Minęły dwa dni od ostatniego incydentu. Mam nadzieję, że go nigdy więcej nie zobaczę, ale niestety okazało się, że współpracuje z wrogami chłopaków. Czyli w sumie też moimi.
Nienawidzę dni, w których go spotkałam. Ale skąd miałam wiedzieć, że zmusi moją przyjaciółkę do samobójstwa. Przed nim miałam aż trzech chłopaków. Bałam się na początku być z Taylorem, ale on okazał się inny. Ale później okazał się taki jak każdy. A nawet gorszy.
Blaze załatwił mi zaufanego przez niego ochroniarza. Był to Patrick. Wysoki, umięśniony brunet o niebieskich oczach. Najgorsze było to, że miał brata bliźniaka - Maxa - który był dosłownie identyczny, więc nie umiałam ich rozróżnić. Blaze zna ich podobno długo, no to wiadomo, że ich rozróżnia. Ja nie mam do tego głowy.
Zauważyłam też, że Archera często nie ma w domu. Jak wydzwaniam do Blanci, to, albo nie odbiera, albo mówi, że wychodzi na spotkanie z kimś. I na dodatek nigdy nie chce powiedzieć z kim. To też jest dziwne.
- Kto idzie na imprezę? - Spytał Archer. Mówił coś wcześniej, że ma być jakaś impreza u Leo. Ma bogatych rodziców, co łączy się z tym, że mieszkają w cztero piętrowej willi. Mam z Leo i Blancą bardzo dobry kontakt. Nie raz o pierwszej w nocy piesze mi wiadomości typu "Nie śpimy, tylko się bawimy!" i wysyła mi jakieś emotki, a ja zawsze się wkurwiałam i go blokowałam. A na drugi dzień jak go odblokowałam, to na ekranie wyświetlało się: "99+ wiadomości od: Leo"
- Ja idę. - Oznajmił zadowolony Nicko i spojrzał na nas wszystkich. Jego wzrok zatrzymał się na mnie. - I trzeba przyprowadzić kogoś do pary, a jak nie przyjdziecie ze swoją drugą połowką, albo po prostu przyjacielem lub przyjaciółką, to wypierdalasz z hukiem i nie wracasz.
- A z kim idzie nasz drogi Alvaro? - Zapytałam, bo chyba tego oczekiwał.
- Kojarzycie tą Julie, co ostatnio do mnie zagadała? - Wszyscy kiwnęli głową. Julia to ta dziewczyna, która ma nogi i ręce jak patyki. Ona jest bardzo chuda, ale to do niej w ogóle nie pasuje. Z charakteru też była dziwna. Zawsze gdy obok mnie przechodziła, to patrzyła na mnie jak na wariatkę. Zawsze próbowała poderwać Blaze'a. Mam wątpliwości co do niej. - A ty z kim idziesz, Blaze?
- Z Olivią - Odpowiedział, a ja skinęłam głową, zgadzając się z nim, chociaż wcale mnie o to nie pytał. - Niech zgadnę Archer, ty pewnie idziesz z Blancą?
- A jak, że inaczej? - Odparł uradowany i zadowolony Archer. Był chyba bardzo dumny z siebie, że ją zaprosił. A skąd wiem, że to on? Blance znam na tyle długo, że wiem, że ona nigdy by nie zaprosiła żadnego chłopaka na imprezę. Zupełnie nigdzie.
Teraz każdy przeniósł wzrok na Alexa, który siedział cicho w kącie i nawet na nas nie patrzył. Gdy zauważył, że na niego patrzymy, westchnął.
- Ja idę z Lily. Ja nie chcę z nią iść
- No to nie idź - Oznajmiłam
- Ale jak mnie zaprosiła, to wstydziłem się odmówić. Teraz też się boję.
- Dziewczyna nie ściana, można przesunąć. - Powiedział z uśmiechem Blaze. Za to ja zmierzyłam go karcącym spojrzeniem. Prychnął i odwrócił wzrok.
Zakodowałam sobie w głowie, że muszę się zapytać Blanci, dlaczego nic mi nie powiedziała o tym, że Archer ją zaprosił.
***
Dzisiaj śpię u Blaze'a. Tylko dlatego, że Eliot który przyjechał kilka godzin później po naszej rozmowie, a jak wszedł do mojego pokoju, podczas gdy się malowałam, to skoczył na moje łóżko, a pod jego ciężarem się zarwało. Wyglądało to strasznie komicznie. A on zamiast mnie przeprosić, to śmiał się wniebogłosy. Jak reszta przyszła, to też zaczęli się śmiać. Po mimo, że to strasznie mnie bawiło, nie śmiałam się w ogóle, bo cały czas z tyłu głowy miałam to, że nie mam gdzie spać.
Miałam wybór spać, albo u mojego brata, albo u Blaze'a. Każdy mi odradzał spania z Nicko, bo on zawsze zajmuje całe łóżko, a nawet czasami może mu się zdarzyć kogoś z niego zepchnąć na podłogę. Więc wybrałam Blaze'a.
Gdy wzięłam prysznic ( W swojej łazience ) To opatuliłam się ręcznikiem i poszłam do pokoju Blaze'a, bo tam właśnie zostawiłam piżamę.
- Czym sobie zasłużyłem na te widoki? - Zapytał i odłożył telefon. Oparł głowę o rękę i patrzył na mnie uważnie.
- Niczym. Odwróć się. Chcę się przebrać. - Oznajmiłam, po czym czekałam, aż się odwróci. Lecz to było na marne, bo on nie miał zamiaru tego zrobić. - No odwróć się!
- Nie ma tu nic, czego wcześniej nie widziałem. - Odparł z uśmiechem. Zrezygnowana westchnęłam i zsunęłam z siebie ręcznik, odsłaniając swoje nagie ciało. Czułam jego palący wzrok na sobie. Zaczęłam zakładać piżamę. Chwilę potem Położyłam się na łóżku obok niego i przykryłam się jego - jak zwykle dobrze pachnącą - pościelą. Nadal się na mnie patrzył.
Odwróciłam się do niego plecami. Zaraz potem poczułam jak ciągnie mnie za talię i przyciąga do siebie, co skomentowałam głośnym prychnięciem. Lubi się ze mną drażnić.
- Wyglądasz tak pięknie - Oznajmił i wtulił się jeszcze bardziej we mnie. Poczułam bardzo znany mi zapach papierosów i jego perfum. Od tej pory gdy powiedziałam mu, żnie nie lubię jak ktoś przy mnie pali, to nie pali przy mnie prawie w ogóle. Ale dzięki niemu jakoś zapach dymu mi się podoba. Zawsze unikałam palenia, bo kojarzyło mi się to z moim dziadkiem. Zawsze gdy do niego przychodziłam, to palił. Mama i tata nie pozwalali mi tam chodzić, bo mówili, że od dymu można mieć raka płuc. A ja nigdy tego nie rozumiałam. Kojarzy mi się też źle rak płuc, bo na to umarł. Wtedy zrozumiałam, że to co mówili rodzice było prawdą. Po tym miałam tylko raz doczynienie z papierosami. Wtedy gdy zmarła moja Lissy. Kradłam je zawsze tacie, bo on palił nałogowo. Gdy mnie na tym przyłapali, to dopiero zobaczyli, jak mój stan psychiczny był zniszczony. Ale w końcu zapisali mnie do psychologa. Bardzo źle wspominam te czasy.
Leżeliśmy w ciszy, a ja starałam się zasnąć.
- Dobranoc, kochanie - Powiedział znowu do mnie "Kochanie" !
- Dobranoc, Blaze
______________________________
W następnym rozdziale będzie impreza!
Jak myślicie co się stanie?
CZYTASZ
Ten ostatni raz ( #1 Forever )
RomanceTęsknota jest pokutą za przeżyte kiedyś szczęście. Miłość jest tym, za czym najbardziej tęsknimy i co najbardziej chcielibyśmy ofiarować. Więc ta rozpacz, ten ból pełen tęsknoty - to była miłość. Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy, i noc ma sp...