Rozdział 5.

754 82 4
                                    

LILY

Następny dzień minął szybko. Byłam u szefowej złożyć rezygnację, byłam u najemcy powiadomić, że za dwa dni się przeprowadzam i może sobie wynająć kogoś innego na moje miejsce.

Tego wieczoru postanowiłam wyjść się przejść. Chodziłam po parku, było już ciemno więc nie zdziwiło mnie, że niewielka ilość ludzi się tutaj pokazywała. Nagle zadzwonił mój telefon. Bez spojrzenia na wyświetlacz odebrałam.

-Nie powinnaś sama o takiej porze chodzić po parku- usłyszałam głos Liama. Chciałam się rozłączyć.- Nawet nie próbuj- warknął.- Mówiąc szczerze pasują ci te legginsy, podkreślają twoje pośladki.

Zaczęłam się rozglądać dookoła. Usłyszałam tylko śmiech. Rozłączyłam się i ruszyłam w kierunku mieszkania. Kiedy tylko wyszłam z parku zobaczyłam go jadącego w jakimś aucie. Pomachał do mnie i pokazał, że mam podejść. Zaczęłam uciekać w przeciwnym kierunku.

Słychać stukot moich butów na chodniku. Biegnę ile mam sił w nogach do najbliższego domu.

-Pomocy!- wołałam.

Już prawie byłam przy domu, kiedy te auto zatrzymało się centralnie przede mną.

-Tu cię mamy- powiedział mój prześladowca wyskakując z auta.

Przerażona zaczęłam się cofać. Odwróciłam się i pobiegłam w przeciwnym kierunku, za mną słyszałam śmiech Liama. Skręciłam w uliczkę nieświadoma, że to ślepy zaułek. Dobiegłam do końca uliczki. Wodziłam przerażona rękami po ścianie. Za mną słyszałam kroki. Odwróciłam się i oparłam o ścianę, modląc się żeby albo ona zniknęła, albo ja.

-No, no, no chyba nie możesz już uciec- wydął wargę, udając smutnego.- Jaka szkoda- warga mu zadrżała, zaczął się śmiać.

-Cz...czego ty chcesz ode mnie?- głos mi drżał ze strachu.

-Zemsty, ciebie i jeszcze kilku rzeczy, ale nie musisz o nich wiedzieć- zaczął się do mnie zbliżać.

Drżałam cała ze strachu. Coraz bardziej przyciskałam się do ściany, o ile jest to w ogóle możliwe. Podszedł do mnie i chwycił moją twarz w dłonie. Odwracałam wzrok jak tylko się dało. Nie miałam siły się bronić, byłam zbyt przerażona.

-Jesteś śliczna, ale to już wiesz- mruknął mi do ucha, a ja zadrżałam.

Cofnął jedną rękę, zobaczyłam jak sięga do tylnej kieszeni. Wyjął coś z kieszeni i przyłożył mi do twarzy. Zaczęłam się szarpać, ale to nic nie dało bo mnie przygniótł do ściany. Zaczęłam się robić senna. Następne co pamiętam to ciemność.

BEAU

Przyszedłem do jej mieszkania, żeby pobyć z nią sam, na sam. Zapukałem kilka razy, ale nie otwierała. Wyjąłem klucz, który mi dała gdyby nie otwierała. Zajrzałem do każdego pokoju. Nigdzie jej nie było. W kuchni, na szafce leżała kartka. Z ciekawości podniosłem ją i zacząłem czytać.

„Beau albo reszta, jeżeli to któreś z was czyta, to jestem w parku, wrócę trochę później, tak około 23. Buziaczki Lily"

Spojrzałem na zegarek była 22:40. Wyjąłem piwo z lodówki, które zapewne dla nas kupiła i usiadłem na kanapie, czekając na nią.

Czekałem już godzinę. Nie wracała do domu, nie odbierała telefonu. Coś się stało. Jeszcze nie wiem co, ale się dowiem.

Wstałem i wyszedłem z jej mieszkania.

LILY

Zaczęłam się budzić, chciałam się trochę naciągnąć, ale poczułam, że nie mogę poruszyć rękami, które miałam za sobą. Otworzyłam oczy. Zobaczyłam Liama szczerzącego się do mnie. Rozejrzałam się dookoła, chyba znajdowaliśmy się w tym aucie co za mną jechał w nim. Oprócz Liama znajdowało się tutaj jeszcze 2 kolesi, tyle że oni mieli broń w ręce. Przełknęłam ślinę. Miałam zaklejone usta, ręce czymś związane, albo skute i dodatkowo do ziemi bo nie mogłam w żaden sposób nimi poruszyć. Nogi miałam wyprostowane i sklejone taśmą. Próbowałam się poruszyć, wtedy Liam oparł się o moje nogi, całym ciężarem swojego ciała. Skrzywiłam się z bólu.

-Spokojnie słonko- pogładził mnie Liam po policzku, a ja odsunęłam głowę.- Już chcesz oberwać?- warknął, a ja patrzyłam na niego złowrogo.

Podniósł rękę i uderzył mnie mono w policzek. Zamknęłam oczy, starając się powstrzymać łzy bólu.

Nagle samochód zatrzymał się. Drzwi się otworzyły, za nim stało dwóch mężczyzn, który skinęli głową do Liama.

-Zabierzcie ja do piwnicy- powiedział Liam do swoich ludzi.- Macie z nią zrobić to co wam pokazywałem zanim jechaliśmy po nią, ja się idę przebrać.

Wyszedł z auta i skierował się na prosto do drzwi domu, które dopiero teraz zauważyłam. Nagle tych dwóch co otworzyli drzwi auta, weszło do środka i zbliżyli się do mnie. Jeden z nich chwycił mnie za tył karku i przechylił do przodu, starałam się wyrywać ale na nic się to nie zdało. Jeden z nich rozkuł mi ręce, a drugi rozciął mi taśmę z nóg. Szarpnęli mną, tak żebym wstała. Kiedy wypchnęli mnie z auta musiałam skorzystać z okazji. Wiem, że będzie to głupie, ale musiałam spróbować. Kiedy podnieśli mnie uderzyłam ich z łokcia w twarz. Zaczęłam uciekać ile miałam sił z nogach. Słyszałam strzał, zobaczyłam jak pocisk wbił się w drzewo pare metrów ode mnie. Drugi strzał, upadłam bo się potknęłam o korzeń drzewa, pocisk przeleciał mi centralnie obok twarzy. Coś mnie zapiekło z tego boku. Dotknęłam ręką policzka i zobaczyłam na palcach krew, kula mnie drasnęła. Wstałam i dalej biegłam. Z tyłu słyszałam wrzaski Liama. Wybiegłam za furtkę, która była w murze. Biegłam ile miałam sił w nogach, aż dobiegłam do zabudowań. Schowałam się w jednym z opuszczonych budynków. Wyjęłam telefon, zadzwoniłam do Beau

-Beau...- tyle zdążyłam wyszeptać, zanim zemdlałam.

==========

No to nastęny rozdział już za nami :* Mam nadzieję, że wam się podoba :*

Do następnego, który będzie za 2/3 dni, baj :*

I'm sorry ~ Janoskians FFPL (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz