Rozdział 20.

469 56 0
                                    

LILY

Aaron popatrzył na moją twarz przepraszająco. Zaczął podnosić moją koszulkę do góry. Kiedy zaczęłam się szarpać i opuszczać rękami bluzkę i odsuwać go, złapał moją zdrową rękę i unieruchomił nad głową.

-Proszę nie- szepnęłam z nadzieją, że przestanie.

-Przepraszam, ale on nas zabije kiedy zobaczy, że to podstęp- szepnął kiedy przygrywał moje ucho i całował moją szyję.- Spokojnie nie zrobię nic, pogram tylko za zwłokę.

Nie wierzyłam mu już. Kątem oka widziałam jak tamten się niecierpliwi, a po jego minie wnioskuję, że tego nie lubi. Leżałam sztywno i czekałam. Miałam zamknięte oczy. Nagle poczułam szarpnięcie w górę łóżka i sznurek na moich nadgarstkach. Otworzyłam oczy i popatrzyłam na rękę. Aaron wiązał je, a później przywiązał drugi koniec do ramy łóżka, mocno naciągając, żebym miała rękę wyprostowaną.

Całował mój brzuch. Wtedy zobaczyłam, że tamten staje i podchodzi. Zamknęłam oczy, ale parę chwil później poczułam, że Aaron się ode mnie odrywa. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak się rzuca na tego faceta.

Zaczęli się szarpać. Próbowałam uwolnić rękę i na szczęście mi się udało. Aaron i ten koleś właśnie turlali się po ziemi. Aaron nagle znalazł się na dole, a tamten zaczął go okładać po twarzy. Zanim zdążyłam zareagować, Aaron przestał się ruszać, stracił przytomność, ale tamten nie przestawał, jak by nie wierzył w to. Nie zastanawiając się długo wskoczyłam na tamtego i uderzyłam go w głowę. Jednak on mnie odrzucił i wylądowałam pod ścianą, ciężko oddychając po uderzeniu.

-Ostra dziwka, ciekawe co jeszcze potrafisz- zaśmiał się i ruszył w moim kierunku.

-Twoje niedoczekanie- zrobiłam unik kiedy chciał mnie złapać i popchnęłam go na ścianę, gdzie przed momentem byłam ja podparta.

Widziałam jak się odwraca wściekły.

-Oj nie tak będziemy się bawić- rzucił się na mnie i złapał mnie za włosy zanim zareagowałam.

Pociągnął mnie za włosy i popchnął na łóżko. Powstrzymywałam syk bólu na tyle ile mogłam. Próbował mnie unieruchomić, ale nie wychodziło mu to, bo szarpałam się na wszystkie możliwe strony.

Chwycił moją rękę i ścisnął dosyć mocno. Chciałam ją wyrwać i wtedy skorzystał z okazji i chwycił moją bluzkę i rozerwał.

W tym samym momencie do pokoju wpadł Beau. Kiedy zobaczył co się dzieje i wściekły rzucił na kolesia.

Patrzyłam jak zaczęli się okładać na zmianę. Podbiegłam do Aarona i sprawdziłam czy, żyje. Na szczęście wyczułam puls i oddech, nieregularny, ale jednak był.

-Pomóżcie mi go zabrać do auta- powiedziałam do Luke'a i Jai'a którzy wpadli razem z Danielem, który już pomagał Beau.- Tylko ostrożnie- powiedziałam, kiedy zaczęli go podnosić. Wstałam i poszłam za nimi. Powoli włożyli go do auta.

BEAU

Razem z Danielem unieruchomiliśmy Bena.

-Co tutaj robił Aaron z Lily?- warknąłem.

-Uważaj bo zaraz wpadną tutaj moi...- zaczął, ale Jai mu przerwał.

-Twoi ludzie?- powiedział z ironią w głosie.- Ci którzy przed chwilą spierdolili kiedy tylko nas zobaczyli?- zaśmiał się razem z Luke'iem.

Chłopaki chwycili Bena, a ja stanąłem przed nim.

-A teraz grzecznie mi powiedz co oni tutaj robili, albo pożałujesz, że cię matka urodziła- warknąłem.

-Ej stary nie mówisz tego poważnie, co?

-Zobaczmy co tutaj masz?- podszedłem do szafek i zacząłem je przeglądać.

W jednej szafce były przyrządy do BDSM, w drugiej do tortur, a między nimi jakieś paczuszki z prochami.

-No, no dalej handlujesz proszkami?- odwróciłem się do niego z jedną w ręce.

-Zostaw to moje- warknął.

-Błąd, od czego by tu zacząć- odwróciłem się do szafki z przyrządami do tortur.

-Dobra, wygrałeś!- zaczął się szarpać, a ja się uśmiechnąłem pod nosem.

-Więc gadaj, co tu robili- podszedłem do niego.

-Nie wiem, Aaron chciał mnie nad czymś przyłapać, czy coś- zaczął tłumaczyć szybko.- A Lily nie poznałem, zmieniła się odkąd pokazywałeś mi jej zdjęcie i pytałeś o nią. Gdybym wiedział, że to ona nie zastałbyś mnie w takiej sytuacji, tylko zaraz bym ich wyrzucił z tego domu.

-Co jak co, ale kłamać nie potrafisz- brałem zamach.

-Nie kłamie!- krzyknął.

-Może nie jeżeli chodzi o Aarona, ale jeżeli chodzi o Lily, to zawsze chciałeś ją przelecieć i nie zaprzeczaj, ale wiesz co?- pokręcił głową.

-Nigdy jej nie dostaniesz bo ona jest moja- uderzyłem go z całej siły, pięścią w twarz.

Siła mojego uderzenia sprawiła, że pięść mnie trochę zapiekła, ale mnie to nie przeszkadzało. Jego głowa przekrzywiła się w bok.

-A już coś ci chciałem powiedzieć na temat Aarona- plunął krwią.- Ale radź sobie sam.

-Zawsze możesz oberwać jeszcze mocniej- chwyciłem go za koszulkę.

-Pod warunkiem, że mnie już puścicie i opuścicie mój dom.

-I tak zaraz stąd idziemy, więc gadaj- warknąłem.

-Nie jest tym za kogo się podaje, znaczy jest Aaronem, byłym przyjacielem Lily- dał nacisk na były.

-Gadaj jaśniej- wtrącił Daniel.

-Będzie próbował wszystkiego, żeby dojść do Lily, żeby zabrać ją ze sobą, nie pozwalajcie mu, no chyba, że nie chcecie jej już widzieć na oczy. Nie zostawiałbym jej też sam mu- starał się cały czas uwolnić.- Dlaczego powiem wam kiedy mnie puścicie.

Chłopaki popatrzyli na mnie, a ja skinąłem głową.

-Gadaj jak najwięcej wiesz- powiedziałem kiedy rozmasowywał nadgarstki.

-Jest handlarzem towaru. Handluje kobietami.

==========

Witam was! Jak wam się podoba rozdział? Mam nadzieję, że jest okej.Rozdziały będą się najczęściej pokazywały przez najbliższy czas albo w niedziele, albo w poniedziałki do południa, ponieważ wtedy mam najwięcej czasu na kończenie i sprawdzanie rozdziału. ;pMam nadzieję, że mam się spodobal. Komentarze są mile widziane. 

Do następneg. Bajoo :*

I'm sorry ~ Janoskians FFPL (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz