Rozdział 6

9 1 0
                                    


Stałam na środku ścieżki ubrana w kwiecistą sukienkę z przodu było widać sylwetkę mężczyzny szerokie barki opięta koszula wpatrywał się w malowniczy widok morza tuż przed zachodem słońca

- Robert zaczekaj – zawołałam

Ale mężczyzna się nie odezwał stał tyłem ruszając w kierunku morza

- nie żartuj sobie ze mnie

Szybko podeszłam do niego i go odwróciłam z szerokim uśmiechem na twarzy ... Ale to nie był Robert to był Przemek gnój, który prawie mnie zabił 10 lat temu ... Zerwałam się z krzykiem na ustach byłam zlana potem ... kurwa mać to pewnie ta przeklęta kroplówka ... On nie żyje jesteś bezpieczna ... Opadłam na poduszkę z wciąż mokrymi oczami już nie zmrużyłam oka do rana.

***

Wyczekiwałem przyjścia lekarza ... Nie mogę tu zostać ... Szpitale wyzwalają we mnie najgorsze wspomnienia, które zepchnęłam w najgłębszych zakamarki podświadomości, gdzie zakluczyłam je na wszystkie spustu

- dzień dobry jak się dziś mamy

- proszę przygotować wypis

- ale powinna pani jeszcze zostać na obserwacji szwy są jeszcze świeże

- proszę mnie wypisać na własne życzenie – poprosiłam lekarza z stanowczością w głosie

- dobrze – odparł lekarz kręcąc głową

Ubrałam się, dostałam wypis i już mnie nie było, wezwałam taksówkę i skierowałam się do domu było dość wcześnie słońce chyliło się na horyzoncie ... weszłam do mieszkania rzuciłam klucze ... Brzuch mnie bolał usiadłam na kanapie ... I odpłynęłam.

Obudziło mnie stukanie do drzwi ... Siedziałam cicho jak mysz pod miotła

- Ania wiem, że tam jesteś – odezwał się męski głos

- nie ma mnie zostaw wiadomość

- nie zachowuj się jak dziecko otwieraj, bo wywarze drzwi – odparł już poirytowany uderzając w drzwi

Powoli ruszyłam do drzwi i je otworzyłam, za nimi stał Robert piękny jak zawsze, jego klata i mięśnie odznaczała się w niebieskim podkoszulku ... patrzałam na niego a ślinka napłynęła mi do ust ... Zagryzłam lewą stronę ust ... Ogarnij się

- mogę wejść czy będziesz trzymała mnie pod drzwiami

- jasne wejdź – otworzyłam szerzej drzwi wpuszczając go ... od razu dotarł do mnie jego zniewalający zapach ... mijając mnie stanął i wyszeptał mi do ucha

- możesz tego nie robić – zapytał tym swoim zmysłowym głosem

- ale czego – zapytałam niewinnie przepuszczając go uśmiechając się zalotnie

Wszedł do mojego mieszkania rozglądając się zaciekawiony ... już raz u mnie był, ale powiedzmy byliśmy zajęci innymi sprawami ... o nie ... twoje myśli idą w tym kierunku co nie trzeba ... już czuje narastające podniecenie musze ochłonąć

- chcesz coś do picia ja się z chęcią napije czegoś zimnego – zapytałam po czym skierowałam się do kuchni ... moje policzki płoną ... wyciągnęłam z lodówki wodę i wypiłam spory łyk

- nie dziękuje, ale ty się nie krępuj widać, że bardzo ci zaschło w ustach – odparł z uśmiechem

Tak zaschło mi w ustach, bo cię pragnę idioto jak napalona nastolatka

- Ania możesz tak na mnie nie patrzeć

- Ale jak ja patrzę ... udawałam idiotkę ... cholera nic przed nie da się ukryć

Nieczyste ZagrywkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz