Biegłam, ile sił w nogach jeszcze ostatnia prosta, muzyka dudniła mi w uszach a puls przyspieszał razem z wysiłkiem, mięśnie przyjemnie paliły pod skórą, gdy dobiegłam do centrum Warszawy, gdzie mieściło się moje malutkie mieszkanko. O tak nie ma to jak poranne bieganie od razu się lepiej myśli, weszłam z uśmiechem do klatki schodowej i ruszyłam po schodach, była wczesna godzina więc nie spodziewam się spotkać kogo kolwiek, a na pewno nie tego mega przystojniaka spod trójki przed którym zawsze robię z siebie kretynkę. Przystanęłam przy moich drzwiach i szybkim ruchem wyjęłam kluczę po czym weszłam, mieszkanie było nieduże kuchnia połączona z salonem, mała sypialnia i przytulna łazienka. Ruszyłam wziąć szybki prysznic, makijaż i jestem gotowa po drodze skoczę do maka po śniadanie. Zgarnęłam torebkę i wyszłam z mieszkanie, gdy nagle zderzyłam się z czyjąś twardą klatą cała zawartość torebki wypadła na korytarz w tym pudełko tamponów które teraz leżały rozsypane koło jego nóg. Podniosłam głowę i zobaczyłam najsłodszy uśmiech i najbardziej seksownego mężczyznę chodzący po tej kuli ziemskiej, gdy na niego patrzałam już robiłam się mokra i to dosłownie. Mój sąsiad był jak chodzący bóg ... czekoladowe oczy, dwu dniowy zarost, gęste czarne włosy i bosko umięśnione ciało, które aż chciałoby się dotykać
- wszystko w porządku sąsiadko? – zapytał mężczyzna
- yyyyy tak ... jasne – jąkałam się próbując zapanować nad ślinką, która napłynęła mi do ust na jego widok
Schyliłam się w popłochu i zaczęłam w panice zbierać wszystko do torebki, mężczyzna również się schylił i tu nagle łup, centralnie przywaliłam w jego nos czołem.
- o mój boże przepraszam!
- nic się nie stało – odparł uroczo mężczyzna
- na pewno ostro cię walnęłam – odparłam, bo mój słowotok właśnie się włączył
- naprawdę nic się nie stało – odparł uśmiechając się
O matko i ten jego zabójczy uśmiech i urocze dołeczki w policzkach rozpływam się na jego widok, odkąd pierwszy raz go zobaczyłam, przez chwilę stoimy w milczeniu wpatrując się w siebie powiedz coś idiotko besztam się w myślach
- to ... yyyy .... Miłego dnia Robert – dukam znowu się jąkając
- miłego ... Anka nie wpadaj już na nikogo
- obiecuje już wykorzystałam na dziś limit – odparłam i szybko ruszyłam do pracy
Wybiegam na zatłoczoną ulicę Warszawy i kieruje się na przystanek moje policzki płoną, dlaczego zawsze musze zrobić z siebie kretynkę. Do firmy docieram parę minut po 9 co nie umknęło uwadze mojej przełożonej która już stała przy moim biurku z zegarkiem
- wiesz która jest godzina?
- wiem przepraszam korek był
- to najwyższy czas wychodzić wcześniej mieszkasz w Warszawie nie od dziś i wiesz, jak jest o tej godzinie na drodze
- to się więcej nie powtórzy – zniżam głowę i pragnę tylko tego, żeby w tej chwil się ode mnie odwaliła wszyscy się nam przyglądają
- obserwuje cię – powiedziała ostrym tonem i ku mojej uciesze ruszyła do swojego biura
Usiadłam przy swoim biurku i wypuściłam głośno powietrze kiedyś się doigram, ruszyłam w wir pracy ... robota była do dupy, ale dobrze płacili a to jest najważniejsze. Nadszedł czas przerwy z błogością na twarzy zeszłam do kawiarni znajdującej się na dole biura
- cześć daj mi Latte Machiato
- cześć Anka już podaje
- dzięki mam dziś kiepski dzień
CZYTASZ
Nieczyste Zagrywki
RomantizmAnka po tragicznych wydarzeniach przeprowadza się do Warszawy gdzie próbuje sobie posklejać swoje życie na nowo. W walce z codziennością wspierają ją jej najlepsze przyjaciółki przebojowa i głośna Wiktoria oraz cicha i spokojna Sandry. Dotąd monoton...