Tej nocy deszcz padał na tyle mocno, że dostrzeżenie nadjeżdżających z oddali samochodów było praktycznie niemożliwe. Gęste smugi deszczu ciągnęły się od nieba aż do ziemi, a ciężkie krople opadały ze stukotem na chodnik i jezdnie, hałasując przy tym. Taehyung nie słyszał własnych myśli. Siedział w samochodzie, nie wiedząc jaki był sens tego co robił. Jego kurtka całkowicie przemokła. Ciemne, kręcone włosy przylegały do jego czoła, a co jakiś czas z mokrych kosmyków spadała kropla wody. Jego policzki były zaczerwienione od zimna, a skóra nieprzyjemnie wilgotna. Przy każdy najmniejszym ruchu czuł jak materiał przylegał do jego ciała, a każda kolejne minuta doprowadzała go do jeszcze głębszych refleksji nad swoim życiem.
Patrzył przed siebie. Szybę samochodu praktycznie w całości pokrywały krople deszczu. Nie widział zbyt wiele poza lekkim blaskiem reflektorów od nadjeżdżających samochodów. Nie zwracał na nie uwagi. Jechały powoli przez panujące na ulicach warunki. Jezdnia była mokra, śliska i strasznie niebezpieczna. Człowiek o zdrowych zmysłach w taką pogodę zostawał w domu, a gdy musiał już wychodzić z ciepłego i suchego mieszkania, robił to raczej z należytą ostrożnością, z ludzkim strachem o własne życie i zdrowie.
Taehyung tego wieczora czuł się jeszcze bardziej bezwartościowy niż zazwyczaj. W ciągu dnia, w czasie swojej zmiany przy zjeździe z autostrady, zazwyczaj czuł jakieś poczucie obowiązku. Momentami miał nawet wrażenie, że jego służba przynosi jakieś korzyści temu podłemu, pełnemu przestępczości światu. Czuł się nawet zobowiązany do przeprowadzenia kontroli, gdy kierowca jakiegoś samochodu, jechał tak jakby dopiero co wypił mocnego drinka, albo tak jakby chciał uniknąć kontroli, bo łamał wszystkie przepisy jakie znała ludzkość. Wtedy Taehyung miał obowiązek wypisania mandatu, a czasem nawet skonfiskowania prawa jazdy. Robił to dla bezpieczeństwa. Dla dzieci, które wracały ze szkoły i mogły na przejściu dla pieszych natknąć się na pijanego kierowce, który bez żadnego zastanowienia zrobi coś, czego potem nikt już nie naprawi.
Taehyung zacisnął dłonie na kierownicy. Czuł się okropnie. Tego wieczora miał szczerze dość swoich obowiązków. Nienawidził nocnej zmiany, która kończyła się dopiero o siódmej rano. Miał dość bycia tym najgorszym policjantem, który jedynie wypisywał mandaty, albo szukał pretekstu do wypisana go, żeby podnieść sobie pensje na koniec miesiąca. Starał się tego nie robić. Nigdy nie miał zamiaru marnować czasu normalnych obywateli, zależało mu tylko na utrzymaniu porządku przynajmniej względnego.
Jako dziecko marzył o pracy w policji. Chciał ścigać przestępców, łapać złodziei na gorącym uczynku. Kiedyś nie mógł się doczekać skorzystania z broni, nawet w akcie ostrzegawczym, ale od kiedy został policjantem dwa lata temu, nie miał okazji ani razu skorzystać z pistoletu. Miał dziwne wrażenie, że jego broń była tylko dobrze wykonaną podróbką, która nawet nie strzelała, gdyby nadarzyła się taka konieczność. Atrapa bez wartości ciążyła przy jego pasku niczym symbol władzy, której tak naprawdę nie posiadał.
Westchnął cicho i otworzył drzwi niewielkiego samochodu osobowego. Wyszedł na zewnątrz, a deszcz znowu otulił jego ciało, sprawiając, że przeklął pod nosem i trzasnął drzwiami. Podszedł do granicy z jezdnią i skierował urządzenie do mierzenia prędkości na samochód, jadący z naprzeciwka.
— Granica normy — mruknął sam do siebie. Nie miał ochoty zatrzymywać tego samochodu, dlatego, gdy pojazd przejechał obok, odwrócił wzrok, udając, że go nie widział. Czerwone audi odjechało, a Taehyung przez chwile zastanawiał się czy tego wieczora spotka jeszcze chociaż jednego przestępce drogowego.
Stał na deszczu, wmawiając sobie, że nie robi tego bez powodu, że ta praca ma jakiś sens, a on nie zmarnował sobie życia przez te wszystkie lata uporczywego starania się o zdobycie tej głupiej odznaki.
![](https://img.wattpad.com/cover/367509753-288-k671784.jpg)
CZYTASZ
All my rainy days BTS vmin
RomanceWystarczył jeden deszczowy dzień, aby całe życie Jimina zmieniło się nie do poznania. Przypadkowe spotkanie z policjantem odmienia życie ich obu, ale nie sprawia, że to co złe staje się dobre. Czasami trzeba zrezygnować, albo walczyć mimo trudności...