Rozdział 23

110 7 10
                                    

Atmosfera napięta jak gacie Mila. Widziałam.

Ogólnie to Wiktor byl dość dobry większość armi Mila została wyeliminowana prawdę od razu, lecz sam Milo też coś nie coś potrafił. Więc jego umiejętnościami mój bohater oberwał.

Rana na prawej ręce zaczęła barwić czarną koszule, pomimo ciemnego koloru widać było że to nie jest małe skaleczenie. Od razy po tym Milo gdzieś zniknął, wiem że pobiegl za nim mąż Anaztazii.

Szybko razem z kobietą udaliśmy się do Wiktora. Kawałkami materiały starałyśmy się zakleić rane. Zostawiłam na chwilę dziewczynę by iść po nowy materiał. Gdy byłam bliżej ich zauważyłam że prawie centralnie przy nich był Milo z jakąś zardzewiałą rurą. Planował on uderzyć anaztazje w plecy tak aby Wiktor rowbeiz oberwał.

- Uwazaj!- Krzyknęłam. Po czym anaztazja uderzyła mężczyznę w krocze.

Szybkos ie zwinął na podłodze, ale wisIqlam że mógłby jeszcze wstać więc podeszłam do niego wyrwałam rurę i przyjebalam mu z całej epy w brzuch. Oderwałam kawałek materiału i związałam.jego ręce z tyłu by w razie co nie mógł się ruszyć.

Obróciłam sie do rannego. Gdy złapałam z nim kontakt wzrokowy  lewy kącik ust delikatnie drgnąl do góry.

- Jak sie czujesz?- spytałam podając mu materiały- Czekaj zciqgniemy ci koszule- powiedziałam chwytając guziki od jego koszuli.

- Kochanie rozbieranie zostawimi sobie na potem- powiedział, a jego drugi kącik również powędrował do góry.

Przewróciłam oczami odpinając jego guziki. Widząc tak no nir było aż tak źle na szczęście oberwał nożem a nie kulką.

- Dobrze jest powiedzial- odkładając materiał- Anasti pójdź do męża zgadamy się kiedy indziej

Kobietą skierowała się do wyjścia. To miejsce już nei wyglądało jak kościół. Mniejsze koszy spowodowałaby wybudowanie wszystkiego od nowa niz odnowienie tego wszystkiego. Kulki broni powybijali nawet większość okien.

Ślady krwi i nie przytomny Milo na środku ołtarza. Panie Boże proszę nie Pomóż mu. Stałam plecami do chłopaka który po chwili podszedł do mnie.

- Trzeba zamknąć stary rozdzial- powiedział podając mi benzynę, a ja spojrzałam się na niego jak na wariata- No lej na niego, chyba że wolisz go dojebac przed.

Uśmiechnęłam się I zaczęłam polewać ubrania wraz z Milem. Jakiś brzydki ten kwiatek. Jebię trochę więc może poprostu uduszyl się. W tym czasie chłopak zajął się podlewaniem wszystkiego w okół. Poczułam ulgę. Już po około 5 minutach biegłam z nim przed kościoł. Ciągnąc za sobą linie z benzyny.

Podał mi zapałki które potem wylądowały w budynku a w krótkiej chwili cały budynek zapalił się. Chyba jednak byłam trochę piromanką to był taki cudowny widok wiedząc ze w środku przebywała osobą która już mi nigdy nie zagrozi.

Pobiegłam i skoczyłam na Wiktora przytulając się od razu automatycznie złapał mnie bym się spadła, a ja dałam mu buziaka w policzek.

- Boże sorki- powiedziałam uśmiechnięta tak samo jak chłopak- Ty masz coś z ręką I jescze musisz mnie nosić- powiedziałam usiłując zejść.

- Mógłbym cię wycisnąć tak z 10 razu nad głową By pokazać tobie co z twoim ciężarem mogę zrobić- powiedział opierając głowę w zagłębieniu mojej szyi.

Zadzwoniliśmy po straż mówiąc że pali się kościoł, a po chwili gdy zjawiła sje służba pojechaliśmy do domu Wiktora.

Chyba jednak się za nim stęskniłam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 29 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nigdy Nie Mów NigdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz