Czesio! Dzisiaj wyjątkowo notka na początku rozdziału, bo chcę coś wyjaśnić, a na początku na pewno więcej osób przeczyta, niż na końcu. Do rzeczy:
Tłumaczenie w tytule jest dla takich jak ja, co nie wiedzą co znaczy PoV. (ja dowiedziałam się dopiero niedawno)
Odwlekam ostatni rozdział, bo będzie tam wiele ważnych wydarzeń. Wiele się zmieni. Myślę, że większość z Was się domyśla, co się stanie. A jak nie, to dowiecie się później.
Poza tym ostrzegam lojalnie, że na około 85% nie wstawię nowej książki. Nie mam pomysłu, czasu, nie mam NIC co jest potrzebne do pisania. Chciałam nawet napisać romans. Widzicie, odwala mi...
Dziękuję za 2,73 tysiące wejść, 360 gwiazdek i 170 komentarzy. JESTEŚCIE BOSCY!!!A teraz już rozdział. Sorki, jeśli będzie koszmarnie krótki, po prostu miałam potrzebę napisania tego. Jeśli nie chcecie tego czytać, nie musicie.
----------------------------------------------------
(Artena pojawiła się w watasze)
Spojrzałam na złotą wilczycę, Kerta i Setha. Czy to jego matka? Mówił mi, że zaginęła, ale czy to na pewno ona?
Kert nagle przytulił się do wilczycy, płacząc ze szczęścia. Wilczyca wtuliła łeb w jego futro i również zaczęła szlochać. Nagle usłyszałam wycie. Spojrzałam w kierunku dźwięku. To Eorn, brat Felta-Casanovy, stojący obok mnie zawył. Był to jednak odgłos szczęścia. Wiwat. Później usłyszałam kolejne wycie i kolejne. Stałam teraz pośród wilków wyjących na cześć jej powrotu. Na cześć szczęścia, jakie ich spotkało.
Spojrzałam na Setha, który patrzył się szczęśliwie i z niedowierzaniem w oczach na jego rodziców znowu razem. Uśmiechnęłam się szeroko i zawyłam szczerze i szczęśliwie, zarażona wszechobecnym szczęściem.
Kiedy wycia już ucichły, wszyscy zaczęli zbierać się wokół Arteny. Witała się ze wszystkimi. Jedni przychodzili do niej jak do starej przyjaciółki, jedni kłaniali się przed nią z szacunkiem. Z tymi pierwszymi gawędziła swobodnie, drugim również delikatnie i z szacunkiem się odkłaniała. Przybiegły też szczenięta, skacząc wokół wesoło. Nawet z nimi bawiła się bardzo swobodnie. Kiedy Misell i Pratis odeszli na bok, Artena spojrzała na mnie z matczyną troską. Podeszłam do niej i skłoniłam nisko głowę. Artena również kiwnęła łbem.
- Witaj, pani - powiedziałam. - Miło Cię poznać.
- Mi również - odparła dostojnym, a zarazem troskliwym głosem. - Jak
masz na imię?
- Jestem Samantha, pani.
- Możesz mi mówić Artena. - powiedziała lekko speszona. - Słyszałam, że ostatnio spędzasz sporo czasu z Sethem. Czy to prawda? - spojrzała na mnie twardym wzrokiem jakby chciała sprawdzić, czy przypadkiem nie krzywdzę jej syna.
- Prawda. Trenujemy razem z Misellem. Ma pani... To znaczy... Arteno, masz wspaniałego syna.
- Dziękuję, przekażę mu - powiedziała, a jej spojrzenie odrobinę złagodniało.
- Nie trzeba, sama mu powiem. - odparłam lekko speszona i poddenerwowana. Artena tylko zaśmiała się serdecznie, a jej spojrzenie znów stało się troskliwe i matczyne. Ukłoniłam się jej delikatnie, gdyż nie chciałam marnować już jej czasu. Artena odkłoniła się z gracją, po czym dodała:
- Nie musisz być taka oficjalna. Potraktuj mnie po prostu jak starą znajomą. - Uśmiechnęła się i odeszła w stronę Kerta i Setha. Chwilę później zniknęli w lesie. Wszyscy rozeszli się, wracając do przerwanych zajęć, a mnie znów otoczyły wilczyce. Niektóre były nawet miłe, ale szczerze mówiąc, wolałabym raczej poznać też męską część watahy. Wszystkie wilczyce uwielbiały plotkować i opowiadać niestworzone historie o chłopcach. To dość męczące.
- Santhi, słyszałaś już jak Kallir... - wyłączyłam się, kiedy usłyszałam imię jakiegoś wilka z watahy. Kiwnęłam głową i udałam zainteresowaną. Myślami byłam jednak gdzie indziej. Spojrzałam na niebo, powoli zmieniające kolor z błękitnego na złotawy i pomarańczowy. Przypomniałam sobie rozmowę z Arteną i to, co powiedziałam o Sethcie. To prawda. Przywiązałam się do niego. Byłabym gotowa nawet stracić za niego życie. Choć... Takie przywiązanie to już chyba więcej niż przyjaźń...? Lubię Setha i myślę, że on mnie też. Jest miły, pomocny, przystojny, musku... Hej, o czym ja myślę!? Potrząsnęłam łbem, by się odświeżyć i wrócić do rzeczywistości.
- ... i wtedy on wywrócił się w piach. - Akeila skończyła swoją historię i popatrzyła na mnie. - Co o tym sądzisz, Santhi?
Powstrzymałam warknięcie. Nie lubiłam jak nazywano mnie Santhi, a zwłaszcza, kiedy one to robiły. Zamiast tego uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- Super! To fajnie.
- Santhi, złociutka - usłyszałam ciepły głos Zafriny. Była chyba najdojrzalsza umysłowo z całej tej gromadki i całkiem przypadła mi do gustu. - Co ty taka nieobecna? O czym tak myślisz?
- Pewnie o jakimś przystojniaku. - Dodała Fiasira. Boże, jak ja nienawidzę tej pustej lali! - Masz już może kogoś na oku, hm? - zapytała, odwracając się do mnie pólprofilem. - Spotykasz się przecież z Sethem. - Wszystkie wilczyce momentalnie na mnie spojrzały.
- Jaki on jest?
- Boże, Ty to masz farta!
- Ale Ci zazdroszczę!
Spojrzałam na nie skonsternowana. Zerknęłam na Fiasirę, która wydawała się być z siebie super zadowolona. Zmroziłam ją spojrzeniem, na co ona uniosła dumnie łeb.
- Jest... Miły. - powiedziałam krótko. - Ale powiedz nam coś więcej!
- Właśnie! Na pewno wiesz o nim coś więcej!
Dziewczyny przekrzykiwały jedna drugą, naciskając, żebym powiedziała coś więcej. Sytuację uratowała Zafrina.
- Dziewczyny, dajcie jej spokój! Santhi dopiero przyszła do naszej watahy. Poza tym przecież tyle się dzisiaj wydarzyło. Dajcie jej odpocząć.
Wilczyce ucichły i lekko markotne przytaknęły. Pożegnały mnie i odeszły, powłócząc łapami.
- Dzięki, Zafrina - powiedziałam, kiedy wilczyce już poszły. - Uwolniłaś mnie od nich.
- Nie masz za co, złociutka! - odparła. - Gdyby nie ja, chyba byśmy ogłuchły od tych wrzasków. - zaśmiałyśmy się serdecznie. - Tak przy okazji, mów mi Zaf.
- Dobrze. - odparłam, tłumiąc ziewnięcie, co nie uszło uwadze ciemnookiej.
- Widzę, że nadmiar wydarzeń nie był tylko wymówką. - powiedziała zatroskana. Była jak starsza siostra, a zarazem jak wymarzona przyjaciółka. - Idź lepiej spać. Na pewno znajdzie się miejsce na Skale. - powiedziała, trącając mnie delikatnie nosem. - Dobranoc, Santhi! - rzuciła, odchodząc.
- Dobranoc! - odrzuciłam. Spojrzałam na niebo, teraz już fioletowe upstrzone kilkoma gwiazdami. Odwróciłam się w stronę Skały, chcąc znaleźć sobie miejsce do snu. Po drodze wpadłam na Misella.
- Cześć, Samantha! - zawołał radośnie. - Jak się czujesz?
- Zmęczona, ale szczęśliwa. - odparłam, uśmiechając się lekko.
- Właśnie widzę - powiedział. - Idź lepiej spać. À propos Seth już wrócił. Możesz spać z nim. - wzniosłam oczy ku niebu i dałam mu zdrowego kuksańca, na co on zaśmiał się serdecznie.
- To może ty pójdziesz do Pratis? Przecież tyle ze sobą rozmawialiście.
- No, ... Może... Znaczy nie!... - zmieszał się jak dzieciak. Zaśmiałam się, na co on dorzucił:
- Samantha, naprawdę. Idź już lepiej spać. Widzę, że ledwo stoisz.
Miał rację. Powieki mocno mi ciążyły, a nogi omdlewały z wysiłku. Kiwnęłam głową i przytuliłam Misella na dobranoc.
- Dobranoc, Misell! - powiedziałam.
- Słodkich snów, Santhi! Idź, Seth pewnie już więdnie z tęsknoty. - zawarczałam, co wywołało u niego kolejną salwę śmiechu. Odszedł, a ja ziewnęłam szeroko i poczłapałam na Skałę. Na środku, w najwygodniejszym miejscu, leżał Kert i Artena, wtulona w partnera i uśmiechająca się przez sen. Podeszłam w kierunku wolnego miejsca, kiedy zobaczyłam Setha leżącego nieopodal. Podeszłam bliżej. Leżał rozciągnięty na posłaniu z mchu i trawy. Obok niego było jeszcze dość dużo wolnego miejsca. Spojrzałam w kierunku wolnego miejsca między Kallirem i Fiasirą. Jeszcze raz spojrzałam na Setha.
Za żadne skarby nie zasnę między tymi bufonami pomyślałam i położyłam się blisko Setha na wolnej części posłania. Seth mruknął sennie i owinął się wokół mnie, kładąc łeb przy moim i dając przyjemne ciepło. Uśmiechnęłam się, zerkając jeszcze raz na Fiasirę.
- Niech sobie myślą, co chcą. - szepnęłam i polizałam Setha po policzku. Uśmiechnął się przez sen, przysuwając się bliżej do mnie. Zachichotałam, zwijając się w kłębek i kładąc łeb na łapach. Zamknęłam oczy i wtulona w ciepłe futro Setha zasnęłam.
CZYTASZ
Wilcze sekrety
FantasySeth to młody wilk, którego matka zaginęła, a ojciec przestał się nim interesować. Seth bardzo chce wyruszyć na poszukiwanie matki gdyż ma nadzieję, że ona wciąż żyje. Podczas przechadzki z przyjaciółmi spotyka starego Misella - wędrowca z innej wat...