Rozdział 1.2

52 6 0
                                    

Jimin przez chwile siedział w samochodzie nim wreszcie zdecydował się zgasić silnik i wyjrzeć na zewnątrz. Liczył, że deszcz przestanie padać, ale ulewa tylko nabierała na sile. Ciężkie krople uderzały o szybę jego samochodu, informując go o ciszy panującej wokoło.

Wyjął z kieszeni telefon i dopiero w tym momencie spojrzał na mandat. Pomimo trudności z utrzymaniem papieru, literki i cyferki znajdowały się w równej linii, napisane czytelnie, nie wymagały żadnej korekty. Taehyung zapisał wszystko bardzo starannie, jak na policjanta potrafił się postarać.

— Ciekawe jak bardzo mu zależy na tej pracy? — zapytał sam siebie i uśmiechnął się z zadowoleniem, przypominając sobie spojrzenie starszego mężczyzny. Intrygowało go zachowanie policjanta. Nigdy nie spotkał kogoś kto nie uległ jego urokowi osobistemu. Wszyscy inni policjanci odpuszczali, gdy tylko się do nich uśmiechnął i powiedział, że przecież nie zrobił nic złego. Nigdy nie dostał mandatu, nigdy nie miał testu alkomatem, bo potrafił dobrze manipulować nawet policjantami. Taehyung był inny. Całkowicie inny.

Spojrzał na telefon, wybrał numer najlepszego przyjaciela. Przez chwile czekał, aż odbierze, ale ten moment nie nastąpił. Dziewiętnastolatek przewrócił oczami i otworzył drzwi, wychodząc na zewnątrz. Deszcz momentalnie uderzył w jego drobne ciało. Na szczęście deszcz nie wydawał się zimny. Krople miały przyjemną temperaturę, chociaż na zewnątrz nie było tak ciepło jak w samochodzie. Jimin miał na sobie koszulkę z krótkim rękawem i spodnie z dziurami, które ledwie chroniły go przed uderzającym zimnem. Przeczesał mokre włosy. Szybkim krokiem udał się pod dobrze znany adres. Zapukał do drzwi małego domku jednorodzinnego.

Przez długie minuty nikt nie odpowiadał. Jimin czekał cierpliwe, ale jego wytrzymałość także miała swoje granice. Zapukał jeszcze raz po czym nacisnął na klamkę. Drzwi ustąpiły, a on bez wahania wszedł do środka, rozglądając się po ciemnym wnętrzu korytarza. Zapach papierosów był trochę zbyt duszący, nawet dla Jimina, który od dziecka był zmuszony do przebywania w chmurze dymu nikotynowego, którą gwarantowali mu nie tylko rodzice, ale także starszy brat. Sam nigdy nie palił, nie czuł żadnego pociągu do nałogu znanego mu z dzieciństwa. Alkohol pił bardzo rzadko, praktycznie raz w roku i to tylko wtedy, gdy naprawdę ktoś go namówił. Pierwszy raz wypił coś mocniejszego mając szesnaście lat i wtedy mocno się zniechęcił, brat wmawiał mu, że będzie super, a wcale tak nie było...

— Namjoon? — zapytał cicho, ale na tyle, aby jego głos rozniósł się echem po pustych pomieszczeniach. Ostatecznie wszedł do pokoju obok, a jasne światło sprawiało, że musiał na chwile zamknąć oczy, aby się przyzwyczaić.

— No wreszcie Jimin, ile można na ciebie czekać? — Wysoki brunet uśmiechnął się do młodszego, który jeszcze chwile stał w wejściu do niewielkiego salonu, w którym siedziały cztery osoby. Namjoon, Jin i dwóch nieznanych Jiminowi chłopaków, którzy nawet na niego nie spojrzeli.

Przełknął ślinę i wyminął obcych, dosiadając się do Namjoona, a raczej wpychając się między niego, a Jina. Położył głowę na ramieniu starszego o cztery lata chłopaka, nie zwracając uwagi na to, że był cały mokry od deszczu.

Namjoon czule przeczesał jego włosy, sprawiając, że Jimin poczuł dziwną ulgę. Dawno nie był tak blisko swojego najlepszego przyjaciela. Tęsknił za jego dotykiem, a dwudziestotrzylatek był jedynym człowiekiem na tym świecie, który bez żadnego problemu potrafił obdarować go uczuciem, którego Jiminowi od dziecka brakowało.

— Teraz możemy omówić warunki naszej umowy? — zapytał jeden z nieznajomych. Jimin spojrzał na niego, a zaraz potem przeniósł spojrzenie na Jina, który siedział zupełnie cicho.

— Nie powiedziałem, że się zgadzam — oświadczył Namjoon, a powaga w jego tonie głosu wywołała nieprzyjemne dreszcze na ciele najmłodszego z towarzystwa. Jimin odsunął się i w milczeniu czekał na rozwój zdarzeń. Musiał dać im przestrzeń do negocjacji.

All my rainy days BTS vminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz