Rozdział 24

42 10 114
                                    

Pov Naomi

Oczywiście...
Chłopacy bez nas nie daliby rady...

Co chwila przewracałam oczami, gdy tylko któryś z nich na mnie patrzył. Oni chyba się cieszyli z tej pomyłki.

Zdążyłam wypić czwartego drinka, kiedy Pharrell wziął mnie na parkiet, nie słuchając mojego sprzeciwu. Melodia była skoczna, a mój partner dobrze tańczył, więc w połowie byłam rada, iż mnie wziął do tańca.

Tak, Pharrell zdecydowanie potrafił tańczyć. Nie tylko te szybkie nuty, ale również wolniejsze. Nie miałam pojęcia skąd, może mama go nauczyła, a może po prostu miał to w genach. Ale wiedziałam, że to mu pomagało w sprawach z kobietami. Taki kolejny plus. Oprócz tego miał gadkę, flirtował jak nikt inny, no i potrafił patrzeć w ten swój sposób.

Tak bardzo skupiłam się nad swoich myślach, że dopiero teraz dostrzegłam jak mój partner taneczny zostawił mnie na środku parkietu, a sam odszedł w stronę naszego stolika. Na szczęście nie wyglądałam głupio, bo oprócz mnie na podeście do tanów stał Max z Lauren i - na moje nieszczęście - Colin, którego właśnie przed chwilą przypadkiem popchnęłam.

- Przepraszam - szepnęłam, w ogóle na niego nie patrząc.

Czułam jego wzrok na sobie.

Chciałam wrócić na swoje krzesło i upić kolejnego drinka, kiedy poczułam na nadgarstku jego dłoń. Przyciągnął mnie do siebie.

- Zatańczmy - to nie było pytanie.

Automatycznie poczułam apatię do tanów. Colin jednak trzymał mnie tak mocno i nie chciał puścić, że nie mogłam się wyrwać. Na dodatek byłam pod wpływem, więc już w ogóle brakowało mi sił na walki i dziecięce przepychanki.

W głowie pojawiła mi się scena tamtej nocy, kiedy niespodziewanie przyszedł. Całował mnie. Dotykał. Rozbierał. Patrzył na mnie zamglonym wzrokiem...

"Najpewniej przez alkohol."

Na samo wspomnienie poczułam gorąc w miejscach, które wtedy dotykał. Jakby moje ciało wcale nie zapomniało.

I domagało się więcej jego dotyku. Jego skóry. Jego. Całego.

A ten taniec wcale nie pomagał. Na domiar złego była do jakaś ballada, a jego dłoń była taka ciepła, taka idealna. Wyobrażałam sobie jak w samolocie łapie nimi ster. Jak obejmuje rękami i...

- Ale gorąco... - usłyszałam przy uchu i nie był to głos mojego Colina. - Chodźmy na chwilę się przewietrzyć.

Piosenka chyba skończyła się już jakiś czas temu, a my wpatrywaliśmy się w siebie. Chociaż to za dużo powiedziane, bo to on bez słowa mnie obserwował, a ja byłam w innym świecie.

Swoją drogą był odważny. Przecież Ashley, jego narzeczona i kobieta, z którą jutro miał wziąć ślub, znajdowała się niedaleko. Siedziała na krześle przy naszym stoliku i mogła wszystko widzieć.

Głos naszego przyjaciela było jak porażenie prądem. Momentalnie w jednej chwili odskoczyliśmy od siebie, a na naszych twarzach pojawiła się obojętność.

Mężczyźni bez słowa zniknęli mi sprzed oczu i znowu zostałam sama. Jednak tym razem na nic nie czekałam, tylko ruszyłam z powrotem na swoje miejsce.

- To co? - Reese uniosła swój drink w górę. - Pijemy?

Razem z Ashley poszliśmy za Królową Lodu i upiłyśmy łyka.

Bliźniaczka Pharrella zamierzała coś powiedzieć, lecz przeszkodził jej w tym Trent, krzycząc, by dołączyła do niego na parkiecie. Tak też zrobiła, mrucząc do siebie coś w stylu: "ten też nie potrafi beze mnie żyć".

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 2 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pomóż mi przetrwać - Seria: Pomóż mi #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz