Rozdział 21.

426 41 0
                                    


BEAU

-Jest handlarzem towaru. Handluje kobietami- powiedział z niesmakiem i poprawiał ubrania.- Zdziwiło mnie, że tutaj przylazł z nią bo po pierwsze on tu rzadko przychodzi, a po drugie nigdy z żadną laską. Z tego co wiem, to każdą zabiera ze sobą do jakiegoś swojego burdelu, albo klubu połączonego z motelem. W burdelu to wiadomo, zaraz przejmują laskę i tyle ją widziałeś, a w klubie upija dziewczynę, potem zabiera do pokoju i więcej nie wiadomo, bo zawsze wychodzi już sam. Jak sobie jakąś upatrzy to zawsze ją zdobędzie. Parę dni temu na mieście słyszałem, że potrzebuje kogoś specjalnego dla klienta wiec zabierze się za przyjaciółkę z przed lat, nie wiedziałem o kogo chodzi więc przemilczałem i odszedłem. Gdybym wiedział o kogo chodzi uprzedziłbym cię wcześniej, wiesz, że nie chce z tobą zatargów. Zresztą sam muszę wyrównać porachunki z Aaronem, ponieważ moją siostrę porwał i sprzedał-zacisnął pięści.- Nikt nie wie gdzie i komu sprzedaje te dziewczyny, ale na pewno za kupę szmalu.

-Dobra, jak będę potrzebował informacji przyjdę jeszcze do ciebie- powiedziałem.- A teraz chodźcie chłopaki, trzeba przypilnować Aarona.

Nagle zadzwonił mój telefon.

-Mów?- powiedziałem do Jamesa, którego numer mi się wyświetlił na wyświetlaczu.

-Pożegnaj twojego przyjaciela- usłyszałem głos Liama po drugiej stronie słuchawki.

-Czego chcesz- warknąłem i ruszyłem na zewnątrz.

-Mówię, że możesz się pożegnać- zaczął się śmiać.- Ale jak nie chcesz to nie.

Zanim się rozłączył słyszałem kilka stuknięć i zrozumiałem, że był to James.

Wsiadłem do jednego z auta Bena, poczekałem aż chłopaki wsiądą i ruszyłem by ratować Jamesa. Ruszyłem do jednego z magazynów Liama.

LILY

Siedziałam z Aaronem z tyłu auta, a James wiózł nas do domu. Nagle jakiś samochód wjechał prosto w nasze auto. Uderzyłam głową o przednie siedzenie. Nim się otrząsnęłam poczułam jak ktoś mnie wyciąga z auta i ciągnie w stronę lasu. Odwróciłam się i zobaczyłam Aarona. Wyszarpałam się i chciałam wrócić po Jamesa, ale Aaron mnie znowu chwycił.

-Co ty robisz, James tam został!- wrzasnęłam, ale Aaron przyłożył i rękę do ust i pociągnął w krzaki.

-Ciii- szepnął.

Popatrzyłam na auto i jak ktoś wyciąga nieprzytomnego Jamesa z samochodu. Podjechało auto dostawcze. Wyskoczyło z niego dwóch kolesi i ruszyli w naszym kierunku. Zanim się zorientowałam Aaron mnie pociągnął w głąb lasku. Biegłam tam gdzie mnie prowadził. Po chwili potknęłam się i upadłam na ziemię i syknęłam z bólu. Aaron podszedł i pomógł mi wstać.

-Nic ci nie jest?- spytał z troską.

-Teraz się pytasz- prychnęłam i się odsunęłam.- Dlaczego zostawiłeś Jamesa?- warknęłam.

-Wiesz kim byli ci ludzie? Ludźmi Liama. Chciałaś, żeby znowu cię porwali? Proszę bardzo- wyciągnął rękę w jakimś losowym kierunku.- Porwie cie, zgwałci, zabawi się i cie albo zabije, albo tak cię poturbuje, czy chuj wie co zrobi, że nie będziesz sama chciała żyć.

Uderzyłam go w twarz.

-James jest moim przyjacielem. Nie zostawił mnie z dnia na dzień-warknęłam.- Kiedy ja zniknęłam szukał mnie, a jak znalazł to przyjechał, po mnie. A nie tak jak niektórzy nie reagowali nawet na wiadomości kiedy go znalazłam. Nie odrzucił mnie. On zna mnie dużo lepiej niż ty. A teraz albo mnie zaprowadzisz, do bazy Liama, albo powiesz gdzie ona jest i możesz sobie spierdalać- warknęłam.

Nastała chwila ciszy. Widziałam jak Aaron walczy ze sobą co postąpić.

-Dobra, ale musimy pierw iść do mnie, żeby zabrać jakiś samochód- odparł po chwili.

-Nie możesz zadzwonić po kogoś, żeby przyjechał?

-Po co skoro przejdziemy przez ten las i będziemy na miejscu?

-No niech ci będzie- westchnęłam i ruszyłam za nim.

Po około pół godziny wyszliśmy z lasu, przeszliśmy jeszcze 3 uliczki i Aaron się zatrzymał przed jakimś klubem.

-Miałeś mnie zaprowadzić na twoją miejscówkę, a nie do jakiegoś klubu- powiedziałam ostro do niego.

-To jest mój klub- powiedział i odwrócił się do ochrony. Powiedział im coś cicho oni przytaknęli i nas przepuścili.- Chodź.

-Samochód- powiedziałam nie ruszając się z miejsca.

-Pójdziemy się przebrać, a w tym czasie moi ludzie przygotują samochód- powiedział i wyciągnął rękę w moim kierunku.

-Nie muszę się przebierać, wystarczy mi ta bluzka którą mam na sobie- powiedziałam.

-Za dużą bluzkę Jamesa chcesz nosić?- spytał i pokazał na bluzkę.

-A czemu by nie?- powiedziałam i wzruszyłam ramionami.

-Mam czyste ubrania w szafie i ci mogę dać, a tą tutaj taką brudną masz- dalej naciskał.

-Co ci tak zależy?- spytałam podnosząc brew.

-Bo trochę zajmie zanim oni przyprowadzą samochód, bo jest w głównej bazie, a ona kawałek stąd jest.

Wyjęłam telefon.

-Co robisz?- zapytał i podszedł.

-Nie twój interes, czekam na obiecany samochód.

Napisałam wiadomość do Beau:

„Ludzie Liam'a porwali Jamesa. Jestem z Aaronem pod jakimś jego klubem i czekamy na samochód. Z tego co słyszałam mogą być w jakimś magazynie Liama."

Wysłałam wiadomość i schowałam telefon do kieszeni.

-Lily bo będę musiał cię siłą zaciągnąć- powiedział i podszedł do mnie.

-Spróbował byś tylko- popatrzyłam na niego „z byka".

Uśmiechnął się cwano. Już wiedziałam o co mu chodzi. Zaczęłam się cofać.

-Nie próbuj- kręciłam głową.

Złapał mnie i podniósł i przerzucił przez ramię i się śmiał.

-No kurwa, puszczaj mnie- chciałam go kopnąć, ale unieruchomił mi nogi, więc biłam go po plecach ręką.

Wniósł mnie do środka i zaniósł na piętro gdzie znajdowały się pokoje. Szedł przez cały korytarz, aż do końca. Otworzył drzwi.

Moim oczom ukazał się czerwony pokój. Na środku było duże łóżko, po bokach dwie szafki nocne z szufladami. Jedna z nich była zamknięta na kłódkę. Pod ścianami stała wielka komoda. Z dwóch strony były drzwi.

Aaron wniósł mnie do środka i posadził na łóżku i wrócił do drzwi, które zamknął na klucz.

==========

Jak myślicie co się stanie z Lily? Jest to ona tą tajemniczą pzyjaciółką z przed lat czy może nie?

Myśę, że wam sięrozdział podoba. Zawsze możecie pisać opinie w komentarzach.Do następnego, bajo :*

I'm sorry ~ Janoskians FFPL (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz