Rozdział 14

559 38 111
                                    




Matteo


– Jesteś włoskim mafioso?

Prycham śmiechem i rzucam pełne niedowierzania spojrzenie w stronę Lily. Kilka razy słyszałem już pytanie o swoje pochodzenie, zwykle przy okazji, gdy przedstawiałem się komuś nowemu. Nie dziwię się. Moje imię bywa czasami mylące. Lily jednak poszła o krok dalej. Nie wiem, jakie procesy myślowe zaszły w jej głowie, ale przyznaję, robi się coraz ciekawiej.

A tak niechętnie się tu wybierałem!

Chciałem jak najszybciej wywiązać się ze złożonej obietnicy i odhaczyć to wyproszone przez nią spotkanie integracyjne, a jednocześnie może nieco utrzeć nosa Ethanowi i ukrócić jego zapędy swata, którym wczoraj dał wyraz, dlatego zaprosiłem Lily na poranną kawę, jeszcze przed rozpoczęciem naszej zmiany w klubie. Dałem jej wolną rękę, a ona wybrała jedną z najpopularniejszych kawiarni w okolicy – Coffee Obsession. Przyjemny lokal, choć wizualnie nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ciemne czekoladowe ściany ozdobione są obrazami przedstawiającymi ziarna kawy oraz neonami dającymi ciepłe światło i układającymi się w kształt parujących filiżanek oraz nazwę kawiarni. Na środku pomieszczenia stoi wyspa z kasą, ladą na ciasta i ekspresami, a dookoła tego punktu porozstawiane są stoliki. Standard, jednak ludzi przyciąga tu ponoć smak.

Obawiałem się tłumów, ale wczesna pora nam sprzyja, bo chociaż siedzimy tu już godzinę, to lokal wciąż jeszcze świeci pustkami. Z jednej strony to cieszy, bo nie musieliśmy walczyć o wolny stolik, ale jednocześnie było ryzykownym ruchem, bo gdyby rozmowa się nie kleiła, cisza wybrzmiałaby tu dosadniej. Na szczęście to nam nie grozi. Lily jest gadułą.

– Niestety będę musiał cię rozczarować. Prawdopodobnie wyjdziesz cało z tego spotkania. – Mrugam do niej porozumiewawczo i rozsiadam się wygodniej na drewnianym krześle, zarzucając łokieć na jego oparcie. – Bardziej mnie ciekawi, czemu tak uważasz?

– Trochę wyglądasz jak Włoch. – Przekrzywia głowę w bok, jakby oceniała jakiś interesujący eksponat muzealny. – Masz taką nieco oliwkową karnację, czarne włosy i głębokie spojrzenie – wymienia, bez skrępowania patrząc mi prosto w oczy. Pewności siebie nie można jej odmówić. – A sińce dają vibe typa spod ciemnej gwiazdy. I dodatkowo to imię... – Marszczy brwi, analizując zebrane dane. – Ale nie słyszę obcego akcentu w twoim głosie. To lekko mylące.

– Nie słyszysz, bo go nie ma, a i spojrzenie chyba nie jest zbyt dobrą cechą rozpoznawczą – zauważam. – Miliony osób na świecie mają ciemne tęczówki i wcale nie pochodzą przy tym z jednego rejonu.

– Może i tak, ale wciąż bym się kłóciła. Faceci z półwyspu są specyficzni. Spytaj tych wszystkich lasek, które uległy urokom włoskich gangusów. Każda z nich przyzna, że zatonęła w czerni ich oczu.

– Dużo znasz tych lasek? A może mówisz z własnego doświadczenia? – podpuszczam ją.

– Sugerujesz, że mogłabym tak łatwo oddać się któremuś z was za piękne oczy? – Uśmiecha się cwaniacko. – Błąd, kolego. Po prostu jestem dobrym słuchaczem i trochę tych historii poznałam przez lata. Dlatego dalej uważam, że idealnie wpasowujesz się w ten klimat.

– Nie jestem w żadnej mafii.

Nie wierzę, że prowadzę tę rozmowę.

– Szkoda. – Wykrzywia usta w smutną podkówkę, ale po chwili znów się rozchmurza. – Ale może to ja jestem?

– A jesteś? – odbijam pytaniem na pytanie, pozwalając wciągnąć się w jej gierkę.

– Ciii, nie wiesz, jak to działa? – Rozgląda się teatralnie po pustym lokalu, jakby chciała sprawdzić, czy nikt nas nie podsłuchuje, a następnie pochyla się w moją stronę i kiwa palcem, zachęcając, żebym zrobił to samo. Kiedy wykonuję polecenie, zniża głos do szeptu: – Gdybym ci się przyznała i zdradziła ich sekrety, musiałabym cię zabić.

Nie obiecujOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz