Rozdział 9.

668 75 5
                                    

LILY

Odwróciłam się żeby zobaczyć kto tam był. Jai i Luke podeszli do dwóch mężczyzn, którzy wysiedli z tamtego auta. Jeden z nich był wysokim blondynem, a drugi był trochę niższym brunetem. Oboje mieli ubrane dżinsy oraz czarną koszulkę. Uchyliłam trochę okno żeby usłyszeć o czym rozmawiają.

-Czego wy tu?- warknął Jai.

-Przyszliśmy po dziewczyny- powiedział obojętnie brunet.

-Chyba cię straszy- wtrącił Luke.

-Nie pytamy was o zdanie- powiedział znowu brunet i kiwną głową w kierunku blondyna, a ten ruszył w kierunku auta.

Kam ścisnęła mocniej moją rękę. Luke zasłonił mu drogę.

-A ty dokąd?- warknął Luke.

-Nie myślisz, że tak łatwo je odbijecie? Po naszym trupie- zaśmiał się Jai.

-Jak sobie życzysz- powiedział brunet i wymierzył do niego z broni.

Kam pociągnęła moją rękę i pisnęła kiedy broń wystrzeliła. Przymknęłam oczy, aż usłyszałam jęk. Otworzyłam oczy i zobaczyłam bruneta trzymającego się za nogę.

-Nie dostaniecie ich nigdy- warknął Jai.

Nagle z czarnego auta wyskoczyły cztery osoby, dwóch z nich zabrało się za bliźniaków, jeden pomógł brunetowi wejść na tył auta, a blondyn z jeszcze jednym facetem ruszyli w naszym kierunku.

-Kam posłuchaj mnie teraz- odwróciłam jej głowę w moim kierunku.- Na mój znak wyskakujemy z auta i nie patrz na mnie tylko uciekaj w las, ja będę nas ochraniała.

-N... nie pobiegnę sama- jąkała Kamilla.

-Musisz, dasz radę rozumiesz? Dla mnie- pokiwała głową.

Patrzyłam jak podchodzą od bagażnika.

-Teraz!- krzyknęłam i Kam wyskoczyła pierwsza i pobiegła.

Wyskoczyłam z auta i kopnęłam blondyna, który już był przy mnie. Drugi ruszył za Kamillą. Zaczęłam się szarpać z blondynem, przez przypadek strzeliłam mu w nogę. Upadł na ziemię, a ja ruszyłam w kierunku, którym pobiegła Kamilla i ten koleś. Gdy do nich dobiegłam zobaczyłam jak się szarpią i Kam zaczyna krzyczeć. Podbiegłam i uderzyłam go w głowę. Odwrócił się i rzucił się na mnie.

-Kam uciekaj!- krzyknęłam gdy stała w miejscu.

Obie ruszyłyśmy w przeciwnych kierunkach, ale na szczęście on ruszył za mną nie za Kamilla. Biegłam w kierunku chłopaków, zobaczyłam, że ledwo sobie radzą. Podbiegłam do nich i starałam się im pomóc. Nagle oberwałam czymś ciężkim w głowę. Zaczęło mi się robić czarno przed oczami. Oberwałam jeszcze raz i straciłam przytomność.

JAI

Nie dawaliśmy rady. Lily oczywiście nas nie słuchała i przybiegła bliżej i starała się bić. W pewnym momencie zauważyłem jak opada na ziemię i ten debil Mark podnosi ją i przerzuca przez ramię i uśmiecha się do mnie głupkowato. Podniosłem broń i strzeliłem do niego. W tym samym momencie on się trochę obrucił i trafiło w rękę Lily.

-Nawet nie potrafisz dobrze strzelać- zaśmiał się i wrzucił Lily do bagażnika.

Zacząłem podchodzić w jego kierunku, ale zostałem powalony na ziemię, przez silne uderzenie w bok. Skuliłem się i słyszałem jak Luke wrzeszczy i klęczy obok mnie, a tamci odjeżdżają.

-Czemu pozwoliłeś im odjechać- jęknąłem i powoli usiadłem.

-Jak? Jeden z tych debili przykładał nóż do jej gardła- Luke pomógł mi wstać.

-No to mamy przestane- walnąłem ręką w drzewo.

Nagle zza drzew wyszła Kamilla, szła niepewnie w naszym kierunku rozglądając się.

-Gdzie Lily?- spytała niepewnie.

-Przepraszam, nie daliśmy radę jej uratować- powiedział Luke i podszedł do niej.

-C... co?- pobladła.

-Spokojnie- podszedłem do niej i chwyciłem za ramiona.- Oddychaj głęboko- prowadziłem ją w stronę auta, a Luke w tym czasie dzwonił do Jamesa i Daniela.

-Spokojnie?!- krzyknęła i się odsunęła ode mnie.- Jak mam być spokojna kiedy porwali moją przyjaciółkę i nawet nie wiem kto i gdzie ją mogę znaleźć!

-Uspokój się, nic nie zdziałasz kiedy będziesz krzyczeć- starałem się ją uspokoić, ale sam zaczynałem być wkurzony bo po mnie wrzeszczała, a tego nienawidzę.- Jeżeli dasz nam pracować to ją uratujemy, ale nie możesz nam niczego utrudniać- mówiłem najspokojniej jak potrafiłem.

-Zgoda- odparła po chwili.

-James i Daniel jadą za nimi- powiedział Luke kiedy podszedł.- Musimy się sprężyć. Mam cię wysadzić tuż za nimi jak się zatrzymamy i ochraniać Kamillę, ale jeżeli będzie cię za bardzo bok bolał to ty masz ją ochraniać.

-Dam radę- powiedziałem i wsiadłem do auta.

JAMES

-Dobra Daniel uważaj żeby nas nie zauważyli- powiedziałem do przyjaciela.- Doprowadzą nas do Liama i Beau, a przy okazji mają Lily.

-Jasne- odparł Daniel.

Chwilę jechaliśmy w ciszy. Daniel trzymał się w pewnej odległości. Za nami pojawili się już bliźniacy. Skręciliśmy w jakąś uliczkę za nimi i zatrzymaliśmy auto, żeby Jai się do nas przesiadł.

-Dobra czyli robimy rozpierdol, ratujemy Lily i Beau i jedziemy do domu?- powiedział w skrócie Jai, kiedy omówiliśmy plan.

-No tak- powiedział Daniel.

-Dobra, no to zaczynamy- powiedziałem i wyjąłem broń.

==========

Przepraszam za beznadziejny rozdzial i jezeli sa jakies bledy to tez za nie przepraszam, ale nie potrafie sie nad niczym dzisiaj skupić. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :*Do następnego bajo :*

I'm sorry ~ Janoskians FFPL (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz