Rozdział 23

1.9K 214 23
                                    

Maddie

Zaczynała za nim tęsknić. Niby ciągle był tą samą osobą, mieszkali w jednym pokoju, ale czuła się jak powietrze.
Do tej pory traktowali ją tak tylko członkowie bunkra. Rozumiała to, nie była jedną z nich. Więc to, że rozmawiali o sprawach bunkrach tylko wtedy gdy była daleko w pełni rozumiała.
Nie miała tu nikogo, z kim mogłaby porozmawiać. Nikt nigdy nie zaprosił jej do stołu, aby usiadła z nimi i zjadła lub wypiła herbatę. Mimo, że inni siedzieli razem i rozmawiali to ona starała się wtedy nie wchodzić do tego pokoju.
Bo wiedziała, że nawet na nią nie spojrzą. Jakby nie istniała.
Owszem, czasem ktoś się do niej odezwał. Wymienił kilka grzecznościowych zwrotów, ale czuła, że robią to z obowiązku. Więc starała się ich unikać.
Po części ich rozumiała. Była tu jedynie gościem. Osobą, która miała zająć się Steelem i tyle. Nikim więcej.
Gdy patrzyła jak wszyscy inni noszą Katie, a ona nawet nigdy nie znalazła się tak blisko, żeby zobaczyć jak wygląda czuła jak rozdziera się jej serce. Niby mogła to zrobić, podejść i zajrzeć do zawiniątka, ale nikt nigdy nawet o tym nie wspomniał. Jakby nie chcieli, aby się zbliżała, więc to szanowała.
Wszystko było o wiele prostsze, gdy obok był Steel. Bo wtedy zwracali na nią uwagę. Zapraszali ich do stołu, czasem nawet w formie mnogiej. Proponowali coś do picia, czy rozmawiali, jakby była kimś ważnym.
Tylko Steel zaczął swoją pracę. Na początku powoli, ale z każdym dniem robił to coraz dłużej. Na którąś z kolei zmianę poszedł sam i już tak zostało.
Za pierwszym razem po samotnej zmianie przyszedł od razu do niej. Przytulił i opowiedział co robił i to było super. Był samodzielny, ale pozwalał jej uczestniczyć w swoim życiu.
Tylko po kolejnej zmianie nawet nie wrócił do pokoju. Wiedziała o której kończył i czekała, ale drzwi nie otworzyły się.
Wystraszyła się. Przecież do tej pory przychodził i poszła go szukać. Tylko zatrzymała się gwałtownie na środku korytarza, gdy usłyszała jego głos dobiegający z kuchni. Rozmawiał z kimś.
Nie chciała tam wchodzić, bo wiedziała, że znowu zostanie potraktowana jakby nie istniała. Więc wróciła do sypialni naiwnie wierząc, że Steel przyjdzie. Nawet na chwilę. Wróci tylko po to, aby ją przytulić i powiedzieć jak było. Ale nie przyszedł.
Pojawił się dopiero wieczorem, kiedy Maddie zdecydowała się wreszcie pójść do kuchni, coś zjeść. Zwlekała jak mogła, wiedząc, że kuchnia jest zajęta, ale już nie mogła wytrzymać. Nie jedzenie cały dzień, aby unikać innych zdecydowanie nie było dobrym pomysłem.
Kiedy wróciła do pokoju Steel już leżał w łóżku. Nawet nie chciał rozmować. Był zmęczony, a rano miał kolejną zmianę.
I co z tego, że ją przytulił i pocałował, skoro wiedziała, że cały dzień spędził z innymi. Dla niej nie miał pięciu minut, aby opowiedzieć o swojej pracy.
Następnego dnia, po zakończeniu zmiany znowu poszła go szukać. Tym razem był w salonie. Układał z Nelą klocki na podłodze i mimo, że zobaczył ją, gdy stała w korytarzu nie zrobił nic, aby ją zawołać. Jak miała dołączyć, skoro nie była mile widziana?
Trzeciego dnia już nie poszła go szukać. Był zajęty. Odkrył swoją nową rodzinę i nie była mu już potrzebna. Naiwnie liczyła, że kolejny dzień spędzą razem. Miał wolne, więc liczyła, że znajdzie dla niej czas. Nawet nie cały, ale znajdzie godzinę, albo dwie, aby z nią posiedzieć.
Tylko ledwo otworzyła oczy go już nie było w sypialni. Znowu została sama, z książką, którą znała już praktycznie na pamięć.
Nie przyszedł i zrobiła tylko dwie szybkie wycieczki do kuchni, aby przynieść sobie jedzenie, zanim zamknęła się w sypialni. Dwie, bo i tak za drugim razem w kuchni siedział Steel z Livią i Redem. Nawet na nią nie spojrzał. Tamtą dwójkę jeszcze mogła zrozumieć, ale on? Chwyciła w rękę cokolwiek i ewakuowała się do sypialni. Nie chciała, abyś ktoś zobaczył łzy nabiegajace jej do oczu.
Starała się nie płakać. Tak, aby Steel, który przyjdzie do pokoju spać tego nie zauważył. Ale zupełnie nie było warto się starać. Bo nie przyszedł.
Nie przyszedł nawet spać. Nie wiedziała, gdzie to zrobił, ale nawet tego nie chciał zrobić z nią.
Otworzył drzwi sypialni dopiero jakoś przed południem i podskoczyła na łóżku. Ominął ją, zabrał jakieś ubrania do łazienki i się zamknął. Przecież zawsze prysznic brali razem, a teraz woda zaszumiała, a ona siedziała dalej w łóżku.
Kiedy po kilku minutach otworzył znowu komodę poczuła się jak duch. Niewidzialna.
Skierował się do drzwi bez słowa, jakby nie zasługiwała nawet na spojrzenie.
  - Gdzie idziesz?
  Nie mogła się oprzeć, aby nie spytać.
  - Jadę z Redem do miasta.
Maddie powinna być z niego dumna. Przecież właśnie to miała zrobić, pokazać mu, że normalne życie nie jest złe. Nauczyć go, że inni go nie skrzywdzą i to zrobiła. Tylko żałowała.
O wiele bardziej wolała znowu siedzieć z nim zamknięta w celi, bo wtedy Steel był jej.
Zakochała się w nim, mimo, że starała się tego nie zrobić. Przecież wiedziała, że kiedyś do tego dojdzie. Zobaczy, że ona nie jest nikim wyjątkowym. Po prostu zobaczył ją jako pierwszą, a na świecie było mnóstwo innych, lepszych osób, niż ona.
Jechał do miasta. To było to, czego bała się od początku. Dla niego to był wielki krok, ale dla niej koszmar. Zobaczy, że na świecie istnieją inne dziewczyny. Ładniejsze, szczuplejsze, bardziej inteligentniejsze niż ona. I tak już nie spędzał z nią czasu, więc czego mogła oczekiwać, gdy wróci z miasta?
Nie płakać.
Płacz był najgorszym, co mogła zrobić. Po prostu miała złamane serce, Steel roztrzaskał je na pół. Odwrócił się i odszedł, a ona została sama.
Po prostu musiała sobie poradzić. Jak zawsze.
Więc wstała i zaczęła wrzucać swoje rzeczy do torby. Nie miała tego dużo, więc zajęło jej to kilka minut. Zasnęła zamek i zastanowiłam się co dalej.
Musiała odejść. Dobrze o tym wiedziała, tylko nie chciała zrobić tego bez słowa. Chciała się z nim pożegnać. Usłyszeć jeszcze raz jak wymawia jej imię, bo chyba na przezwisko, które jej nadał nie miała już co liczyć. Już nie była gwiazdeczką.
Steel znajdzie sobie inną w ciągu kilku dni, jak nie godzin. A ona musiała pożegnać się z jego stratą.
Postawiła torbę tuż przy drzwiach, aby była gotowa. I czekała. Usiadła po raz kolejny na łóżku i tym razem była pewna, że to ostatni raz, kiedy otwiera swoją książkę.
Nie było go cały dzień, a wieczorem też się nie pojawił. Nie wrócił na noc i łzy nabiegły jej do oczu. Został w mieście na noc? Przecież jeśli to zrobił to tylko w jednym, wiadomym celu. Więc nie spała. Kręciła się z boku, na bok, płacząc w poduszkę.
Wyszła z pokoju rano, musząc wreszcie coś zjeść. Będąc tu zdecydowanie ograniczyła posiłki. Nie chciała nikogo spotkać, więc jadła może dwa razy dziennie.
Tylko wychodząc z pokoju natknęła się na Reda. Wchodził właśnie do swojej sypialni, a przecież to z nim miał wyjechać Steel.
  - Wiesz, gdzie jest Steel?
  - W kuchni.
  Przynamniej odpowiedział. Jednego nie mogła im zarzucić. Byli mili, gdy już pytała odpowiadali. Rzadko rozmawiali z nią z własnej woli, więc starała się ich do tego nie zmuszać.
Skierowała się do kuchni i stanąła jak wryta w progu.
Steel rzeczywiście tam był. Krążył po pomieszczeniu, trzymając na rękach Katie. Nie był sam, Alia stała przy kuchence, smażąc coś, a Maddie zdecydowanie nie chciała rozmawiać w czyjejś obecności.
Chciała zostać ze Steelem sama chociaż na chwilę.
  - Steel, możemy porozmawiać?
  Oderwał wzrok od dziecka i spojrzał na nią z zaskoczeniem.
Był zaskoczony tym, że tu była? Może już dawno było trzeba wyjechać.
  - Noszę Katie. 
  Przecież ją nosił. Mógł wyjść na korytarz i porozmawiać. Czemu nie chciał tego zrobić?
  - Proszę, tylko na chwilkę.
  Chciała się tylko pożegnać. Powiedzieć jak bardzo go kocha, jak okrutnie będzie tęskniła i jak złamał jej serce. Dobra, może te ostatnie trzy by pominęła. Chciała jedynie się pożegnać i powiedzieć, że wyjeżdża. Dać mu szansę, aby ją zatrzymał, powiedział, że chcę, aby została i...
  - Noszę Katie.
  - Nie znajdziesz dla mnie chwili?
  Musiała oprzeć się o framugę, bo po wzroku Steela już znała odpowiedź.
  - A później?- spróbowała po raz kolejny.
  - Później pracuję.
  Nie miał dla niej czasu. Nie mógł poświęcić chwili, aby z nią porozmawiać. Przecież nawet nie musiał przerywać swojego zajęcia. Mógł dalej nosić niemowlaka, tylko przejść obok, aby mogła się pożegnać.
Nie była w stanie wykrztusić z siebie kolejnego słowa. Mogła przecież zrobić to teraz, powiedzieć mu ,, cześć ", ale sam tego  nie chciał. A jej zaciśnięte gardło na to nie pozwoliło.
Liczyła na ostatnie minuty razem, może nie minuty, bo był zajęty. Ale kilka sekund mógłby jej poświęcić.
Była mniej ważna od niemowlaka, który nawet nie był jego. Jego matka stała obok, mógł jej przekazać Katie, a nie chciał.
Powrót do sypialni był trudny, bo łzy ciekły się po policzkach. Black minął ją w korytarzu, ale nawet się nie odezwał. Płakała, a nikt nie zainteresował się czemu jest smutna.
Nie pasowała tu. Pokazali jej to bardzo dokładnie. I innych rozumiała, ale Steel?
Potrzebowała czasu, aby się opanować i zmusiła się, aby zrobić to szybko. Chciała wyjechać, zanim Steel znajdzie się na wieży. Nie chciała, aby obserwował jej wyjazd na kamerach. Bo wtedy nie byłaby w stanie powstrzymać płaczu.
Chwyciła swoją torbę i po raz ostatni spojrzała na sypialnię. Żałowała, że go tam nie ma. Spędziła z nim prawie dwa tygodnie, a on nawet nie znalazł czasu, aby się z nią pożegnać.

Bearmen V- Steel [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz