Rozdział 16.

596 63 4
                                    

LILY

Cała droga minęła mi na przemyśleniach. Więc dopiero kiedy chłopaki zaczęli wysiadać z auta, zorientowałam się, że jesteśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i skierowałam się do domu. Beau mnie jednak w połowie drogi zatrzymał.

-Coś tu nie gra- mruknął i zaczął się rozglądać, trzymając mnie w pasie.

Patrzyłam na niego, a później sama zaczęłam się rozglądać. Dostrzegłam ruch między drzewami.

-Patrz na drzewa- mruknęłam cicho.

Nagle usłyszeliśmy wystrzał z broni. Beau w tej samej sekundzie powalił nas na ziemię i przykrył swoim ciałem moje. Kątem oka zauważyłam jak James i Daniel biegną w kierunku drzew.

-Kiedy wstaniemy schowasz się w aucie, jasne?- zapytał Beau patrząc mi w oczy.

-A co z tobą?- podniosłam zdrową rękę i pogładziłam go po policzku.

-Muszę iść zobaczyć do chłopaków co się dzieje i ewentualnie im pomóc- uśmiechnął się.- A ty się w tym czasie zamkniesz w aucie.

-Uważaj na siebie- starałam się ukryć zdenerwowanie.

-Zawsze- pocałował mnie w policzek.- Na trzy wstanę i cie podniosę, wtedy uciekasz do auta i się w nim zamykasz- podał mi kluczyk z auta.- Usiądź z przodu i jak ktoś będzie chciał ci coś zrobić to odjedź, biegi się same będą zmieniać jasne?

Pokiwałam głową. Nie chciałam tego, ale wiedziałam, że nie mam się co sprzeciwiać. Beau zaczął wstawać i mnie podnosić, kiedy wstaliśmy ruszyłam biegiem do auta i zamknęłam je od środka, tak jak polecił chłopak. Patrzyłam przez okno jak biegnie między drzewa, a później jak za nimi znika. Denerwowałam się. Zastanawiałam się jak mam odpalić auto i prowadzić je jak mam lewą rękę w gipsie. No dobra odpalić odpalę, ale jak mam prowadzić bezpiecznie nie mogąc ruszać drugą ręką? Dobra nie ważne, mam nadzieję, że nie będę musiała tego robić. Czekałam na chłopaków patrząc przez okno. Nagle wyłonili się z lasu, James i Daniel kogoś trzymali, a Beau biegiem zbliżał się do auta, w którym siedziałam. Otworzyłam drzwi kiedy podbiegł.

-Co się stało?- spytałam widząc jak reszta idzie w naszym kierunku.

-Przesiądź się obok, zaraz wszystko ci powiem, ale teraz nie ma czasu- powiedział poganiając mnie.

Podszedł do bagażnika. Obserwowałam wszystko, we wstecznym lusterku. Wyjął jakąś szeroką taśmę i czekał na chłopaków. Teraz kiedy byli bliżej zauważyłam, że ciągnęli nieprzytomnego faceta, którego oczywiście wcześniej nie znałam. Podeszli z nim do Beau. Wzięli mu ręce do tyłu i zakleili taśmą, z nogami chyba zrobili to samo, ale nie byłam pewna, bo nie wiedziałam dokładnie. Nad kolanami też widziałam taśmę oraz na jego ustach. Potem wyjęli z bagażnika parę broni i noży i włożyli z tyłu wsuwając pod przednie siedzenia. Człowieka wpakowali do bagażnika i zamknęli auto. Zastanawiałam się kim do cholery był ten koleś. Chłopaki wsiedli do auta, James i Daniel z tyłu a Beau za kierownicą. Ruszył z piskiem opon. Po pięciu minutach ciszy w aucie, nie wytrzymałam.

-Powie mi ktoś o co tu chodzi?- spytałam, patrząc po kolei na każdego z nich, milczeli.- Nie to nie. Beau zatrzymaj auto, wysiadam stąd, nie chce być posądzona o porwanie.

-Lily...- zaczął.

-Zatrzymaj auto- powiedziałam stanowczo, ale on nie zareagował, tylko jechał cały czas tym samym tempem.

-Lily nie mogę- powiedział i chciał dotknąć mojego kolana, ale odsunęłam je.

-To mi powiedz, co się dzieje, miałeś mi powiedzieć- popatrzyłam na niego z wyrzutem.

-Nie mogę teraz, ale wkrótce ci wyjaśnię- starał się mnie uspokoić.

-Nie chcesz powiedzieć, więc zatrzymaj samochód, chcę wysiąść- powiedziałam stanowczo.- Albo wyskoczę z pędzącego 150km/h pojazdu, ciekawe jak bardzo rozwalone będzie moje ciało po wyskoczeniu z takiej prędkości.

Widząc, że Beau nie reaguje i dalej nie zwalnia, pociągnęłam za klamkę, ale drzwi nawet nie drgnęły, tak samo jak szyba, kiedy próbowałam ja otworzyć. Odwróciłam się do szyby i patrzyłam za okno.

-Czyli mnie też porywacie? Super- warknęłam nie odwracając wzroku.

-Lily- powiedział Beau.- Jedyne co ci teraz mogę powiedzieć to, że ten koleś z bagażnika ma 17 lat i staramy się z niego wyciągnąć jakieś informacje na temat Liama i jego nowych ludzi.

-17 lat? Naprawde porywacie nastolatka dla informacji?- spytałam z niedowierzaniem.- Wiesz co Beau? Mam dość.

-Czego?- spytał chłopak z zaskoczeniem.

-Wszystkiego!- wybuchłam.- Obiecywałeś, obiecywałeś, że się zmienisz, że nie będziesz taki jak zanim cię poznałam, że skończysz z tym życiem a teraz? To już druga osoba, którą masz zamiar torturować dla informacji. Mam dość, jeżeli dalej nie zmienisz swojego zachowania, to cię zostawię, zniknę z twojego życia i teraz mnie już naprawdę nie znajdziesz- warknęłam odwracając wzrok, z niego powrotem na szybę.- A teraz jestem sama porwana, bo jestem w tym aucie wbrew swej woli- to były moje ostatnie słowa, które wypowiedziałam przez resztę drogi.

Beau się starał, przekonywał mnie, że to tylko, żeby mnie chronić, ale widząc, że nie reaguje na żadne słowa, uderzył pięścią w kierownicę i resztę drogi milczał, tak jak reszta chłopaków.

==========

Witam ;) Jak wam się rozdział podoba? Co sądzicie o zachowaniu Lily? 

Następny rozdział dodam albo we wtorek jeżeli zdążę, albo dopiero w sobotę/niedzielę <3

Do następnego Bajo :*

I'm sorry ~ Janoskians FFPL (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz