Solene
Siedzimy naprzeciwko siebie na łóżku. Cisza, która zapadła między nami po jego słowach, ciąży bardziej niż kiedykolwiek do tej pory. To Matteo pierwszy ją przełamuje.
– Wszystko będzie dobrze – obiecuje, głaszcząc mnie delikatnie kciukiem po policzku. Po tym samym, w który kilka godzin temu mocno oberwałam. Jego dotyk przynosi mi ulgę, ale nie jest to trwałe. Czuję, że gdy tylko zabierze dłoń, napięcie znowu wróci i będzie jeszcze bardziej destrukcyjne. – Zaopiekuję się tobą. Wierzysz mi?
Chciałabym.
Uciekam przed nim spojrzeniem i przygryzam dolną wargę.
Nie ma już we mnie wiary. Zbyt wiele osób mi to obiecywało. Zbyt wiele z nich nie dotrzymało słowa. Jestem złamana na tak wiele sposobów, że jedyna myśl, która tłucze się mi w głowie, przynosi paniczny lęk, że on też okaże się jedną z nich.
Albo to ja zaszkodzę mu.
Nie chciałam podsłuchiwać, ale szczątki rozmowy, którą odbył z Ethanem, same dotarły do moich uszu. Nie musiałam nawet wytężać słuchu. Ani wyobraźni. Wiem, że jeden z nich ma rację. I nie jest to Matteo. Uczucia, które widzę w jego oczach, odbierają mu trzeźwość osądu. Nie dostrzega, jak wielkim jestem balastem.
Mimo to wciąż go potrzebuję. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Jestem pieprzoną egoistką.
Powinnam coś z tym zrobić.
– A możesz zacząć już teraz? – Ledwo słyszę własny szept.
Przegrałam sama ze sobą, zanim nawet podjęłam walkę.
Sięgam do guzików koszuli. Drżącymi palcami odpinam pierwszy z nich. Więcej nie daję rady, bo Matteo łapie mnie za dłonie i blokuje dalsze ruchy. Zapewnia mi czas na zastanowienie, z którego nie chcę skorzystać.
– Nie zmuszaj mnie, żebym cię o to prosiła. Nie każ mi tego robić – wyrzucam z siebie łamiącym się głosem. Nie wiem, jak poradziłabym sobie z odmową. – On zawsze tego ode mnie wymagał. Nie chcę się już tak czuć. Naprawdę nie chcę.
Jestem nie tylko pieprzoną egoistką, ale też cholerną desperatką.
Zbieram się na odwagę i unoszę głowę, łapię z nim kontakt. Przez chwilę przygląda mi się bez słowa. Kilka sekund, które zdają się być wiecznością. I kiedy zaczynam już wątpić, że mnie posłucha, rozluźnia chwyt na moich nadgarstkach.
– A czego byś chciała, Sol?
Zamieram zaskoczona jego pytaniem. Nie sądziłam, że go to zainteresuje. Że będzie próbował się tego dowiedzieć.
Nikomu na tym nie zależało.
Biorę głęboki oddech, jakbym za chwilę miała wykonać skok na głęboką wodę i znaleźć się pod jej taflą.
– Chcę pozbyć się go z mojej głowy. – Nie jestem pewna, czy słyszy, co mówię. Sama mam z tym problem, ale nie potrafię zdobyć się na głośniejszy ton. – Potrzebuję bliskości, Matt. Tego, żebyś pokazał mi, że da się inaczej. Pragnę chociaż trochę normalności. I jeszcze...
Opiera czoło o moje, a jego dłoń przesuwa się niżej, by odpiąć kolejne guziki. Guzik za guzikiem. Robi to powoli, z namysłem, co nijak nie pasuje do tempa, w jakim pulsuje mi krew w żyłach. Obserwuję, jak sprawnie manipuluje palcami przy każdym z nich. Skóra na niektórych paliczkach jest nieco zdarta i popękana. Nic dziwnego. Wyobrażam sobie, jak silne muszą być ciosy, które nimi wymierza. To nie sprawia mi trudności, mimo że w tym jednym momencie jest niezwykle delikatny. Jego łagodność działa na mnie mocniej niż jakikolwiek przejaw brutalności.
CZYTASZ
Nie obiecuj
RomanceSłowa rzucone w przestrzeń, bez zastanowienia. Obietnice, które ciążą przez lata, pomimo ich dotrzymania. I oni. Zagubieni między tym, co konieczne i tym, co dyktuje serce.