Rozdział XI

198 33 2
                                        

- No dalej! Ćwiczyć, nie obijać mi się tu! Rapin, szybciej! Materna, co ty wyrabiasz!? Biegusiem do pola treningowego!
Biegałem po tym idiotycznym torze przeszkód już chyba pierdyliard razy, a ona nadal się na nas wydzierała. Ciągle krzyczała do kogoś, żeby coś tam poprawił, pospieszył się albo żeby się nie obijał. Rany, kiedy to się wreszcie skończy! Wszyscy mamy już serdecznie dosyć i jeśli powie do mnie jeszcze jedną uwagę to nie ręczę za siebie. Nagle Pratis wrzasnęła:
- STOP!!!
Wszyscy stanęliśmy w miejscu. Ja zatrzymałem się tuż przed płotem z drewnianych bali. Słyszałem, jak za mną kilka innych wilków zderzyło się ze sobą lub innymi przeszkodami z tego piekielnego toru.
- Na dziś wystarczy. Macie jeszcze dużo do nadrobienia. Jesteście do niczego! Widzimy się półtorej godziny po świcie. I żeby tym razem nie było spóźnialskich! Wracajcie do domów.
Zmęczeni powlekliśmy się wszyscy do placu watahy i padliśmy zmęczeni na ziemię tam, gdzie staliśmy. Niektórzy jeszcze zdołali dowlec się do Skały i zebrać się w grupki przed snem. Ja doczłapałem się do Eorna, Felta i Mirty, która jeszcze załapała się na nasz trening. - Padam na pysk! - zawyła zrozpaczona Mirta.
- To po prostu zło wcielone! Czy ona nigdy się nie męczy? - poparł ją Eorn.
- Szybciej! Dawaj, ciamajdo! Ja nigdy nie dam ci spokoju! MUAHUAHUAHUA!!! - powiedział Felt, naśladując głos Pratis i udając jej miny. Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem. Później już ułożyliśmy się wygodnie i zasnęliśmy jak martwi.
Śnił mi się ten sam straszny sen o pożarze, lecz tym razem słyszałem też głos mojej matki. Gdy się obudziłem, musiałem znów biec na trening.

***

- Słuchajcie, szczeniaki. Teraz nie będzie łatwo - Pratis chodziła wzdłuż naszego szeregu.
- A czy wcześniej było? - zapytał po kryjomu Felt.
- Nie gadać tam z prawej! - zawołała, kłapiąc pyskiem tuż przy naszych pyskach i groźnie szczerząc swoje kły. Jej oddech cuchnął zgniłym jeleniem. Ochyda.
- Dzisiaj, jak mogliście się domyśleć, mamy bieg przełajowy. Waszym zadaniem będzie przebiegnięcie od miejsca zbiórki, przez rzekę Pintę, do placu watahy. Zadanie jest proste. I nie oszukiwać! Będę biegła wzdłuż trasy i was obserwowała.
Po tych słowach krzyknęła jeszcze:
- Start!
I pobiegła przed siebie. Puściłem się
za nią szaleńczym biegiem. Po krótkim czasie pojawiły się za mną pozostałe wilki. Pierwszą przeszkodą na naszej trasie była kałuża wody, przed którą leżał zwalony pień. Przeskoczyłem tą przeszkodę z łatwością, lecz usłyszałem, jak inne wilki zawadzały podczas skoku o kłodę i przewracały się, lądując w kałuży. Słyszałem też wściekłe poszczekiwanie Pratis na tamte wilki. Następny był slalom na środku drogi. Również i po nim usłyszałem wycie Pratis i odgłos zderzających się ze sobą wilków. Już po drugiej przeszkodzie zaczęło brakować mi tchu. A to nawet nie była połowa trasy! Zacząłem coraz ciężej dyszeć i w konsekwencji zwalniać. Zmotywowały mnie - o dziwo - słowa Pratis :
- Seth, ty parszywy kundlu! Tylko na tyle Cię stać?!
Miałem ochotę ugryźć ją w jej parszywy zadek, ale odłożyłem to na później. Na razie miałem co innego na głowie. Zebrałem w sobie resztę sił, przebiegiem przez płytki odcinek Pinty i pognałem dalej.
Przede mną pojawiła się ostatnia przeszkoda : Gęsty Las. To odcinek lasu, gdzie drzewa rosną niemal jedno przy drugim. Wpadłem tam jak pocisk i wymijałem drzewa zwinnie, zahaczając jedynie o jeden z korzeni. Po tym prawie się wywaliłem, ale udało mi się utrzymać na nogach. Zwolniłem jedynie odrobinę, lecz chwilę później wybiegłem na otwartą przestrzeń. Miałem już przed oczami mroczki zmęczenia, ale odgoniłem je potrząśnięciem głowy. Niestety zacząłem nieubłaganie zwalniać. Ostatnią resztką sił dobiegłem na plac, zawyłem krótko i zemdlałem.
_______________________
O JA NIE MOGĘ!!!!! Wchodzę sobie na Wattpada, żeby napisać rozdział, patrzę, a tam 1 tysiąc wejść!!!!!! WYMIATACIE, LUDZISKA!!!! Po prostu nie mogę w to uwierzyć! JESTEŚCIE THE BEST OF EVERYTHING!!!!! Nawet nie wiecie, jak się cieszę! A teraz jeszcze raz dzięki, smacznego, bo jem obiad, i papatki! KOCHAM WAS LUDZIE!

Wilcze sekretyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz