Rozdział 14

2.3K 223 6
                                    

Steel

Maddie płakała.
Podniesienie jej i owinięcie jej nóg wokół bioder nie działało. Tak samo jak objęcie jej ramionami i przytulenie do siebie najmocniej jak tylko się dało.
Wszyscy odeszli, zostali tylko we dwójkę, jak zawsze zamknięci za metalowymi kratami.
Obudził się bez niej i po pulsowaniu głowy od razu wiedział co się dzieje. Przeżył to już za wiele razy, aby tego nie rozpoznać. Uśpili go. I zabrali gwiazdeczkę.
Była tam gdzieś sama, bez jego ochrony i wręcz rzucił się na kraty. Próbował wygiąć je w każdą stronę, ale ani drgnęły. Zresztą jak zawsze, ale musiał sprawdzić.
Zabrali ją. Krzywdzili, a on nie miał jak jej uratować.
Nie przestał warczeć ani na moment. Jeden z nich wszedł do środka i zacisnął dłonie na kratach, chcąc się uwolnić. Nawet nie uwolnić, ale zmusić przybyłego aby oddał mu Maddie. Żeby zabrali go, zamiast jej.
Przecież wyjście z celi zawsze wiązało się z tym samym. Z bólem. Więc czemu Maddie, a nie on?
Wróg zaczął mówić i mimowolnie słuchał. Bo Maddie nie było o obok, a mógł mówić o niej. Kazać mu coś zrobić, aby była bezpieczna, żeby jej nie skrzywdzili.
Ale tłumaczył mu coś, czego nie chciał słyszeć. O tym, aby nie krzywdził innych. W momencie, gdy Maddie była gdzieś daleko, w momencie gdzie mogli ją torturować.
Był głupi. Zbliżył się do krat. Najpierw o krok, a potem drugi. Idiota.
Steel chwycił go, obezwładniając jako swojego zakładnika. Specjalnie nie zabił go od razu. Zranił, ale mężczyzna żył. Tylko po to, aby wymienić go na Maddie.
Wystarczyło złamać mu rękę, aby zaczął krzyczeć. Co ściągnęło innych. Ale nie ją.
Skupił się na nich za bardzo. Przegapił moment, gdy Maddie stanęła w drzwiach.
Przestał warczeć, aby nie przegapić słów, które wypowie. Ale milczała. Wpatrywała się w niego z łzami w oczach i zmusił się, aby nie zacisnąć mocniej rąk na ciele wroga. Nie chciał zabić na jej oczach.
Płakała, więc ją skrzywdzili. To było oczywiste.
Czekał, aż mu ją oddadzą. Sama weszła do celi i dopiero gdy stanęła obok zrozumiał, że coś jest nie tak.
Kazał mu go puścić, więc to zrobił. Po czym chwycił ją objęcia.
Wtuliła się w niego, ale łzy ciągle leciały z jej oczu. Czemu? Przecież nie była ranna. Nie krwawiła. A mimo to płakała.
Krata celi zamknęła się, odbierając mu szansę na ucieczkę, ale miał Maddie. Mógł tu zostać, aby z nią. Skupił się na dziewczynie, ignorując wszystkich innych. Zabrali rannego i wyszli, a ona ciągle płakała.
Nie wypowiedziała ani słowa, więc czekał. Obejmował ją tak mocno jak się dało, aby pokazać, że jest bezpieczna. Już jej nie puści, nie zostawi samej, nie pozwoli jej skrzywdzić.
Trzymał ją tak długo, że zaczęły boleć go nogi, ale skoro Maddie tego chciała, to nie zamierzał jej puścić.
W końcu odsunęła się od niego i poczuł jak dziewczyna sztywnieje. Patrzyła w dół, między ich ciała i nabrała w płuca powietrza.
Odepchnęła jego dłonie, więc postawił ją na podłodze. Maddie odsunęła od swojego ciała bluzkę, która miała na sobie i zaczęła drżeć, patrząc na materiał.
  - Jestem we krwi.
  Stwierdziła to tak drżącym tonem, że od razu otoczył ją ramieniem.
Była we krwi wroga. Steel zranił go, a tuląc do siebie Maddie przeniósł krew na nią. A to zupełnie się nie nie podobało.
Odwrócił się w stronę kamery i zaryczał. Potrzebował ich. Maddie musiała wziąć prysznic.
  - Przecież oni nie przyjadą. Steel, prawie go zabiłeś.
  Nie zrobił tego. Nie chciał, aby patrzyła na śmierć. Chronił ją. Czemu tego nie rozumiała?
Łzy po raz kolejny napełniły oczy dziewczyny i chciał ją przytulić, ale go odepchnęła. Wykonała krok w stronę ich toalety i ruszył za nią, aby móc ją przytrzymać, gdyby się zachwiała.
  - Muszę się umyć.
  Miał tam miskę, służącą do mycia. Maddie stanęła przed nią, chociaż nigdy tego nie robiła i odkręciła zawór z wodą.
Rzucił się, aby jej pomóc. Zdjął z niej ubranie, starając się nie patrzeć na jej ciało.
Trzęsła się, ale było już po wszystkim. Obronił ją.
Odsunęła jego dłonie, gdy chciał jej pomóc. Zaczęła myć się sama.
Zrzucił z siebie pokrytą krwią bluzką, aby móc dalej mieć ją obok. Nie chciała być brudna, a chciał ją uspokoić, przytulić i zapewnić o tym, że jest bezpieczna.
Ledwo się umyła Maddie zaczęła drżeć. Od razu zaczął żałować, że nie ma tu żadnych ubrań. Ich rzeczy były w łazience, do której pozwolili im chodzić. Nie mógł nawet ubrać jej w swoje rzeczy, bo też były pokryte krwią.
Więc zsunął z łóżka pościel i wyciągnął prześcieradło. Owinął je dokoła Maddie i zaniósł ją na łóżko. Usiadł z nią siedząca na jego kolanach i przytulił tak mocno, jak dał radę. Była bezpieczna.
Zaczęła łkać na nowo i zebrał palcem z jej policzków.
  - Nie płacz. - mruknął.
  Podniosła na niego wzrok i chciał wyć. Bo oczy dalej wypełnione miała łzami, przez nich.
  - Steel, to było złe.
  Przecież wiedział. Nie mogli jej zabierać i krzywdzić. Ona była najważniejsza.
  - Skrzywdziłeś go.
Przechylił głowę na bok, aby móc zrozumieć. Przecież to był wróg.
  - Zabrali mnie, bo Silver chciał mnie opatrzeć. A ty go prawie zabiłeś.
  Przecież to byli wrogowie, a na policzki Maddie napływały kolejne łzy.
  - Wiesz czemu płaczę? Bo go skrzywdziłeś.
  Płakała przez niego? Przecież ją chronił. Była najważniejsza.
  - Steel, oni są tacy sami jak ty. Nie możesz ich krzywdzić. Przecież teraz ci nie zaufają. Prawie go zabiłeś, Steel!
  Podniosła głos i uderzyła pięścią w jego brzuch, mocniej akceptując swoje słowa.
  - I co teraz? Przecież nie pozwolą ci tu mieszkać. - Zaczęła łkać jeszcze mocniej.- Steel, to nie są wrogowie. To twój koledzy. Czemu to zrobiłeś? Wywalą cię stąd, albo...
  Maddie zaczęła trząść się na całym ciele i przycisnął ją do siebie.
  - Jesteś bezpieczna.
  Odezwał się, bo potrzebowała tych słów. Ale wywołały one zupełnie inną reakcję, niż oczekiwał. Uderzyła go pięścią po raz kolejny. Prawie tego nie czuł. Jej rączka nie sprawiła prawie żadnego dyskomfortu.
  - Ale ty nie!
  Podniosła się do góry i przyłożyła obie dłonie do jego twarzy, tak aby musiał na nią patrzeć. Co i tak zawsze robił, bo to uwielbiał.
  - Steel, spróbujmy inaczej. Lubisz jak jestem smutna?
  Warknął przecząco, ale pokręciła głową.
  - Słowami, Steel.
  Czemu tak na to nalegała? Ale odpowiedział, skoro tego żądała.
  - Nie.
  - Więc informuje cię, że będę płakać za każdym razem, gdy kogoś zranisz. Rozumiesz?
  Przecież Maddie nie mogła płakać. Ale musiała być bezpieczna. Miał ich nie uderzać, aby znowu była szczęśliwa?
  - Rozumiesz, Steel?
  - Tak.
  Od razu puściła jego twarz i wtuliła głowę w jego tors. Na co po prostu musiał mruknąć. Uwielbiał, gdy była tak blisko.
  - Więc tego nie rób. Nie krzywdź ludzi.
  Dla niej mógł to zrobić. Ale wtedy, gdy był pewien, że jest bezpieczna, gdy jest obok.
Miał Maddie przy sobie, więc było idealnie. Z nią zawsze tak było.
Siedzieli tak długo. Dziewczyna przestała płakać i zaczęła oddychać spokojniej. A w końcu jej oddech się zmienił. Zasnęła przy jego ciele i delikatnie podniósł ją, aby zmienić jej pozycję.
Położył się na plecach, kładąc ją na sobie, dalej wtuloną w jego ciało. Naciągnął kołdrę na ciało dziewczyny, upewniając się, że była starannie przykryta. Nie lubiła pokazywać swojej nagości, a przecież nie miała na sobie ubrań.
Sam nie zamierzał spać. Dał się podejść i skrzywdził Maddie. Stracił czujność i zjadł doprawione jedzenie, gdy powinien jej pilnować, nawet swoim kosztem, tym razem nie zamierzał tego zrobić.
Maddie musiała być zmęczona. Bo drzwi od pomieszczenia, w którym przebywali otworzyły się po kilku godzinach, a ona przez ten czas nie otworzyła oczu. Nie zrobiła tego nawet, gdy wybrzmiały kroki ich gościa.
Steel zmusił się, aby nie reagować. Aby nie wstać i nie zacząć warczeć. Bo obudziłby Maddie, a zdecydowanie tego nie chciał. Musiała odpocząć.
Nie oderwał jednak wzroku od przybyłego. Zielonooki zatrzymał się jakiś metr od kraty i przez chwilę jedynie na nich patrzył, zanim się odezwał:
  - Chcecie do łazienki?
Maddie poruszyła się na jego torsie i po chwili podniosła głowę, by spojrzeć na Greena. Po prostu musiała warknąć. Obudził ją.
  - Jak Red?- spytała od razu.
  - Przeżyje. Silver go połatał.
  Green powiedział to niedbale, jakby to nic nie znaczyło, ale Steel był pewien, że mężczyzna nie wstanie z łóżka przez tydzień, albo i dłużej. Wiedział, jakie rany mu zadał, ale Maddie przecież nie musiała tego wiedzieć. Chociaż raz przybyły zapunktował w jego oczach.
  - Chcecie do łazienki?- powtórzył.
  Maddie spojrzała na Steela, zanim mu odpowiedziała:
  - A możemy?
  - Oczywiście. - odparł natychmiast Green- Idę zaraz na dyżur, więc jeśli nie macie nic przeciwko to wolę teraz.
  Maddie kiwnęła głową i Steel natychmiast wstał, trzymając ją w objęciach. Mocniej owinął wokoło niej prześcieradło, upewniając się, że jest okryta, zanim ruszył w stronę kraty.
Dziewczyna podniosła się, aby przysunąć usta do jego ucha, co było zupełnie bezsensowne. I tak słyszał, tak samo jak każdy w okolicy kilku metrów.
  - Steel, tylko nie zrób nic głupiego.
  Bała się o to, co może im zrobić, ale mając ją na rękach nie mógł ryzykować. Musiał zadbać o nią, a dopiero później skupić się na sobie.
Co dziwne Green ruszył przodem. Nigdy tego nie robił. Był łatwym celem, Steel mógł zacisnąć dłoń na jego gardle, zanim ten by się zorientował i nikt nie byłby w stanie go powstrzymać. Ale Maddie była ważniejsza.
Dotarli do tej samej sypialni, połączonej z łazienką co zawsze i Steel wszedł do środka. Odwrócił się praktycznie od razu, żeby stać przodem do drugiego Bearmena, który znowu spojrzał na Maddie.
  - To mój stary pokój. Jest wolny. Jeśli chcecie możecie tu zostać, już na stałe.
  Dziewczyna odwróciła się w jego ramionach, aby zmierzyć wzrokiem Greena.
  - Zostać? Przecież...
  - Nie możecie być ciągle zamknięci. Nie przejmuj się tym, co się wydarzyło.
  - Ale...
  -Kuchnia jest na początku korytarza. Mijaliśmy ją przy wejściu. Oczywiście wszystkie pokoje są do waszej dyspozycji. Możecie wychodzić z pokoju kiedy chcecie, jednak na razie nie chcemy abyście opuszczali bunkier. Za wcześnie na wizyty w mieście.
Maddie była zaniepokojona. Wyczuł to i zaczął przesuwać dłońmi po jej plecach, aby ją uspokoić.
  - Wasze rzeczy są w łazience. Oczywiście jeśli zdecydujecie się zostać przywiezionej ci więcej, jeśli coś potrzebujesz. Tak samo z rzeczami dla Steela, wystarczy że poprosisz.
  Mimo, że ją masował, nie uspokajała się jak zwykle.
  - Maddie, to twoja decyzja. My jesteśmy na to gotowi. Zostajecie tutaj?
  - Tak.

Bearmen V- Steel [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz