Rozdział 4

2.7K 185 7
                                    


Maddie

  - Co jesz?
  Dopiero po chwili dotarło do niej, że to złe pytanie. Niby jak miał odpowiedzieć, skoro nie mówił.
Obejrzała się do tyłu i sapneła. Pochyliła się nad lodówką, a jej koszulka niebezpiecznie podjechała do góry. Mężczyzna stał jakiś krok za nią, wbijając wzrok w jej tyłek.
Wyprostowała się, odwracając do niego. Na szczęście jej rodzice czasami ją odwiedzali. A szorty jej ojca prawie pasowały na włamywacza. Prawie, bo były trochę za luźne, nawet mimo jego ogromnej budowy. Był zdecydowanie za szczupły.
  - Co powiesz na jajecznicę?
  Przechylił głowę na bok, jak zawsze, gdy czegoś nie rozumiał. Nigdy nie jadł jajecznicy?
  - Spróbujesz?
  Warknął potwierdzająco i zrobił krok w jej stronę, więc wycelowała w niego tym co właśnie trzymała w dłoni: drewnianą łopatką.
  - Nie waż się zbliżać. Najpierw śniadanie.
Ryknął i to tak, że miała ochotę zatkać uszy dłońmi. Nic nie zrobił sobie z jej protestu. Wykonał ten jeden krok, który ich dzielił i owinął ramię wokół jej talii. Przycisnął ją do siebie mrucząc i nie potrafiła powstrzymać uśmiechu.
  - Dobra, możesz stać obok, ale trzymaj łapy przy sobie. Wypijesz kawę?
  Przechylił głowę na bok po raz kolejny i złapała dwa kubki. Najwyżej zostawi swoją porcję.
Poruszała się po kuchni, z jego ramieniem oplatającym jej talię. Wogóle jej nie blokował, poruszał się za nią krok w krok i była pewna, że obserwował jej każdy ruch.
Zrobiła małą porcję jajecznicy, zawsze mogła dorobić więcej, a nie była pewna, czy mężczyzna to tknie. Postawiła na stole dwa kubki kawy, takiej jak sama najbardziej lubiłam z odrobiną cukru i mnóstwem mleka.
  - Siadaj. - rozkazała, pokazując krzesło stojące przy małym stoliku.
  Zrobił to natychmiast, tylko nie puszczając jej talii. Wylądowała na jego kolanach.
  - Nie możesz...- oczywiście odpowiedział jej ryk.
  Postanowiła go zignorować. Przynamniej tak bardzo jak się dało. Chwyciła widelec i nabrała pierwszą porcję jajecznicy do ust. Z drugą zawachała się w połowie i przesunęła widelec do ust mężczyzny.
  - Spróbuj- zachęciła.
  Nie dał się prosić. Rozchylił wargi, pozwalając się nakarmić. Przeżuł i się skrzywił, zamykając oczy. Zdecydowanie mu nie posmakowało. Wyglądał, jakby zastanawiał się, czy nie wypluć, ale dzielnie połknął.
Otworzył oczy po chwili i utkwił to hipnotyzujące spojrzenie w jej oczach. Rozchylił usta, pokazując kły i poczuła pod udem drżenie jego fiuta. Nie żeby nie czuła go wcześniej, miała wrażenie, że on ciągle jest twardy.
  Musiała odchrząknąć, aby spytać:
  - Chcesz coś innego?
  Znowu go zaskoczyła. To, że może wybrać co zje było dla niego takie dziwne?
Pozwolił jej zsunąć się ze swoich kolan, ale niemal natychmiast poczuła go za sobą. Otworzyła lodówkę, czując jak ociera się o jej plecy.
  - Wybieraj.
Maddie przesunęła się, aby mężczyzna miał lepszy widok i utkwiła w nim spojrzenie. Od razu namierzył cel.
Wczoraj upiekła całego kurczaka. Zamierzała część zamrozić, większość oddać staruszkowi, któremu czasem pomagała, a resztę zjeść jako obiad. Ale nie zdążyła.
Mężczyzna zacisnął dłoń na talerzu, na którym znajdowało się mięso i spojrzał na nią. Jakby pytał, czy może, więc potwierdziła.
Wróciła do stołu i tym razem mogła zająć swoje miejsce. Usiadł naprzeciwko niej i patrzyła jak jedną ręką odrywa nogę kurczaka. Po chwili miał mięso w ustach.
Cholera, musiał być strasznie głodny. Praktycznie nie żuł, jedynie połykał. Nie używał sztućców i patrząc na tempo, jakim to robił aż rozchyliła wargi.
Dopiero po dłuższym czasie do dziewczyny dotarło, że się na niego gapi. Skupiła się na swoim talerzu, proponując ignorować odlgosy jedzenia mężczyzny.
Kiedy chwyciła kubek z kawą była pewna, że mężczyzna na nią spojrzał. Odrzucił kolejną kość na talerz i również podniósł kubek. Jedynie powąchał, nawet nie podniósł napoju do ust.
Wstał i bezbłędnie skierował się do jednej szafek. Zabrał z niej butelkę i otworzył ją juz podczas powrotu do stołu.
Maddie zdążyła wypić jedynie kilka łyków, ze wzrokiem wbitym w okno, aby nie gapić się na jedzącego mężczyznę, kiedy poczuła na sobie jego dłonie.
Zjadł wszystko. Przecież to był cały kurczak, ona jadła by to z tydzień, a on pochłonął wszystko na jeden posiłek.
Podniósł ją i zaplótł sobie jej nogi na biodrach. Była pewna, że zamruczał, kiedy przycisnęła twarz do jego torsu.
  - Musiałeś być bardzo głodny.
Ruszył w kierunku kuchennych drzwi, zdawajac się nawet nie zauważać tego, że niesie dodatkowy ciężar.
  - Czekaj. Muszę pozmywać.
  Zatrzymał się w pół kroku i była pewna, że przekręcił głowę na bok.
  - Umyć naczynia, aby były czyste.- poprawiła się innymi słowami.- Nie mam zmywarki, a gdy resztki zaschnął będzie tylko gorzej.
  Zupełnie się nie spieszył. Zawarczał i przesunął dłońmi po jej plecach. Maddie podniosła głowę, aby na niego spojrzeć.
Przecież pieprzyli się już kilka razy. Był w niej, nosił ją, nawet się razem myli i jeśli śniadanie, a przecież jej nie pocałował.
Utkwiła wzrok w wargach mężczyzny, który jak na zawołanie je rozchylił. Cholera, przecież miał kły.Oblizała usta, czując jak nagle są suche, a on utkwił tam swoje spojrzenie.
Była pewna, że jeśli tego nie zrobi będzie żałować, więc podniosła się wyżej, a dłonie mężczyzny od razu jej w tym pomogły, przenosząc swój uścisk wyżej. Zatrzymała się na wysokości jego twarzy i po raz kolejny spojrzał z niepokojem na kły.
  - Umiesz je jakoś schować? Trochę boję się, że mnie nimi skaleczysz.- przyznała.
  Nawet nie drgnął, jakby nie był pewien co robi, więc wciągnęła oddech. Pochyliła się do przodu i dotknęła wargami jego ust. Delikatnie, jak tylko się dało. Nawet nie pogłębiała pocałunku, tylko tak, aby go poczuć.
Odsunęła się i miała ochotę się roześmiać. Był totalnie zaskoczony.
  - Nigdy się nie całowałeś?
Patrzył, po prostu patrzył.
I dotarło do niej, że przecież mężczyzna jedynie pieprzy. Wchodził w nią i posuwał. Jedynym wyjątkiem były te liznięcia, które wykonywał, gdy chciał ją przekonać do analu. Nie pieścił. Nie dotykał. Nie całował.
Przecież seks nie był jedynie pchnięciami fiutami. Był czymś o wiele więcej. Jak mógł o tym nie wiedzieć?
Tym razem czuła większą presję, bo wpatrywał się w nią z natężeniem.
Zrobiła to po raz kolejny. Pocałowała go i tym razem zaczęła się z nim lekko drażnić. Przesunęła językiem po jego wargach, zaczęła je lekko ssać i przycisnęła między swoimi zębami.
Nie zaregował, stał zupełnie jak kamień, ale kiedy chciała się odsunąć podążył za nią. Trzymał głowę tuż przy niej, usta miał zaledwie milimetry od niej, kiedy zaryczał.
  - Jeszcze?
  Potwierdził kolejnym rykiem, więc zrobiła to ponownie. Tak samo delikatnie jak przed chwilą.
W końcu musiała oderwać od niego usta, aby złapać oddech. Jednak mocna dłoń, która dotknęła jej karku nie pozwoliła jej odsunąć się dalej, niż na kilka centymetrów.
Zaryczał i musiała się uśmiechać. To była prośba o kolejny pocałunek. Tym razem była o wiele gwałtowniejsza. Jedynym ruchem wsunęła język do jego warg, jęcząc na smak, który tam zastała. Bawiła się wnętrzem jego ust, atakowała język, chcąc aby odpowiedział, ale on stał nieruchomo.
Natomiast od razu, gdy się odsunęła ryknął po raz kolejny.
  - Musisz odpowiadać.- poczuła go- Rób to co ja.
Tym razem odpowiedział. Zrobił to zupełnie inaczej niż ona. Zdecydowanie nie był delikatny. Jego język wdarł się między jej wargi i musiała sapnąć, kiedy ją badał.
Czuła jak robi się mokra, przesunęła ciało po ciele mężczyzny, szukając twardego punktu, który podrażni jej łechtaczkę.
Oderwała się od jego ust i mężczyzna zaryczał. Oderwał ją od swojego ciała i ustawił tyłem do siebie. Jej dłonie oparły się o kuchenną szafkę, kiedy poczuła jego ciało za sobą.
Rozsunął jej nogi i wbił się w nią jednym ruchem, sprawiając, że krzyknęła.
Czemu on zawsze robił to od tyłu? Przecież było tyle różnych pozycji a...
To zdecydowanie nie był dobry moment, aby myśleć, bo mężczyzna zaczął wykonywał gwałtowne ruchy. Pchał w jej ciało mocno, w jednym, szybki rytmie. Jak to możliwe, że tak dobrze go czuła? Przecież doszła już kilka razy w przeciągu kilkunastu godzin, a podniesienie zaczęło wzbierać w niej na nowo.
Znowu jej nie pieścił. Zacisnął dłoń na jej biodrze i po prostu pchał. Żadnego drażnienia piersi, bawienia się łechtaczką czy całowania. Po prostu pchnięcia.
Maddie zawsze potrzebowała czego więcej, dodatkowej stymulacji, by dojść. A z nim to zupełnie nie było potrzebne.
Nawet nie była pewna kiedy, ale zaczęła jęczeć z każdym jego pchnięciem. Zacisnęła dłonie na szafce, próbując zachować równowagę, kiedy poczuła drżenie nóg.
Kiedy czuła, że już nie da rady na nich ustać męska dłoń otoczyła jej talię, podtrzymując ją w pionie.
Wykonał kolejne pchnięcie i rozpadła się na milion kawałków.
Dyszała ciężko, próbując się pozbierać, kiedy w swoim wnętrzu poczuła coś, czego zupełnie nie powinna czuć.
  - Co?
Odwróciła się, wysuwając fiuta że swojego ciała i spojrzała na niego. Pokryty spermą i jej sokami członek pęczniał na jej oczach. Nabrzmiewał, osiągając jeszcze większy rozmiar niż przed chwilą.
Cholera, to zdecydowanie nie było normalne.
Spojrzała na jego twarz i dotarło do niej, że mężczyzna wpatruje się w jej usta. Zaryczał i była pewna, że to prośba o kolejny pocałunek.
Tylko...
Cholera, kim on był? Przecież nie człowiekiem. Pojawił się w jej domu, odbierając jej skłonność myślenia, a ona nawet nie zaprostestowała.
Przecież nie mógł tu być. Musiała coś zrobić.
Tylko co?

Bearmen V- Steel [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz