Rozdział 15

94 8 257
                                    

Pov Colina

Ja pierniczę.
Co za akcja...

Co mi w ogóle przyszło do głowy, by przyjechać akurat tu z Naomi? Dlaczego pozwoliłem na przymiarkę tej cholernej obrączki przez nią? Czy tamci na górze sobie ze mnie kpią? Czy to jakaś nauczka? Albo zemsta?

I w dodatku Luna była przy wszystkim! Stała się obserwatorką i komentatorką, a co miała w głowie podczas całych tych scen, to jej sprawa i modliłem się w duchu, by niczego nie zdradziła.

Zapomniałem już jak wyglądały jej oczy... Czy to możliwe, że nie pamiętałem, jakie one były ciemne?

Musiałem przyznać sam przed sobą, iż naprawdę były śliczne. Prawie jak czekolada, którą się tak zajadała. Posiadała tą umiejętność zjedzenia całej tabliczki, a najlepsze z tego wszystko było, iż mogła pochłonąć naprawdę dużo, lecz i tak zawsze jej figura była w normie. Ktoś mógłby powiedzieć, że wygląda na zbyt szczupłą, że za mało je, ale ona po prostu miała taką przemianę materii.

- Opowiedz coś o niej - do rzeczywistości przywrócił mnie głos Luny, o której obecności zapomniałem. - Dlaczego ona mnie zna? Czemu ja jej nie znam? Czemu nie przypominam sobie żadnej Naomi?

Mimowolnie zacisnąłem dłonie na kierownicy.

Wracaliśmy do domu. Musiałem jeszcze ją oddać rodzicom i chciałem zrobić to szybko, bez zbędnych rozmów z nimi.

Uznałem, że całą dzisiejszą sprawę ze szkołą i dyrektorem zostawię na następny raz w razie czego. Powiem im w momencie, kiedy będę chciał. Będę miał dla niej mały szantaż, kiedy będę od niej czegoś chciał. Jak to kochany, starszy brat dla młodszej i wrednej siostry.

- Naomi to dawne dzieje... - Zamierzałem zakończyć na tym ten temat. Zamierzałem. Lecz długie milczenie i palący wzrok mojej siostry nie pozwoliły mi na to. - Była moją znajomą - zakończyłem.

- Tylko, że to nie wyglądało jak zwykła dawna znajomość - rzuciła od niechcenia.

Kątem oka dostrzegłem, jak wpatrywała się w swoje paznokcie. Zachowywała się, jakby rozmawiała o dzisiejszej pogodzie, jakby to było do przewidzenia i każdy o tym wiedział. Wyłapała moje spojrzenie i na krótko je odwzajemniła. W jej oczach niczego nie zobaczyłem. Żadnego zdziwienia, ciekawości czy nawet ekscytacji. Jakby ona to wiedziała od zawsze.

To było co najmniej dziwne.

W końcu dopiero dzisiaj ją poznała. Znaczy... W teorii znała ją już od chwili, gdy srała w pieluchy, ale wtedy to o niczym nie miała pojęcia i tylko umiała płakać. Teraz, chodź zrobiła się pyskata i nieokrzesana, było trochę inaczej.

"Wciąż miałem wrażenie, iż brakowało jej mózgu..."

"Chociaż może miała jakiś orzeszek."

- Może nie widzieliście się dawno, ale wciąż widać coś między wami - ciągnęła, gdy skupiłem się na drodze. - Taka prawda - dodała, jakby chciała to jeszcze bardziej podkreślić. - Co cię z nią łączyło?

- A co to? Przesłuchanie?

- Nazywaj to ja chcesz, ja mam oczy i widzę wszystko. Poza tym jakbyś nie widział, jestem dziewczyną, a dziewczyny raczej wiedzą i widzą więcej niż jakiś tam chłopak.

Nie mogłem się powstrzymać i parsknąłem śmiechem. Oczywiście Lunie nie było do śmiechu. Ona tylko westchnęła zrezygnowana.

- Jesteś jeszcze gówniarą, żeby cokolwiek zrozumieć. Jesteś za młoda - ostatnie zdanie powiedziałem trochę głośniej.

Pomóż mi przetrwać - Seria: Pomóż mi #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz