Obudziłam się strasznie zmęczona.
Zauważyłam, że obok mnie w łóżku nie ma Blaze'a.
Ma telefonie zobaczyłam godzinę 3:45.
Gdzie jest Blaze?
Myślałam, aż w końcu wyszedł z jego prywatnej łazienki.
-Przepraszam, że cię obudziłem. Idź jeszcze spać- powiedział i zaczął zakładać dresy.
-Czemu tak wcześnie wstałeś?
-Z chłopakami jedziemy coś załatwić. Z tobą zostanie Eliot. Nie wychodź z domu. Okej? - powiedziała na jednym wdechu. Był czymś zdenerwowany. Podszedł, pocałował mnie namiętnie w usta i mnie przytulił. Coś było ewidentnie nie tak.
-Co się stało?- pytam
-No coś muszę załatwić.
-Okej- Odpowiedziałam. Nie musi mówić mi wszystkiego, ale i tak się martwię.
-To pa różyczko - powiedział i pocałował mnie w kącik ust. Potem wyszedł
***
Wstałam około godzinie dziewiątej.
Ubrałam czarne dresy i zrobiłam sobie kitkę. Tylko lekko się pomalowałam. Martwiłam się o chłopaków. Przecież są w gangu. Nielegalnym. A strasznie się do nich przywiązałam. I to jest moje zniechęcenie do życia. Za szybko się przywiązuję. Jak zmarła mi babcia, to myślałam o samobójstwie. Gdyby nie psycholog i rodzice to by mnie tutaj nie było.
Zeszłam na dół.
Na kanapie siedział Eliot. Nie był w swoim humorze. Był przygnębiony.
-Hej- odezwałam się aby na mnie spojrzał.
Tylko kiwną mi głową.
Nagle ktoś wszedł do domu.
Ma szczęście chłopaki.
Nicholas, Alex, Shane i...
Nie było Blaze'a.
Oni również wyglądali na smutnych.
-Co się stało?- zapytałam
Oni wszyscy spojrzeli na Nicka, a on skinął głową.
-Blaze jest w szpitalu
Zamarłam. Co mu się stało?
Chciałam zadać to pytanie, ale czułam gulę w gardle, która nie umożliwiała mowę.
Chcę tylko usłuszeć "To nic poważnego" lub "To był żart" albo jeszcze "Nic mu się takiego nie stało"
Ale po minach chłopaków wywnioskowałam, że to nie był żart. I, że to jest poważna sprawa.
-Co mu się stało?- zapytałam, a łzy leciały mi po policzkach.
-Postrzelili go w brzuch. Ma operację.
Zjechałam plecami o ścianę. Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać.
To do niego przywiązałam się najmocniej.
-Przeżyje?- zapytałam gdy odzyskałam mowę.
-Nie wiemy. Kula jest głęboko. Uszkodziła mu coś. Stracił dużo krwi.- powiedział Alex, a ja jeszcze bardziej płakałam.
Nie był dla mnie rodziną, ale strata jego by bolała bardzo mocno.
-Chcę do niego jechać. - powiedziałam i ledwo wstałam.
***
Czekałam cztery godziny w poczekalni.
Cztery godziny trwały jak cztery dni.
Albo miesiące
Albo lata.
Nie mogłam się uspokoić.
Na szczęście lekarze będą mogli nas natychmiastowo informować o stanie Blaze'a, bo my byliśmy dla niego najbliżsi.
Nagle z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Ten co przeprowadzał operację.
Zerwałam się z krzesła, prawie się wywalając. Modliłam się w duchu, aby Blaze przeżył.
-Pan Blaze przeżyje. Nie będzie mógł funkcjonować przez miesiąc lub dwa, bo kula uszkodziła mu wątrobę i podczas wysiłku może zacząć krwawić. Ale to się okaże na badaniach.
-A kiedy się wybudzi?- zapytałam. Tylko ja rozmawiałam z lekarzem, bo reszta poszła palić papierosy.
-Prawdopodobnie jutro. Ale to się jeszcze okaże. A pani niech trochę odpocznie, bo nie wygląda pani najlepiej.
Nawet kąciki moich ust drgnęły ku górze.
Blaze przeżył
Cieszyłam się, że nie umarł.
Teraz zostaje tylko się wyspać
Ale w aucie, bo nie będzie mi się chciało później przyjeżdżać.
Obudziło mnie szarpanie moich pleców.
-Olivia- mówił Nicko.
-Co?- zapytałam.
Na jego telefonie zauważyłam, że spałam dwanaście godzin.
Ale nadal jestem nie wyspana.
-Blaze się wybudził.
-Serio?!
-Tak. On chce widzieć tylko ciebie.
Tylko mnie?
Po co?
Weszłam do sali gdzie przebywał Blaze.
Aż mnie oczy rozbolały, jak zobaczyłam go podpiętego pod jakieś dziwne maszyny i który za każdym wdechem i wydechem krzywi się z bólu.
-Jesteś- powiedział cichym głosem.
Podeszłam, usiadłam obok niego na skrawku łóżka i złapałam go za dłoń.
Nasze splecione dłonie, pokazywały mi, że żyję.
Że obaj żyjemy.
-Oczywiście, że jestem.- czułam jak łzy spływają mi po policzkach- Dlaczego chciałeś mnie widzieć?
-Bo chciałem wiedzieć, czy mnie jeszcze nie znienawidziłaś.
-Dlaczego miałabym cię nie na widzić?
-Bo nic ci nie mówię. Gdybym ci powiedział gdzie idę, i po co idę, nie martwiła byś się o mnie.
-Po prostu to powiedz- powiedziałam. Chciałam się upewnić, czy nie chce mnie wykorzystać. Bo z tego co wiem to on nie lubi mówić komuś o swoich uczuciach.
-Kocham cię- powiedział ściszonym głosem, a ja pocałowała go w jego piękne malinowe wargi
-Potrzebuję ciebie bardziej niż powietrza- powiedział i ścisnął mocniej moją dłoń.
CZYTASZ
Ten ostatni raz ( #1 Forever )
RomanceTęsknota jest pokutą za przeżyte kiedyś szczęście. Miłość jest tym, za czym najbardziej tęsknimy i co najbardziej chcielibyśmy ofiarować. Więc ta rozpacz, ten ból pełen tęsknoty - to była miłość. Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy, i noc ma sp...