Rozdział 6.

687 73 5
                                    

BEAU

-Beau...- usłyszałem szept Lily i jak coś opada na ziemię.

-Lily?- zapytałem.- Lily, Lily!- krzyknąłem kiedy nie odpowiadała.

-Co się dzieje?- spytał Luke, wchodząc do kuchni.

-Bierz komputer i mów skąd ona do mnie dzwoni- powiedziałem.

-Czemu ci sama nie powie?- spytał i napił się soku, którego sobie nalał.

-Czy ona mówi w tym momencie?- włączyłem tryb głośnomówiący.

-No dobra daj mi moment- przyznał Luke po chwili nasłuchiwania i poszedł po laptop.

Cały czas nasłuchiwałem , czy coś mi da znak co się dzieje. Nagle usłyszałem kroki i JEGO śmiech.

-I na co ci przyszła ta ucieczka kochana?- zaczął mówić, nieświadomy, że go słyszę. Wyłączyłem głośnik w telefonie, żeby się nie dowiedział za szybko tego.- Magazyn jako kryjówka? Jeszcze tuż obok mojego domu? Nie postarałaś się.

Słyszałem cichy jęk Lily. Po chwili kolejny połączony z jej cichym szlochem.

-Przepraszam- szepnęła.- Już nie będę- kolejny jęk.- Błagam nie, już będę się słuchać, tylko błagam nie kop mnie- szlochała.

-No i od razu lepiej- powiedział Liam. Nagle telefon upadł, jak myślałem gdy szarpał Lily, żeby ją podnieść.- Ty dziwko.

Słyszałem plask dłoni o coś, pisk i głośniejszy szloch Lily. I szum podnoszonego telefonu.

-To co słyszałeś, jej pisk i szloch to dopiero początek- warknął Liam.- Zobaczysz co zrobić jej potrafię w zamian za zemstę.

-Ona ci nic nie zrobiła- warknąłem kiedy odblokowałem mikrofon.

-Ona nie ale ty skrzywdziłeś kobietę mojego życia, oszpeciłeś ją i pozbawiłeś pełnej sprawności przez to, że nie potrafi ruszać ręką i ma kłopoty z kolanem!- warknął Liam.

-Ja ją wtedy też kochałem- odpowiedziałem ostro.- Wiem co jej zrobiłem i żałuję, ale jest też w tym twoja wina!

-Gdybyś nie wskoczył z nią do łóżka nie było by tego- warknął.

-Gdyby była ci wierna nie zrobiłaby tego.

-Zapamiętaj jak twoja Lily wygląda, bo kiedy się z nią rozprawie nie będzie już taka śliczna- powiedział i się rozłączył.

O mało nie rzuciłem telefonem, ale się powstrzymałem

-Zbierać się, jedziemy po Lily!- krzyknąłem i nie czekając na chłopaków poszedłem w stronę windy hotelowej.

LILY

Zaczęłam cofać się, słysząc co mówi Liam do Beau.

-Stój- warknął i rzucił moim telefonem o ziemię.

Dalej się cofałam, wiedziałam że mi się oberwie, ale miałam to w dupie. Ruszył w moją stronę, a ja się odwróciłam i zaczęłam szybko biec. Słyszałam odbezpieczanie pistoletu i odwróciłam lekko głowę.

-Nie radze ci uciekać, albo tak kula trafi prosto w twój brzuch- powiedział z uśmiechem.- Powolna śmierć. Bardzo bolesna.

Zatrzymałam się. Co jak co, ale broni boję się trochę bardziej niż reszty.

-Grzeczna dziewczynka- zaśmiał się. Poczułam jak łapie mnie za włosy i do boku przystawia mi pistolet.- A teraz pójdziesz grzecznie wsiąść do auta- warknął mi do ucha i pociągnął za włosy.

Zamknęłam oczy i ruszyłam tam gdzie mnie prowadził. Tuż za wejściem było auto dostawcze z otworzonymi tylnymi drzwiami. Kiedy podeszliśmy, Liam mnie wepchnął do środka. Wszedł za mną nie przestając mierzyć do mnie z broni, za nim zamknęły się drzwi.

-Siadaj przy tam- pokazał na ścianę z łańcuchami. Wiedząc, że nie mam lepszego wyboru przesunęłam się tam.- No widzisz- zaśmiał się,- jak chcesz to potrafisz być grzeczna.

Nie odzywałam się gdy Liam zakuwał moje ręce nad głową. Chwycił mnie za podbródek i podniósł głowę tak żebym na niego spojrzała. Poprzekręcał mi głowę na boki.

-Szkoda, że poznaliśmy się w takich okolicznościach- zacmokał.- Jesteś naprawdę śliczna. Gdybyśmy się spotkali gdzieś na ulicy, albo na jakiejś imprezie, a ty nie byłabyś z Beau, to bym był skłonny umówić się z tobą na małe bzykanko- wyszczerzył się, a ja miałam ochotę zwymiotować.

-Jesteś obrzydliwy- warknęłam i odwróciłam wzrok od niego.

-Jeszcze pożałujesz tych słów- warknął.

Poczułam jak jego ręka na moim podbródku się zaciska mocniej. Zamknęłam oczy. Po chwili poczułam mocna uderzenie w twarz, gdyby nie to, że podtrzymywał mojej głowy, poleciała by w bok. Powstrzymywałam łzy. On zmienił rękę i poczułam mocniejsze uderzenie z drugiej strony twarzy. Łzy same spłynęły mi po twarzy.

-Oj kochanie, płacz ci nic nie da- pogładził mnie po policzku, a ja mimowolnie syknęłam z bólu.- I co ci dało sprzeciwianie się? Tylko niepotrzebny ból przed tym co nastąpi.

-Co ty chcesz ze mną zrobić?- starałam się mówić normalnie, ale głos mi się załamywał.

-Naprawdę chcesz wiedzieć?- zaśmiał się.- Wolisz się przygotować psychicznie?- pokiwałam lekko głową.- No dobra skoro tego chcesz. Na początek zabiorę cię w miejsce gdzie będę mógł cię przetrzymywać tak długo jak będę chciał. Może użyję sznura żeby cię związać, może użyję kajdanek, ale to nie jest ważne teraz. Później będę cię bił, biczował. Połamię ci ręce i nogi- mówił z zaangażowaniem, a ja stawałam się coraz bladsza.- Może cie zgwałcę, to jeszcze nie jest pewne. Oj ja mam dużo atrakcji dla ciebie przygotowanych, więc spokojnie mała, nie będziesz się nudzić, ja też nie- uśmiechnął się cwano.

Zaczęłam oddychać głęboko. Przed oczami zaczęło mi się robić ciemno. Znowu zemdlałam.

==========

Do następnego bej :*

I'm sorry ~ Janoskians FFPL (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz