Rozdział 2

205 12 0
                                    

Skończyłem rozpakowywać swoje ostatnie rzeczy. Znajdowałem się w przestronnym pokoju na piętrze. Był on śliczny i naprawdę zadbany. Rzecz jasna w całym domku nie było żadnej elektroniki.

Poczułem się, jakbym wrócił do dzieciństwa. Moich przyjaciół znam od małego, przez co każde wakacje spędzaliśmy wspólnie i zwiedzaliśmy wiele miejsc. To była taka nasza tradycja. Bardzo pragnąłem ją utrzymać. 

Nagle coś dotknęło mojej nogawki, przez co odskoczyłem z niezbyt męskim piskiem. Moje przerażenie nie trwało długo.

- Cześć Nana! - Przywitałem się z małą chihuahua'ą, drapiąc ją za uchem.

Należała ona do Simona. Odkąd chlopak dostał ją od rodziców na dzień dziecka, to nigdzie się bez niej nie rusza. Już od trzech lat towarzyszy nam w naszych wyjazdach. Jest przecudownym psem, choć miewa swoje humorki. Ale chyba chihuahua'ły tak mają. 

- Thomas! - Z dołu usłyszałem głos Kevina.

Odsunąłem się od Nany i skierowałem się w stronę drzwi. Psina pomaszerowała zaraz za mną. Nie zajęło mi długo znalezienie się w salonie.

- No co tam? - Zapytałem, widząc moich przyjaciół.

Ci siedzieli na kocach na podłodze, a obok nich znajdował się stos planszówek, niezdrowych przekąsek i napoje z procentami.

- Chodź grać! - Odezwał się Simon.

Bez protestu usiadłem obok przyjaciół. Kevin od razu wybrał pierwszą grę, którą był chińczyk. Uwielbiałem w nią grać.

- Myślałem, że jutro będziemy grać. Dziś jest już trochę późno.- Odparłem, pomagając rozłożyć planszę.

- Nigdy nie jest za późno na gry. A zresztą jestem zbyt podekscytowany, żeby teraz zasnąć. Dom jest cudowny i nawet znalazłem piwniczkę z alkoholem! - Ucieszył się Kevin, wskazując mi ręką na jeden z wspomnianych alkoholi.

- Możemy je sobie wziąć? - Zapytałem zdziwiony.

- Właścicielka powiedziała, że mamy czuć się, jak u siebie, a więc tak robię.- Wzruszył ramionami chłopak.

- Myślę, że nie to miała na myśli mówiąc o tym, ale niech Ci będzie. - Odparłem z lekkim śmiechem.

Rzuciłem kostką i przeszedłem pionkiem przez odpowiednią ilość pól. Gra toczyła się sprawnie. Nawet nie zorientowaliśmy, kiedy opróżniliśmy z dwie butelki alkoholu i gdy godzina była już nieprzyzwoicie późna. Nie przeszkadzała nam nawet burza, która toczyła się na zewnątrz.

Kim jesteś? /DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz