Pov Naomi
Przepłakałam całą noc i cały dzień. Postanowiłam oderwać się od świata, zrobiłam sobie wolne od pracy i zamknęłam się w domu, płacząc.
Na spotkanie z moimi klientami, kilka dni później, już gdy wróciła Ashley, z początku nie zamierzałam iść. Jednak nie chciałam pokazać mężczyźnie, iż się poddałam. Przeciwnie. Chciałam mu pokazać, że jestem twarda, że jego ostatnie słowa mnie nie zraniły, że nie potrzebowałam go.
Miał rację.
Było, minęło.
My znaliśmy się tylko służbowo. On ze swoją narzeczoną byli moimi klientami. Nie mogłam już więcej przekraczać granicy. To było złe.Nawet, jeśli wcześniej miałam inne zdanie na ten temat.
Minęło dziesięć lat!
Dobrze, że tak się stało, że nie byliśmy już razem.
Od rana padało. Pogoda była do dupy i nic mi się nie chciało. Przez niskie ciśnienie, bolała mnie głowa i nie potrafiłam funkcjonować. Potrzebowałam kawy. Mnóstwa ilości kawy.
Wraz z Ashley i Colinem spotkaliśmy się na sali, gdzie miało odbyć się ich wesele. To miało być takie ostatnie sprawdzenie i omówienie wszystkich ważnych spraw dotyczących ich uroczystości w tym miejscu. Tak dla pewności.
Ciągle powtarzałam sobie, iż Colin to tylko klient, i że przeszłość powinnam zostawić za sobą. Zapomnieć.
Jakie szczęście, że udało mi się pójść po rozum do głowy i nie doszło do niczego. Gdybyśmy wykonali o jeden krok za dużo, nie byłoby odwrotu. Oboje żylibyśmy z wyrzutem sumienia, być może związek Colina i Ash by się rozpadł i nie doszłoby do ślubu.
Nie mogłabym z tym żyć.
Ze świadomością, iż przeze mnie zakończyłoby się wszystko między nimi.Ashley i Colin się kochali. Chcieli tego ślubu, chcieli być razem. Ash była naprawdę dobra i kochana. Zasłużyła na szczęście. Nie mogłam, nie potrafiłam zachować się tak egoistycznie. Poza tym minęło dziesięć lat. To już dawno się skończyło i nie było nawet nadziei. Zmieniliśmy się, dorośliśmy. Nie pasowalibyśmy do siebie teraz.
Nasza "miłość" to tak naprawdę zauroczenie nastoletnich lat.
- Jak tam w pracy? - zagaiłam, kiedy dostałam kawę.
Przyszła panna młoda nie wyglądała za dobrze. Ostatnio, gdy ją widziałam, chyba nie była taka blada, prawda? I jakby schudła? Wciąż uśmiechała się szeroko i promiennie, jednak coś było w niej, co sprawiło, że się lekko przeraziłam.
Przypominała trupa.
"Ta jej praca naprawdę była aż tak męcząca?"
"Czy powinnam się martwić?"
Odpowiedziała dopiero po zawahaniu:
- A wiesz, jak to w pracy. Lepiej powiedzcie mi, co u was? Jak przygotowania? Wszystko poszło zgodnie z planem? - Na wspomnienie o ślubie, w jej oczach coś błysnęło.
Nie zamierzałam o niczym mówić. Bo co miałabym powiedzieć? Że w kościele udawałam pannę młodą? Że przymierzałam jej obrączkę ślubną?
Skupiłam się na upiciu łyka kofeiny z filiżanki. Może ruchy wykonywałam powolnie, by nie musieć szybko odpowiedzieć i przy okazji wymyślić dobrą odpowiedź.
- Spokojnie, kochanie. - Colin oparł rękę na krześle Ashley. - Wszystko jest tak, jak zaplanowałaś.
"Jego dłonie na moim ciele..."
"To, jak głaskał moje udo, a potem zamierzał ściągnąć moje majtki..."
![](https://img.wattpad.com/cover/363011303-288-k176507.jpg)
CZYTASZ
Pomóż mi przetrwać - Seria: Pomóż mi #1
RomanceNaomi Swinton, organizatorka ślubów dostaje zlecenie od pewnej kobiety. Mogłoby wszystko być normalne, lecz jej klientką okazuje się narzeczona Colina Bessona. Colin Besson to przeszłość. Dla Naomi był wszystkim: przyjacielem, wsparciem, bezpieczeńs...