Rozdział 44

121 7 0
                                    

Pov. Simon

Był cudowny i piękny dzień, ale nie na tyle, by dzisiaj przejść już przemianę! Może i trochę pogodziłem się ze swoją sytuacją, no ale bez przesady. To za szybko.

- Spokojnie mój Kapturku, przemiana nie boli. Jedynie ugryzienie może trochę zaboleć, ale tak to po za tym wszystko będzie dobrze.- Oznajmił Bram.

Wspólnie siedzieliśmy na łóżku. Ramionami oplątłem swoje nogi, podkurczając je do swojej klatki piersiowej. Czułem niepokój. Po prostu się bałem. Głowę miałem schowaną między nogami.

- To za szybko.- Mruknąłem niewyraźnie.

Mężczyzna mnie doskonale usłyszał. W końcu siedział blisko mnie, no i miał świetny słuch.

- Wiem, że się boisz, ale to nic strasznego. Sam zobaczysz. Będzie Ci bardzo przyjemnie. Już ja o to zadbam.

Uniosłem głowę i spojrzałem na czarnowłosego. Mówił szczerze. Tego byłem pewny, ale reszty już nie szczególnie.

- Jak dokładnie to wygląda?

Prawda była taka, że nigdy nie słyszałem, w jaki sposób należy przejść przemianę. Co trzeba zrobić, by stać się jednym z nich.

- Najpierw trzeba poczekać na pełnię księżyca, a potem zaczniemy uprawiać seks i w pewnym momencie Cię ugryzę, wstrzykując specjalny jad. Po tym wszystkim bez problemu powinieneś zamienić się w wilka.- Odparł, wzruszając ramionami, jakby powiedział mi jedną z najoczywistych rzeczy.

Na moich policzkach momentalnie pojawiły się rumieńce. Schowałem z powrotem swoją głowę między nogami. Myślałem, że jedynie będzie mi wstrzykiwać jad. Nie wiedziałem, że w przemianie zalicza się też seks! Przecież ja nigdy nie uprawiałem seksu!

- J-ja ch-chyba nie d-dam rady.- Wyjąkałem zawstydzony.

Poczułem, jak Bram zbliża się do mnie i kładzie mi swoją dłoń na mojej głowie, głaszcząc mnie delikatnie po włosach.

- Simon, spójrz na mnie.- Poprosił mnie mężczyzna. Po dłuższej chwili spełniłem jego prośbę.- Co się stało? Obiecałem Ci, że nie zrobię Ci krzywdy. Czym się jeszcze martwisz?

Jego niepokój na twarzy był bardzo zauważalny, przez co poczułem się źle. Nie chciałem go martwić. Tak, naprawdę nie chciałem. Bardzo go polubiłem. Ale ta sytuacja mnie przeraża.

- J-ja nigdy t-tego nie r-robiłem.- Powiedziałem.

Moje policzki zapewne przybrały barwę dojrzałego pomidora. Bram z kolei zastanawiał się nad moimi słowami, aż w końcu załapał, o co mi chodziło. Uśmiechnął się do mnie czule, składając na moich wargach krótkiego całusa.

- Będę bardzo delikatny. Nie musisz się niczego obawiać.- Obiecał mi mężczyzna.

Uśmiech nie schodził mu z ust, a ja uwierzyłem jego słowom. Jak dotąd jeszcze ani razu mnie nie okłamał.

Może rzeczywiście nie będzie tak źle?

Kim jesteś? /DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz