Akcja dzieje się po pierwszej części 2 sezonu Dragons Rising.
Stanąłem przed jaskinią. Wyglądała trochę jak smok. Z jego paszczy spływał wodospad. Nie był głośny, wręcz kojący, a w stawiku pływały ryby. Podszedłem do biblioteczki ukrytej za skałą. I wtedy się zaczęło. Dotknąłem jednego ze zwojów. Zobaczyłem obolałego Kai'a leżącego na ziemi w miejscu o czerwonych barwach i wielu schodach, a obok niego jednego z Zakazanej Piątki. Później ujrzałem księgę pod tytułem, którego nie potrafiłem przeczytać. Nagle uderzyłem w ziemię, a obok mnie pojawił się smok energii. Otworzył paszczę i...
- Ała! - krzyknąłem masując prawy bark.
Pod wpływem emocji musiałem stworzyć spinjitzu, nad którym nie zapanowałem. Wczoraj już dawał o sobie się we znaki, a teraz tylko pogorszyłem sytuację. Wstałem powoli, tak żeby nie upaść i zapaliłem światło. Podszedłem do lustra. Miałem podkrążone oczy, co wyraźnie wskazywało na mój brak snu. Bark dawał o sobie znać, jednak na razie nie przeszkadzało mi to aż tak mocno. Ten sen powtarza się tej nocy już któryś raz z kolei... Może to znak. Inaczej - chciałbym żeby to był znak. Spojrzałem jeszcze raz na swoją twarz. Po bitwie nadal była w słabym stanie, tak jak w sumie cały ja. Nadal każdy z nas był poobijany i dochodził do siebie. Ostatnia walka naprawdę wiele nas kosztowała, a adrealina podtrzymująca nas na nogach po prostu wyparowała. No właśnie, walka. Znów wróciły bolesne wspomnienia. Nie mogłem nic zrobić, on... On po prostu tam wpadł. Kai zawsze lubił się popisywać, ale nie za taką cenę! Dlaczego on zawsze musi być bohaterem! Bardzo mi go brakuje. Jego śmieszków, rozmów i przede wszystkim przyjaciela. Mimowolnie zacząłem płakać. Jestem teraz Mistrzem i opiekunem klasztoru, a i tak się rozklejam. Trudno.
Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju.- Proszę. - odpowiedziałem lekko łamiącym się głosem i szybko wytarłem oczy z łez.
- Wszystko okej? - zza drzwi pojawiła się Nya. Chyba też nie spała.
- Bywało lepiej... - odpowiedziałem pocierając obolały bark. - A u ciebie?
- Też nie najlepiej. - przyznała i usiadła obok mnie ma łóżku.
Chwilę siedzieliśmy tak w milczeniu. Bardzo żal mi Nyi. Najpierw jej chłopak Jay, a potem brat Kai. Musi być załamana, ale wprost tego nie pokazuje. Wiem jednak, że tak jest. Po prostu to czuję.
- Miałeś jakąś wizję, Lloyd? Bo usłyszałam dziwne trzaski. Pierw myślałam że to Riyu, ale potem usłyszałam...
- Tak. - przerwałem jej. - Dokładnie tą samą co od razu po bitwie. Niby się do nich przyzwyczaiłem, ale i tak strasznie mnie wykańczają. Ja się chyba boję. I martwię o Kai'a. - wytarłem nos w rękaw.
- Jak on tam przeżyje bez jedzenia i picia, Nya! No może wodę miał w sakiewce, ale co z Zakazaną Piątką! Co jak go dopadną i...
Urwałem i wylałem łzy w koszulkę dziewczyny. Ta powoli mnie objęła. Bardzo tego potrzebowałem. Najczęściej żeby się wygadać szedłem do Kai'a, a teraz Nya przyszła do mnie. Gdy trochę się uspokoiłem dodała:
- Ja też go kocham Lloyd i wiem, że nie jest nam łatwo, ale ninja nigdy się nie poddają. Kai jest silny, a my uwolnimy go. Może trzeba podążać za twoimi wizjami? Opowiedz mi ją jeszcze raz.
Opowiedziałem jej pokrótce moją ostatnią wizję i sam dostrzegłem pewne wskazówki. Jaskinia ze smokiem, zwoje, książka, Kai, smok, energia. Czy to jakieś klucze? Może jest jakaś nadzieja.
- Z tego co jeszcze wiem to to, że ofiarą miała być nieroztrzaskana dusza i to chyba tyle. - skończyłem moje wypociny.
Zobaczyłem że w pokoju zrobiło się jasno. Promienie momentalnie otuliły mój zakątek. Wstało słońce. Pewnie zaraz...- Lloyd! - tak, to Sora z Riyu. A miała już na nim nie jeździć...
Wparowała na smoku do mojego pokoju i szybko zeskoczyła. Spojrzała na Nyę i potem na mnie. Spochmurniała.
- Miałeś wizję? - spytała poważniejszym tonem.
- Próbujemy z Nyą rozgryźć jak uwolnić Kai'a - znów załamał mi się głos. - Ale na razie wiemy tylko o moich dziwnych wizjach i o nieroztrzaskanej duszy...
Różowowłosa wyglądała na zamyśloną. Chwilę patrzyła na ziemię. Sam nie wiem czego tam szukała. My byliśmy cicho, nie chcieliśmy jej przeszkodzić. Zaczęła mnie boleć głowa. W końcu jeszcze wczoraj walczyliśmy z wilczą armią Rasa i nikt nie był jeszcze w pełni sił. Znów złapałem się za bolący bark, a Nyę to wyraźnie zaniepokoiło. Chciała coś powiedzieć ale Sora była szybsza.
- Kai nie miał nieroztrzaskanej duszy.
Powiedziała to bardzo spokojnie a nas zamurowało.- Cco? - zdziwiłem się.
- Chcieliśmy się zakraść do Rasa i uwolnić ofiary, więc założyliśmy maski i stroje wilczych wojowników, których pokonaliśmy. - wzięła wdech i kontynuowała. - Potem Ras uruchomił Gong Rozbijania. Zrobił to dwa razy. Mieliśmy na sobie maski, ale potem Wildfire zdjęła nam je i zostaliśmy zdemaskowani.
- Czyli, że wasze dusze są trochę, w minimalnym stopniu rozbite... - podsumowała Nya.
W mojej głowie pojawił się promyczki nadziei. Skoro jego dusza miała chociaż w minimalnym stopniu roztrzaskane dobro to może jednak damy radę uratować ninja ognia.
- Musimy się pospieszyć. - wstałem lekko się chwiejąc. Poczułem na sobie zaniepokojony wzrok Nyi, lecz kontynuowałem - Kai nie wytrzyma tam tak długo. A ja chyba wiem gdzie znajdziemy odpowiedź na nasze pytania. Dzięki za czujność Sora.
Dziewczyna się uśmiechnęła i wyszła. Nya utrzymała ze mną kontakt wzrokowy dając mi do zrozumienia, abym uważał na rękę i chwilę później zrobiła to samo. Szybko się przebrałem i powiadomiłem wszystkich o szykującej się wyprawie. Na całe szczęście po bitwie Sora naprawiła Perłę.
Kai, obiecuję, że cię uratujemy.
Chociaż może nie powinienem od razu obiecywać...Cześć!
Oto mój pierwszy fanfik o ninja. Myślę że wam się spodoba! Ten rozdział nie jest jakiś długi ale szykujcie się na rozwój akcji!
Miłej lektury
~ Lidka
CZYTASZ
Come back || Ninjago
FanfictionKiedy Kai trafia do wymiaru Zakazanej Piątki, a Lloyda zaczyna dreczyć pewna nowa wizja, ninja decydują się uratować przyjaciela. Ale czy podołają temu zadaniu? Czy Kai wytrzyma w tym wymiarze tak długo, a ninja zdążą na czas? Zapraszam na opowieść...