Rozdział 8

580 17 9
                                    

Jak byście się ubrali na taką rozmowę?

Tak znowu zaczynam od wybierania ubrań, puki co nie mam nic ciekawego do robienia. Kilka razy byłam już w bibliotece zrobić przegląd książek, pozabierałam już kilka z nich do tej mojej sypialni.

Nie wiem, jak traktować tą rozmowę. Oficjalnie, na luźno, elegancko. Chyba lepiej było by gdyby to była rozmowa z jakimś szefem firmy. Nie mam pojęcia co będę robić, czym będę się zajmować. Sekretarka? To chyba nie łączy się ze mną, nie nadaję się do tego. Jest już godzina 08:00. Chyba idę coś zjeść.

Tradycyjnie, pokonać labirynt korytarzy. Miałam na sobie piżamę, wielkie kapcie psy oraz makijaż, bo nie spałam od 07:00 to skorzystałam z okazji i się umalowałam. Oczy były w kolorach jasnej zieleni i pudrowego różu. Delikatne konturowanie i nude pomadka. Taki w miarę delikatny.

Nie wiem czy będę coś gotować. Jest bardzo dużo procent na spalenie kuchni i niejadalne, spalone jedzenie oraz są minimalne szanse, że jedzenie będzie jadalne, a kuchnia delikatnie ubrudzona. Znowu szary, zimny salon w kuchni zastałam Klarę, która przygotowywała coś pysznego. Miała na sobie czarny fartuch, a jej krótkie czarne włosy były dość przyklaśnięte.

JEJ
Nie będę gotować.

- Dzień dobry- powiedziałam, a Klara kiwnęła głową i odpowiedziała szybko.

- Witam- rzekła mieszając jajecznicę na patelni i dodając powoli kawałki podprażonego boczku i cebuli- Głodna?

-Nie wie pani jeszcze jak. Pani jest z rodziny Wiktora? - spytałam, jak mówiłam wcześniej chcę dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Jeśli byłabym na niego skazana to muszę wiedzieć wszystko, choć to raczej niemożliwe.

- Nie, nie jestem z jego rodzinny, ale jestem z nimi bardzo blisko. Byłam kiedyś przyjaciółką jego babci, lecz po jej śmierci, a umarła w bardzo wczesnym wieku, zostałam ich gosposią. No i tak jest do teraz. Nie mówił ci nic o rodzinie, znajomych, pracy? - odpowiedziała, nakładając jedzenie na talerz.

- Jeszcze nie. No nasza sytuacja puki co jest dość niestandardowa- uśmiechnęłam się sztucznie, zabierając widelec do buzi. Nie chciałam zdradzać wszystkiego, bo jaki inaczej to wszystko wytłumaczyć. "Wie pani w skrócie zostałam zmuszona na zamieszkanie tu i przyjęcie jakiejś pracy, w której nawet nie wiem co będę robić"- Opowie mi coś pani o nich? Zjemy razem?

- Zjeść możemy- stwierdziła zabierając swoją porcje z jajecznicą i siadając na przeciwko mnie- Nie mogę ci nic o nim powiedzieć- szepnęła bardzo cicho tak, że prawie jej nie usłyszałam.

- Dlaczego? - spytałam również cicho.

- Dowiesz się w swoim czasie. Musi ci to Wiktor powiedzieć- powiedziała podając herbaty- A wracając- powiedziała już normalnie. Nie mam pojęcia, dlaczego szeptała. Może ma tu kamery. Po nim bym się nie zdziwiła. Ciekawa jestem czy ktoś tu jeszcze mieszka. Przechadzając się po tych labiryntach nie zauważyłam nikogo innego niż Wiktora, raz widziałam tylko Klarę- Jak ci się tu mieszka?

- Dobrze- skłamałam- Pooglądałam już kilka miejsc, ale korytarze nadal mi się mylą. Byłam w bibliotece- nie zdążyłam dokończyć.

- Tak biblioteczka tu jest przepiękna. Chłopaczek mówi, że jest mała, lecz według mnie jest wielgaśna.

- Też tak uważam. Dzisiaj mam taką "rozmowę o pracę" i będę musiała znaleźć jego gabinet, ale chyba wyjdę pół godziny wcześniej, by go w ogóle odnaleźć- stwierdziłam i zaśmiałam się cicho pod nosem.

Rozgadałyśmy się. Nawet nie zauważyłam a była już 09:00. Miło się z nią gadało, ale musiałam się z nią pożegnać, bo się nie wyrobię. Klara przepysznie gotuje, próbowałam dowiedzieć się coś o nim i ogólnie o wszystkim co tu się dzieje, ale ona za każdym razem umiała ten temat. Ubrałam się i zabrałam się za szukanie tego pomieszczenia. Na całe szczęście znalazłam go bez żadnego problemu.

Nigdy Nie Mów NigdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz