Rozdział XIII

188 31 1
                                    

Każdego dnia, non stop, z przerwami tylko na posiłki i sen -  trening, trening i jeszcze raz trening. Wszyscy byliśmy wykończeni, często nie mieliśmy nawet sił na jedzenie mięsa. Pewnego dnia nastąpił jednak cud.
Podczas porannej zbiórki na trening Pratis powiedziała :
- No, młodzieży! Pracowaliście ostatnio bardzo ciężko i mimo, iż daleko nam do perfekcji postanowiłam uczcić wasze postępy. Macie dzisiaj dzień wolny, spotkamy się dopiero jutro po świcie.
Nastała cisza. Nie mogliśmy uwierzyć w to, co słyszymy. Ona daje nam wolne?
Wydaliśmy z siebie tryumfalne wycie, byliśmy szczęśliwi, jak nigdy dotąd. Wszyscy rozbiegli się i wykorzystywali ten długo wyczekiwany czas wolny. Ja, korzystając z zamieszania, umknąłem do lasu, na spotkanie z Misellem.
Biegłem przez las ile tchu. Dobiegłem do wodospadu i skręciłem do jaskini, ledwo wyrabiając się przed zatoczką. Woda mile ochłodziła moje futro. Biegłem jak strzała przez korytarz jaskini, wiatr dudnił mi w uszach, rozkoszowałem się perspektywą spotkania się z nim. Gdy zobaczyłem wejście do komory głównej, przyspieszyłem do maksymalnej prędkości. Już dobiegłem do wejścia, już chciałem zawołać do Misella wesołe powitanie, gdy nagle zostałem powalony na ziemię przez biały, wściekle warczący wiatr. Przeturlałem się na bok, unikając przegryzienia gardła, wstałem szybko i w tym samym momencie znów zostałem przygnieciony do ziemi. Mój przeciwnik zawarczał nade mną głucho, przybliżając swój pysk do mojego. Usłyszałem wtedy głos Misella:
- Nie! To mój uczeń, zostaw go!
Wilk odwrócił łeb i zszedł ze mnie, pozwalając mi wstać. Nadal jednak patrzył na mnie nieufnie, szczerząc kły i powarkując cicho.
- Niezłe powitanie - powiedziałem, otrzepując się z kurzu.
- Przepraszam za nią - powiedział Misell. - Powinienem Was sobie przedstawić: Seth, to jest Samantha, moja druga uczennica. Santhi, to jest Seth, mój drugi uczeń.
Kiwnęliśmy sobie na powitanie głowami. Dopiero teraz mogłem jej się uważniej przyjrzeć.
Miała białe futro, połyskujące odcieniami błękitu i srebra. Była smukłej i delikatnej, wydawać by się mogło, postury. Jej lodowo błękitne oczy były pełne chłodu i nieufności.
Cóż, mogę powiedzieć, że była ładna. Ale tylko ładna. Nie, że mi się podobała. Widziałem ładniejsze wilczyce.
Zauważyłem, że ona również zmierzyła mnie wzrokiem. Zobaczyłem niewielki przebłysk ufności i zaciekawienia, trwający tylko chwilę. Jej oczy szybko jednak zrobiły się chłodne, lecz już mniej nieufne. Dobrze, może nie będzie miała aż takiej ochoty mnie zabić.
Wpatrywaliśmy się w siebie jeszcze przez chwilę, Kiedy Misell znacząco odchrząknął.
- Może przestalibyście wpatrywać się w te swoje piękne oczęta i posłuchalibyście mnie przez chwilę? Mam wam coś ważnego do przekazania.
Odwróciliśmy szybko wzrok, zerkając w podłogę. Samantha zapytała:
- Co się stało, Misellu?
Jej głos był melodyjny, jak śpiew słowika i szum wody w Pincie... Nie, nadal jest przeciętną wilczycą.
- Źle, bardzo źle. Słyszałem, że Dzicy wracają i rosną w siłę.
Dzicy. Nacja wilków spokrewniona z samym Szatanem. Jedna z nich rzuciła klątwę na mój ród, pozbawiając mnie w dzieciństwie matki i w pewnym sensie ojca. Na wiadomość o ich powrocie krew we mnie zawrzała i mimowolnie zacząłem warczeć.
- Co mamy z nimi zrobić?
- Powoli, Seth. Daj mi dokończyć. Musisz starać się bardziej na twoich treningach, i niestety opuszczać swoje nocne treningi. Przychodź do mnie jak najczęściej.
- A czy ma to jakiś związek z naszą dwójką? 
- ostatnie dwa słowa Samantha wypluła z siebie z obrzydzeniem.
- Wielki. Będziecie musieli trenować razem i zacząć współpracować, by móc stawić czoło przywódcy Dzikich - Shadowowi.
____________________
DAM, DAM, DAAAM! Ale akcja! Czy tylko ja sądzę, że Seth kłamie co do Samanthy? Nie sądzę. Jak potoczą się losy tej dwójki? Co stanie się dalej? Poczekajcie, a zobaczycie. Papatki! AUUUUUU!

Wilcze sekretyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz