Rozdział 4.

737 78 7
                                    

LILY

-Dlaczego?- zapytał Beau z wyrzutem.

Jedno słowo, które wywołało we mnie tyle emocji. Tyle różnych emocji i pragnień. Byłam smutna, zawiedziona swoim zachowaniem, ale i radość, że znowu był przy mnie. Chciałam się schować pod łóżko, ale też rzucić się na niego i pocałować go. Może jest ze mną cos nie tak?

-Przepraszam- szepnęłam. Łzy zbierały mi się w oczach, zamknęłam je i spuściłam głowę.- Ja tak naprawdę sama nie wiem co wtedy myślałam. Może, że tak będzie lepiej? Nie wiem, ale żałuję tego bardzo- mówiłam ledwo słyszalnie. Łzy mi spływały po policzkach.

Siedzieliśmy chwilę w milczeniu. Nie wiedziałam co zrobić, co myśleć. Zatrzęsłam się z zimna. Na nogach miałam dalej krótkie spodenki. Chciałam wstać po koc, który zawsze znajdował się na krześle przy biurku, ale nagle znalazł się na moich ramionach.

Podniosłam wzrok. Natrafiłam na zatroskany, ale wciąż smutny wzrok Beau.

-Wiesz, dużo myślałem, kiedy nie było cię przy mnie- zaczął mówić. Usiadł na łóżku i przeczesał ręką włosy.- Jeżeli nie jesteś gotowa na poważniejszy związek to zrozumiem to. Nie wiem czy sam dałbym radę, ale dla ciebie jestem w stanie zaryzykować.

Patrzyłam na każdy jego ruch. Słuchałam uważnie jego słów. Stęskniłam się za jego głosem i to bardzo.

-Nie wiem na czym na razie stoimy- mówił dalej.- Wiem, że się boisz i to dlatego uciekłaś, ale nie wiem czego. Tak bardzo chciałbym wiedzieć. Jeżeli nie chcesz mnie widzieć rozumiem, powiedz mi to teraz, a pójdę stąd i już nigdy mnie nie zobaczysz- powiedział i spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach.

-Beau, kiedy odeszłam- zaczełam- myślałam, że dobrze robię. Nawet nie wiem czego się bałam, chyba tego, że zostawisz mnie i będę cierpiała. Po tygodniu już zrozumiałam, że to był zły pomysł- Beau chciał coś powiedzieć, ale nie dałam mu dojść do słowa.- Wiem, chcesz powiedzieć, że mogłam wrócić. Chciałam, ale bałam się, że nie będziecie chcieli mnie przyjąć. Wiem głupie, ale prawdziwe.

-Nigdy bym cię nie znienawidził- usiadł obok mnie i przytulił mnie do siebie.

-Wiem, jestem głupia i jeżeli to ty nie chcesz...- kontynuowałam, ale nie dane mi było skończyć.

Chwycił mnie za podbródek i podniósł mi głowę. Drugą ręką pogładził mój policzek i patrzył mi w oczy, a ja utonęłam w jego ślicznych oczach.

-Nie kończ- szepnął Beau i zaczął się do mnie zbliżać.

Pokiwałam lekko głową i patrzyłam na niego. Po chwili nasze usta spotkały się w zachłannym i pełnym uczuć pocałunku. Nie wiem ile się tak całowaliśmy, ale nie obchodziło mnie to. Kiedy skończyliśmy było mi gorąco.

-Muszę zdjąć bluzę- zaśmiałam się i zdjęłam.

Beau się przyjrzał bluzce, którą miałam na sobie. Spojrzałam w dół. No tak, jego bluzka. Uśmiechnęłam się niewinnie.

-To tutaj się podziała moja bluzka- zaśmiał się.- Ja się zastanawiałem gdzie jest. Nie masz też tak czasem jeszcze kilku, bo wiesz w dniu kiedy zniknęłaś parę moich bluzek też poginęło.

Zarumieniłam się. Beau pogłaskał moje rumieńce i się zaśmiał.

-Wiesz co ci powiem?- pokręciłam głową.- Z tego co widzę nie masz nic pod tą bluzką, a wiesz biorąc pod uwagę fakt, że od 6 miesięcy z żadną dziewczyną nie spałem, bo czekałem na taką jedną, która mi uciekła, mam ochotę zdjąc z ciebie całą garderobę, która masz na sobie.

-Ta dziewczyna też by mogła nie wytrzymać widząc swojego ukochanego- zaśmiałam się.

-Mimo tego co się stało kilka miesięcy wcześniej?- przyjrzał mi się uważnie.

-Chodzi ci o g...- urwałam i zamknęłam oczy.

-Przepraszam- powiedział i pogłaskał mnie po plecach.- Nie powinienem wspominać.

-Nie nic się nie stało- powiedziałam spokojnie. Widząc jego niedowierzającą minę, uśmiechnęłam się lekko.- Naprawdę.

-Czy on ci coś zrobił?

-Liam? Na razie nie, znaczy no dzisiaj o mało mnie nie...- zamknęłam oczy.- Ale na szczęście chodziłam na samoobronę i uciekłam od niego, no ale zdemolował mi salon, jak widziałeś- westchnęłam.

-Ważne, że nic ci nie zrobił- pogłaskał mnie po policzku.

Przytuliłam się do Beau. Drzwi się otworzyły i zajrzał Jai.

-Nie pozabi...- zaczął ale kiedy na nas spojrzał uśmiechnął się.- Nareszcie nasze gołąbeczki wróciły, brakowało mi tego.

Rzucił się na nas, zaczęłam piszczeć i się śmiać. Reszta chłopaków wpadła i poszła w ślady Jai'a.

-Ej dobra dusicie- śmiałam się.

Zeszli ze mnie i się mi przyjrzeli uważnie.

-Co?- spytałam patrząc na każdego po kolei.

-Dawno nie widzieliśmy cię takiej radosnej- uśmiechnął się Daniel.

-Bywa- pokazałam im język.

-No to co, pakujemy cię i...- zaczął Beau.

-Ale, ja nie chcę się stąd wynosić- przerwałam mu. Wszyscy spojrzeli na mnie.- Mam tutaj przyjaciółkę, pracę...

-Przyjaciółkę możesz zabrać ze sobą, pracę możesz znaleźć w naszym mieście- starał się mnie przekonać Beau.- Zoe też się o ciebie martwi cały czas.

Zamknęłam oczy na wspomnienie mojej przyjaciółki, którą opuściłam bez żadnego pożegnania, słowa że odchodzę.

-Lily proszę, chcę cię chronić- będzie mi łatwiej jak będziesz mieszkała z nami albo chociaż blisko- powiedział Beau błagalnym głosem.

-Dacie mi chociaż parę dni na załatwienie wszystkiego?- westchnęłam po chwili.

-Oczywiście, Luke załatwisz jakiś hotel?- spytał Beau.

-Nie musicie- zaprotestowałam.- Starczy jak za dwa dni tu po mnie przyjedziecie.

-Dopiero co cię znaleźliśmy- powiedział Beau.- Jeszcze w momencie kiedy Liam chce cię skrzywdzić i jest zdolny do wszystkiego, żeby tylko skrzywdzić osobę, którą kocham.

Westchnęłam, wiedziałam, że nie odpuści.

-No dobra.

==========

No to kolejny rozdział! Mam nadzieję, że wam się podoba. ;)

Naszła mnie wczoraj taka rozkmina. Jedzie ktoś z was na show na Janoskians do Warszawy? Taką mam rozkminę ba sama jadę i jestem ciekawa czy ktoś jeszcze ;pJak by ktoś był ciekawy to mam niestety ten bilet za 99zł bo na m&g i ee się nie załapałyśmy z przyjaciółką. :c

Next już za dwa/trzy dni! <3

Do następnego buiaczki :*

I'm sorry ~ Janoskians FFPL (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz