Rozdział 11.

659 75 3
                                    

LILY

Dojechaliśmy do domu. Spojrzałam na budynek i się uśmiechnęłam. Wszystkie miłe wspomnienia przesunęły mi się przed oczami. Spojrzałam na Kamillę, siedziała i z otwartymi ustami patrzyła na dom. Zaśmiałam się.

-Powiedz mi, że śnię- powiedziała z opadniętą szczęką.

-Nie- zaśmiał się Luke, patrząc we wsteczne lusterko.

Wyciągnęłam ją z auta. Beau podszedł do nas, przytulił mnie i pocałował w czubek głowy.

-Witaj powrotem w domu skarbie- uśmiechnął się.- Idź pokaż Kamilli twój pokój, niech się tam rozgości.

-Niech zgadnę, ja śpię z tobą?- podniosłam brew.

-Pamiętaj, że mam czujny sen- pogroził mi palcem.- Jeżeli będziesz chciała uciekać to cię przykuję do łóżka- pokazał mi język, a ja uderzyłam go w ramię.

-Tamta furtka jest już zablokowana- podszedł Jai i pokazał na moje dawne miejsce ucieczek, a ja przewróciłam oczami.

Pociągnęłam Kam do domu, ona dalej miała opadniętą szczękę, kiedy miałyśmy salon, kuchnię. Weszłyśmy schodami na górę, kiedy chciała iść prosto pociągnęłam ją jeszcze wyżej. Zatrzymałam nas przed drzwiami.

-Teraz trafisz na moje stare królestwo, tylko się nie przeraź wielkości- uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi.

Wszystko stało tak jak to zostawiłam, zanim przeniosłam się do pokoju Beau. Jedynie nie było tutaj kurzu co oznaczało, że albo na bieżąco sprzątali albo teraz przed przyjazdem poprosili o to kogoś, co by mnie wcale nie zdziwiło.

-Ty tutaj mieszkałaś?- spytała z szokiem.- W tym pokoju?

-Tak- zaśmiałam się.- Wiem nie przywykłaś, ale to kwestia czasu. W sumie i tak długo tutaj nie pomieszkałam, bo się przeniosłam do Beau.

-To mnie bardzo przerasta- powiedziała i usiadła na łóżku rozglądając się.

-Uwierz, przerośnie cię jak chłopaki przyjdą i powiedzą, że masz sobie wszystko pozmieniać. Każą ci zrobić projekt i tak dalej i kupią ci wszystko, bez względu na cenę.

-Serio?- poparzyła z niedowierzaniem, a ja pokiwałam głową.- Co tam jest?- pokazała na drzwi.

-Gabinet, a po drugiej stronie łazienka- pokazałam.

Wszedł James z walizkami Kam.

-Coś mi się wydaje, że musicie iść na zakupy- zaśmiał się gdy wszedł.- Tylko dwie walizki? Myślałem zawsze, że kobieta ma pełno ciuchów, zresztą Lily miała ogrom- gdy to powiedział oberwał ode mnie poduszką.- Tak w sumie to nawet zostały.

-Gdzie są?- przewróciłam oczami.

-A jak myślisz? U Beau- powiedział jakby to było oczywiste.- A Kam, zabierz się za dobieranie czego tutaj chcesz, znając Luke'a przyjdzie i pomoże ci w jak by to on powiedział „aranżacji wnętrza"- powiedział James i wyszedł z pokoju.

-Uwierz Luke jest świetny w te klocki- spojrzałam na twarz Kam.- Podoba ci się.

-Co?- spytał patrząc na mnie z pytaniem.

-Nie co, a kto. Luke Brooks podoba się mojej przyjaciółce Kamilli Brown- otworzyłam szeroko usta, a Kam się zaczerwieniła.

-Nie prawda- powiedziała trochę wyższym głosem niż zazwyczaj.

-Prawda- zaczęłam skakać wokół niej.

-Naprawdę?- Luke zaśmiał się opierając o futrynę drzwi.

-Tak- powiedziałam równocześnie co Kam „nie".

-Ja was zostawię- ruszyłam do drzwi i pobiegłam na dół wpadając na Beau.

-Przepraszam- powiedziałam szybko.

-Wow, wow, co się stało, że moja Lily jest taka radosna?- zaśmiał się Beau.

-Luke podoba się Kam i słyszał kiedy to jej mówiłam- zaśmiałam się.

-A teraz gdzie pędzisz?- podniósł jedną brew.

-Nie wiem w sumie- zrobiłam skupioną minę na co Beau się zaśmiał.- Już wiem, jestem głodna, pójdę do kuchni.

Minęłam Beau i ruszyłam na dół. W tym samym momencie ręce Beau znalazły się na mojej talii i uniósł mnie. Przerzucił przez ramie i ruszył na dół.

-Co ty robisz?- uderzyłam go lekko dłońmi w plecy.- Musisz jeszcze odpoczywać, nie noś mnie. Mam swoje nogi, na których mogę chodzić.

-Co chcesz do jedzenia?- posadził mnie na blacie kuchennym.

-Ja chciałam coś zrobić- zaprotestowałam i chciałam zeskoczyć, ale mnie przytrzymał.

-Co chcesz do jedzenia?- powtórzył ze słodkim uśmiechem, a ja westchnęłam.

-Co zrobisz to zjem- odparłam w końcu.

-Naleśniki?

-Pewnie- uśmiechnęłam się szeroko.

Po 30 minutach miałam już gotowe naleśniki z Nutellą.

-Mmmm... Dziękuję- usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.

Nagle zbiegli chłopaki i rzucili się na pozostałe naleśniki. Na szczęście udało mi się pare uratować dla Kam. Beau dalej smażył naleśniki. Jedliśmy i żartowaliśmy.

Wieczorem siedziałam z Beau na tarasie. Wpatrywałam się w niebo. Beau objął mnie ramieniem.

-Kocham cię- powiedziałam i odwróciłam wzrok żeby spojrzeć mu w oczy.

-Ja Ciebie też.

==========

Rozdział nudny, w sumie to żadnej akcji, no ale takie też muszą być. Może trochę za nudny i trochę krótki, ale nie wiedziałam co w nim jeszcze napisać.

Co tam u was? Jak wam mijają wakacje? 

Do następnego Bajo :*

I'm sorry ~ Janoskians FFPL (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz