Rozdział 19

64 8 276
                                    

Pov Colina

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz piłem sam. Wlewałem w siebie tyle alkoholu, ile tylko się dało. Przy ósmej dolewce wódki, przestałem liczyć. To przez przegrywów i ich wspominki. Przypomniały mi się czasy, kiedy żyłem w spokoju, kiedy wszyskto było łatwiejsze, kiedy...

Kiedy jeszcze byłem z Naomi.
Kiedy była moja i kochała mnie.

A potem przed zakończeniem liceum, niespodziewanie zniknęła. Na dziesięć lat.

Nawet nie udało mi się z nią porozmawiać, pożegnać. Gdy tylko pojawiałem się pod mieszkaniem jej dziadka, jakimś dziwnym trafem nigdy jej nie zastałem. Jej dziadek był na mnie zły za każdym razem, kiedy tylko się pojawiałem w jego mieszkaniu. Później kazał mi już nie wracać i nie pytać się o Naomi, bo ona nie chce już mnie widzieć.

Więc zrezygnowałem. Potem zgodziłem się wyjechać z rodzicami i Luną, i nigdy już nie słyszałem o Wietnamce. Sam sobie obiecałem, że już nigdy o niej nie pomyślę, ponieważ za bardzo bolało.

A ja ją kochałem.
Bardzo.

Wiele razy słysząc plany Maxa co do Lauren, zastanawiałem się, czy może sam by tak nie postąpić. Zorganizowaliśbyśmy może nawet dwa śluby za jednym razem.

Ale los chciał inaczej...

Naomi mnie nie kochała.
Nawet jeśli wcześniej tak twierdziła, znaczyło, że kłamała.

Byłem tak załamany, że nawet nie chciałem mieć kontaktu z resztą ekipy. Bałem się, że znowu ją spotkam, że usłyszę coś na temat Naomi...

To było bardzo złe, doskonale to wiedziałem. Żałuję tego, ale miałem szczęście co do przyjaciół. Byli dla mnie za dobrzy, bo nawet nie czuli do mnie urazy. Ich zdaniem nie musieli mi niczego wybaczać. Chociaż tak szczerze nie powiedziałem im całej prawdy. Rzeczywiście nie miałem czasu na życie, byłem w końcu pilotem samolotu - to nie jest łatwe zajęcie. Ale oprócz tego była jeszcze sprawa z Naomi i moje tchórzostwo. Zachowywałem się pod tym względem jak małe dziecko.

Potem pojawiła się Ashley i poskładała moje poharatane serce. Poznałem ją w momencie, kiedy znalazłem się na dnie. Okazała się wielkim wsparciem, szczęściem i moją miłością. Dzięki niej wróciłem do życia. Była jak plaster na głęboką i bolącą ranę.

A teraz siedziałem w barze i piłem. Robiłem dziwne rzeczy, bo jeszcze nie tak dawno napisałem do Pharrella z pytaniem o adres mieszkania Naomi. Akurat do niego, bo on jako jedyny mia w dupie po co mi on. Nawet się nie zapytał. Wspaniały przyjaciel, który nie oceniał mojego porąbanego zachowania. Zaskakujące, że nagle pytałem się o to, gdzie ona mieszkała. Oni wszyscy wiedzieli mniej więcej o co między nami chodziło, jaka była nasza przeszłość i każdy normalny zapytałby się po co mi to, chciałby wiedzieć choćby z ciekawości by się dowiadywał. No właśnie, ktoś normalny. A to był Pharrell. Numer dwa pod względem nienormalności i szaleństwa oraz łamania zasad. Był jeszcze Kieran, ale on kochał Naomi jak siostrę, której nie miał, więc na pewno by zadawał pytania, dlatego numer dwa, a nie jeden.

"Kurwa i co zrobię z tym adresem?"
"Zapukam do jej drzwi jak gdyby nigdy nic i porozmawiamy?"

Po co?
Dla ciekawości?
Co to zmieni?

Ja pierdole, przecież zaraz mam ślub!
Z inną kobietą.

Wszyskto się działo, jakbym nie był sobą. Jakbym to nie ja działał, jakby ktoś mną kontrolował.

A potem dostrzegłem numer drzwi wietnamki. Nie myślałem, tylko zapukałem. Nie obchodziło mnie, że mogłem ją obudzić, że jest za późno na wizytę, że kobieta właśnie spała.

Pomóż mi przetrwać - Seria: Pomóż mi #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz