Taehyung czuł jak zmęczenie powoli przejmowało kontrole nad jego ciałem. Oczy same mu się zamykały. Siedział w samochodzie po stronie kierowcy i co jakiś czas zerkał na Jungkooka, który w przeciwieństwie do niego obserwował drogę bez dłuższej przerwy. Patrzył przed siebie, nie spuszczając wzroku z ciemnej drogi oświetlonej nielicznymi latarniami ulicznymi. W ich żółtym świetle niewiele dało się dostrzec na pierwszy rzut oka, ale młodszy radził sobie dobrze, przynajmniej w momencie, gdy żaden samochód nie przejeżdżał obok.
— Ile jeszcze? — zapytał nagle Jungkook, a starszy spojrzał na ekran telefonu. Było jeszcze trochę czasu do północy. Ich zmiana kończyła się punktualnie o północy, a potem mieli czas na sen.
— Pół godziny — odpowiedział cicho, zamykając oczy na kilkanaście sekund. Ich samochód stał na poboczu, dokładnie koło zjazdu, gdzie mogli bez przeszkód przeprowadzić kontrole pojazdu i kierowcy. Jednak tego wieczora skupiali się bardziej na kontroli pojazdu. W końcu warunki były nieprzeciętne. Śliska nawierzchnia, źle przygotowany samochód groziły wypadkiem z poważnymi konsekwencjami dla życia i zdrowia, dlatego Taehyung uparł się na taką formę kontroli. Poza tym zamierzał sprawdzać trzeźwość kierowców, dla pewności...
— No to kontrolujemy następny samochód, który tutaj podjedzie? — zapytał Jungkook, uśmiechając się z zadowoleniem, na co Taehyung tylko pokiwał głową. Wolał już zrobić cokolwiek, byleby tylko nie siedzieć bezczynnie. Miał już dość swojej pracy, przynajmniej na ten wieczór u noc.
— Zobacz. — Wskazał na nadjeżdżający samochód. Nie widział zbyt dobrze tego jak wyglądał, bo światła go oślepiały. Jednak, bez problemu dostrzegł, że samochód poruszał się slalomem, zjeżdżając co kilka sekund na pas obok. Taehyung zmarszczył brwi. Nikt normalny tak nie jeździł. Od razu włączył syreny policyjne, a mrok wokoło nich przecięły migające czerwone i niebieskie światła oraz bardzo krótki, ale znaczący pisk syreny policyjnej.
Samochód przed nimi gwałtownie zahamował i Taehyung mógł dostrzec jego niebieską barwę. Zmarszczył brwi, bo miał wrażenie, że już raz widział ten pojazd w bardzo podobnym miejscu.
— Zajmę się tym Taehyung. — Jungkook wyszedł z samochodu, ruszył w stronę pojazdu na przeciwko. Nie musiał nawet pukać w szybę po stronie kierowcy, bo blondyn od razu otworzył okno.
Jimin przeklął pod nosem i ostatni raz spojrzał na zablokowany telefon, który leżał na siedzeniu pasażera. Nawigacja się wyłączyła, a jego usilne próby nastawienia jej na dobry adres nie przynosiły efektu. Jimin nie był dobry w kierowaniu, gdy nie patrzył na drogę i pojazd zjeżdżał przez to na lewo, nawet czasami nieświadomie przekręcał kierownicę, na szczęście panując nad tym, co robił, aby nie spowodować wypadku.
Poczuł jak przez jego ciało przeszły dreszcze, gdy tylko zobaczył migające światła policji, nacisnął na hamulec i zatrzymał samochód w odległości kilku metrów od radiowozu.
Miał cholernie wielkiego pecha i nawet nie wiedział czy było to spowodowane jego ostatnimi spotkaniami z Taehyungiem, czy zwyczajnie miał jeszcze większego pecha.
Spojrzał na policjanta. Jego wzrok wyrażał przerażenie, gdy bystre oczy starszego mężczyzny zeskanowały go od góry do dołu.
— Pił pan coś? — zapytał sugestywnie, a Jimin przeklął w myślach i uśmiechnął się zalotnie. Musiał wykorzystać wszystkie możliwe sztuczki, byleby tylko namówić policjanta na zostawienie go w spokoju. Jednocześnie pamiętał o narkotykach ukrytych w schowku po jego prawej stronie. Wolał nawet nie wiedzieć w jakie bagno właśnie się wpakował.
— Nie, nigdy nie piję, ale dla pana policjanta mogę zrobić wyjątek i potwierdzę to testem — oświadczył spokojnym, ale bardzo intrygującym tonem głosu. Jego niewinne, dalej lekko przestraszone spojrzenie, sprawiało, że Jungkook nie mógł pozbyć się wrażenia, iż chłopak nie zrobił nic złego.
CZYTASZ
All my rainy days BTS vmin
RomantikWystarczył jeden deszczowy dzień, aby całe życie Jimina zmieniło się nie do poznania. Przypadkowe spotkanie z policjantem odmienia życie ich obu, ale nie sprawia, że to co złe staje się dobre. Czasami trzeba zrezygnować, albo walczyć mimo trudności...