuje prysznica.
  Mruknął, zanim wstał i po chwili chwycił ją na ręce.
Własna taksówka.
Nie mogła powstrzymać uśmiechu. Mężczyzna akurat spojrzał w dół, na nią. Przechylił głowę na bok, kiedy sięgnął palcem jej ust. Przesunął nim po wargach, jakby nie mogąc uwierzyć w to, co widzi.
Czy on nigdy nie widział uśmiechu.
Dopiero po chwili do Maddie dotarło, że musi pokazać palcem swoje miejsce docelowe. Bez tego mężczyzna nie wykonał kroku.
  - Masz jakieś imię?- spytała, gdy wnosił ją pod prysznic.- Nie mogę cię ciągle nazywać cię facetem.
  Po odgłosie, który wydał była przekonana, że ma imię. Tylko jak miała je poznać, skoro nie mówił?
Mógł być Janem, Victorem czy Bradfordem. Nie miała szansy zgadnąć.
  - Jestem Maddie.
  Pieprzyli się cztery razy, a oni nawet nie znali swoich imion. Świetnie.
Do tej pory rozglądał się po wnętrzu kabiny prysznicowej, ale gdy wypowiedziała swoje imię spojrzał na nią. Więc zrobiła to po raz kolejny i kolejny.
  - Gdybyś się uśmiechnął miałabym pewność, że ci się podoba.
  Zawsze miał jeden wyraz twarzy. Dokładnie ten sam neutralny, jakby nie wyrażał żadnych emocji. Niemal westchnęła, gdy nie zaregował.
  - Odkręcisz wodę?
Patrzył na nią z dziwnym wyrazem twarzy. Gdzie on się uchował? Nie umiał zrobić nawet tego.
Pokazała dłonią, aby się odwrócił i zrobił to natychmiast.
  - Tu się odkręca wodę.
  Zrobiła to, upewniając się, że widzi. Jego oczy przesuwały się za jej dłonią, a kiedy woda zaczęła lecieć przeniósł swój wzrok na deszczownice.
Był zaskoczony. Rozchylił lekko wargi i przeniósł swoją dłoń na talię dziewczyny, aby móc ją trzymać jedną ręką. Drugą wyciągnął w głąb prysznica, aby umiejścić ją pod lecąca wodą. Cofnął ją po chwili, dalej z tym samym wyrazem twarzy.
  - Za zimna? Tu mam regulację temperatury.
  Odwrócił się tak gwałtownie, że pisneła w jego ramionach. Od razu zacisnął wokół niej dwie dłonie, jakby zapewniając, że jest bezpieczna, zanim sięgnął do kurka z wodą.
Skrzywiła się, patrząc jak przełącza wodę na najcieplejszą, jaką się dało. Włożył znowu dłoń pod wodę i tym razem wyglądał na rozczarowanego.
  - Trzeba chwilę poczekać. 
  Zaczęła analizować sytuację. Jak dorosły medyczna, na około trzydziestopiecio letni mógł nigdy w życiu nie uruchomić wody pod prysznicem? Najpierw wybuch i pożar, a zaledwie dwie godziny później on. Przecież to musiało być powiązane.
Maddie, nawet nie stojąc bezpośrednio pod wodą, tylko obok czuła ciepło lejącej się wody.
  - Ostrzegam, że ja pod to nie wchodzę.- spojrzał na nią, więc czuła się zobligowana wyjaśnić:- Jest za ciepła. Jeśli chcesz wziąć prysznic w tej temperaturze to sam, ja umyje się później.
  Zdecydowanie mu się to nie spodobało. Od razu sięgnął do kurka z wodą i przykręcał go tak długo, aż kiwnęła głową.
  Nawet był na tyle miły, że poczekał, aż temperatura wody spadnie, zanim wniósł ją pod strumień.
Warknął i była pewna, że to te pozytywne warknięcie. Zaczęła je już rozróżniać.
Mężczyzna odchylił głowę do tyłu, jakby rozkoszując się tym, że woda jest ciepła.
Wychyliła się z jego objęć, aby chwycić butelkę z żelem pod prysznic. Natychmiast wzmocnił swój uścisk, jakby bał się, że upadnie albo ucieknie z jego objęcia i spojrzał na nią.
Przechylił głowę na bok, wpatrując się w butelkę i miała ochotę westchnąć.
  - Żel po prysznic- zakomunikowała. - To takie mydło w płynie. Używałeś kiedyś mydła?
  Przynajmniej tu potwierdził warknięciem. Otworzyła butelek i natychmiast pochylił głowę. Pociągnął nosem, mimo, że znajdował się od butelki dobre kilkanaście centymetrów i mruknął.
  - Truskawkowy. Nie mam męskiego.
  Patrzył jak Maddie wylewa trochę żelu na swoją dłoń, po czym sięga w jego stronę. Zaczął mruczeć jeszcze zanim go dotknęła.
Rozprowadzała żel po jego klatce piersiowej, rozkoszując się tym, jak męskie ciało wibrowało pod jej dotykiem.
  - Byłoby łatwiej, gdybyś mnie postawił.
  Wydał to złe warknięcie.
  - Nie możesz mnie nosić cały czas, na pewno jestem ciężka.
  Złe warknięcie.
  - Wiesz, jak działają wspólne prysznice? Ja myję ciebie, a ty mnie. Nie dasz rady, gdy trzymasz mnie na rękach.
  Jej stopy dotknęły podłogi niemal natychmiast i po raz kolejny zaskoczyło ją to, jak bardzo jest wysoki. Będąc na jego rękach wogóle tego nie czuła, ale różnica zwiększyła się diametralnie, gdy stała obok.
Wyrwał butelkę z jej ręki i zrobił dokładnie to co ona. Nalał trochę na dłoń, zanim dotknął jej klatki piersiowej. Jego palce musnęły jej sutki i musiała sapnąć.
  - Cholera, to był chyba zły pomysł- przyznała.- Nie wiem, czy dam radę ustać na nogach.
  Od razu zmienił pozycję. Objął ją jedną ręką w talii, podtrzymując, podczas gdy drugą zaczął zataczać okręgi na jej piersi.
  - Musisz mnie myć, a nie bawić się sutkami- pouczyła go.
  Złe warknięcie.
  - Nie mogę się ciągle z tobą kochać. Jestem zmęczona.
  Znowu odpowiedział tym samym tonem i miała ochotę westchnąć.
  - Czuje się obolała. Muszę wypić kawę i coś zjeść.
  Tym razem wydał te inne warknięcie. Podniosła głowę, by na niego spojrzeć. Jego stalowe spojrzenie wbite było w sutek, który właśnie pieścił.
  - Jesteś głodny?
  Zupełnie nie spodziewała się, że ją podniesie. Objął ją w talii i wykonał krok, jakby chciał wyjść spod prysznica.
  Musiał być cholernie głodny.
  - Czekaj! Trzeba spłukać żel.
  Odstawił ją ponownie pod wodą i cierpliwie czekał, aż skończy swój prysznic. Ledwo zdążyła zakręcić wodę, a już wynosił ją z łazienki.
  - Musimy się wytrzeć!
  Musiała wytłumaczyć mu jak działa ręcznik i po raz kolejny zadała siebie to samo pytanie. Skąd on się wziął.
Wypchnęła go z łazienki, aby skorzystać z toalety i kiedy otworzyła ponownie drzwi czekał za drzwiami.
  - Też potrzebujesz?
  Warknął pozytywnie, ale jej nie puścił.
  - Poczekam na ciebie.
  Dopiero wtedy zniknął w łazience. Nie zamknął za sobą drzwi i krzywiąc się zrobiła to za niego. Poświęciła tą minutę, aby założyć na siebie za dużą koszulkę, sięgająca jej połowy uda. Co zupełnie mu się nie spodobało.
Sięgnął do ubrania, ledwo opuścił łazienkę i musiała odskoczyć, aby nie stracić kolejnego ubrania.
  - Nie! Zostaje w tym. Wyobraź sobie, że ludzie chodzą w ubraniach.
  Ruszył ku niej, ale wyciągnęła obie ręce w jego stronę.
  - To jest coś, w czym nie ustąpię. Rozumiesz?
  Potwierdził warknięciem i odwróciła się do swojej szafki. On też musiał się ubrać. Nie wyobrażała sobie jedzenia śniadania, gdy miał fiuta na zewnątrz.
 

Bearmen V- Steel [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz