Rozdział 21

50 8 244
                                    

Pov Naomi

Do ślubu dzieliło nas już tylko dwa tygodnie. Czas biegł nieubłaganie. Dlatego starałam się wszyskto dopiąć na ostatki guzik. Sprawdzałam, czy wszystko, o czym rozmawialiśmy będzie gotowe w stu procentach na ten piękny dzień.

Z Colinem się tylko mijałam. Nie rozmawialiśmy, nie patrzeliśmy się na siebie, nie licząc tych przypadkowych momentów, w których na ułamek sekundy nasze oczy się spotkały.

Był blisko, a jednak tak daleko...

Bolało.
Ale przypominałam sobie jak mantrę, że jeszcze trochę i koniec. Jesteśmy na finiszu. Tyle przetrwałam, to i te ostatnie dni dam radę przeżyć z nim.

Najbardziej zadziwiająca okazała się być jego narzeczona. Poprosiła mnie - z błagalną miną - abym poszła z nią na przymiarki sukni. Podobno kilka razy była wcześniej sama, ale nic nie znalazła.

Z początku nie wiedziałam, co robić. W końcu nigdy nie spoufalałam się ze swoimi klientami, a już w szczególności nie chodziłam z nimi na przymiarki sukni. Ostatecznie zgodziłam się. Przypomniało mi się, że w końcu byłam u niej w mieszkaniu i wspólnie z nią przygotowywałyśmy zaproszenia.

Kilka ostatnich dni odwiedzałyśmy sklepy i szukałyśmy odpowiedniej kreacji.

Wszystkie wyglądały pięknie i bogato, a Ashley w każdej wyglądała jak księżniczka. Jak już wcześniej wspominałam, blondynka naprawdę była piękna. Lecz gdy miała na sobie kreację...

Nie mogłam oderwać od niej wzroku.

Dzisiaj też brałam w tym udział.

Musiałam przyznać, że spędzanie czasu z Ashley było naprawdę przyjemne. Mogłyśmy porozmawiać, pośmiać się, a także pooglądać piękne stroje.

Czego więcej potrzebuje kobieta?

- Czuję się jak w worku - powiedziała, przyglądając się w lustrze.

Obie prasknęłyśmy śmiechem.

Miała na sobie suknię w stylu princessy z naprawdę szerokim dołem. Kobieta wyglądała jakby była szersza niż w rzeczywistości.

- Dobra, ja się poddaję. - Rzuciła ręce w powietrzu ze zrezygnowaniem.

Dostrzegłam w jej oczach radość i doskonale wiedziałam, że kobieta żartowała, ale udawała złą.

Na szczęście w odpowiednim momencie podeszła do niej - po raz kolejny - sprzedawczyni, pokazując jej następną kreację.

Przymierzała dzisiaj chyba z czternaście! Podziwiałam ją. Ja na jej miejscu miałabym już dość. Pewnie śniłyby mi się po nocach.

- Czy mogę zadać ci pytanie? - usłyszałam głos blondynki zza kotary. - Jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać.

Pytanie?
Ciekawe jakie...

"Prywatne czy zawodowe?"

Kilka dłuższych chwil w milczeniu oglądałam stroje. Różnokolorowe, piękne i zachwycające.

- Zależy jakie - odparłam wreszcie.

- Chodzi mi o Colina... - usłyszałam niemalże od razu.

Znieruchomiałam.

"Czy ona już wiedziała o jego nocnych odwiedzinach?"

Spanikowałam.

- A coś się stało? - Przygryzłam dolną wargę, udając, że niczego nie wiem.

Poczułam, jak moje serce zaczyna łomotać.

Czekałam.

Byłam niemal pewna, iż coś wiedziała albo od kogoś się dowiedziała. A może przeczuwała?

Pomóż mi przetrwać - Seria: Pomóż mi #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz