Rozdział 21

164 11 16
                                    

Miłego czytania♡

***

Tak jak powiedział tak też zrobił. Zaprowadził mnie do pielęgniarki która posmarowałam moje wszystkie rany jakąś maścią.

Ogólnie to stwierdziła że do ślubu się zagoją, a jak jej powiedziałam kiedy mam ślub to stwierdziła że jednak nie zdążą się zagoić ale mam powiedzieć makijażystce by spróbowała mi zakryć wszytko. To ma nie być aż takie trudno bo połowa siniaków już się wygoiła wiec nie będzie już aż takich problemów.

W ogóle to jest dziwne że od tego wydarzenia zamiast mordercy i zabójcy Mila widziałam częściej tą jego dobrą stronę w której się wcześniej zakochałam. Jak byłam I pielęgniarki to się zastanawiałam czy myśleć co mogę przyjść do głowy tak pojebanemu człowiekowi ale szybko zrezygnowałam z tego planu z myślą że jeszcze to się może wydarzyć.

A tu właśnie zaskoczenie

Powraca Milo o którym już zapomniałam. Jeśli myśli że przez ten czas który się nade mną znęcał i w ogóle przez to że znosił tak długie kłamstwo, niby mu od razu mu wybaczę. Hymm no ja nie wiem nawet niw rozważałam takiej opcji jak wybacz. Chyba nawet nie mam takiej opcji w systemie.

Wiktor mój księciu na białym koniu gdzie ty kurwa jesteś. Myślałam że jestem bardziej wartościowa i że będzie chciał mnie odzyskać od razu ale no cóż myliłam się.

***

Dzisiaj wybieramy suknie ślubną. Gdzieś czytałam że jest tradycją by Pan młody nie widział panny młodej w sukni przed ślubem ale no Milo nie brał pod uwagi nawet takiego czegoś. Od razu się zaangażował w kupowanie i wybieranie.

Sklep był chyba ekskluzywny ale co tam dla niego wybierał on sukienki nawet nie patrząc na cenę. Chwycił około 7 sztuk j kazał mi każdą ubrać I się pokazać.

Połowa wyglądałam jakbym bardziej szła na bal jako jakąś księżniczka czy coś ten teges. Koronkowa, tiulową, długa. Przy nie których z tyłu był taki zapas materiału że gdyby mi kazała wybrać jakąś taką to bym musiała się nauczyć najpierw e niej chodzić.

Reszla była spoko. Ostatecznie na szczęście wspólnymi siłami (mówię wspólnymi bo to był tylko mój pomysł nawet pani z tego sklepu tak sądziła) udało mi się go przekonać na suknie która według mnie nie była jeszcze aż taka źle. Długa ale nie do ziemi, białą ale tiul pod 2 warstwą był beżowy robił on wrażenie. Gdzieś tam się błyszczało. Koronka biel. Na szczęście nie aż taka wielka objętość jak u tamtej reszty.

Była ładna, na pewno nie mogłabym jej niczego zarzucić bo mi się podobała w tak o 90%. W 100% podobałaby mi się tylko gdyby był to ślub z moim wymarzonym chłoptasiem a nie osobą o którą manifestowała. Bo spadła że schodów. Moje manifestacje niczego dużego nie przyniosły. Jedynie się potknął na tych schodach.

Musiałam z nim wszędzie Jeździć by podpisać jakąś sale, ogarnąć dekoracje, ogarnąć jedzenie. Oj w jedzeniu walczyłam o swoje. Co prawda nie wywalczyłam nic ale zawsze warto spróbować chociaż.

Bardzo dziwny był ten chłopak. Od mojej ostatniej ucieczki (do tej pory nie mam pojęcia jak on się o rym dowiedział i co się aktualnie stało z tą przemiłą kobietą która jest w tej samej sytuacji jak ja) jest dla mnie miły.

Nie wymyśla niczego by mi zrobić pod górkę. Nawet nie próbuje a tu już jest dziwne. Słyszę co jakiś czas mile słówka. Jesteś taka... taka... sraka kurwa a nie. Komplementy tego nie naprawią. Rany zostają. Człowiek aktualnie przeprasza podartą. Na drobne kawałki kartkę papieru albo kieliszek je wina.

Dziwny człowiek.

Nasza ceremonią jest o godzinie 16:00. Czaicie że takie osoby jak on chodzą do kościoła? Na nie mogłam w to uwierzyć. Zajebią każdego kto stanie im na drodze to już nie chodzi o ludzi. Przecież oni niszczą wszystkich. Jak jebane buldożery. Jak im się coś nie podoba to rozwiązują inaczej ten problem

Nigdy Nie Mów NigdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz