W lokalnym pubie jest wystarczająco dużo bodźców, by Soap poczuł się jak wyrwany z bazy.
Kula bilardowa stuka w wiadro, ludzie wiwatują do meczu sportowego nad barem, a Soap wpatruje się ostrożnie w butelkę taniego piwa, które pije. Nie jest to oczywiście jego wybór, ale zawdzięcza to mężczyźnie, który przyglądał mu się przez ostatnią godzinę.
Nie jest w jego typie; bardzo szczupły, prestiżowy i modny. Wygląda jak dziecko z funduszu powierniczego, które ma własny start-up – ale hej, tak blisko bazy niektórzy nie mogą wybrzydzać (a Soap wolałby raczej umrzeć niż przespać się z jednym ze świeżych szeregowców SAS – bez żadnej przesady).
Cóż, nie jest brzydki, a Soap zamierza usiąść na czymś dziś wieczorem, do cholery ze standardami.
„Więc... dużo podróżujesz?” pyta Nie-Brzydki.
„Uh.” Soap obmyśla najszybszy sposób na ucięcie pogawędki i powrót do hotelu. Przynajmniej może walić głową w poduszki, gdy pieprzy się na pieska. „Cóż, ja...
Nóż wbija się w drewniany stół jak w masło. Soap nieruchomieje na niecałe trzy sekundy, a jego ręka sięga po rzemień ukryty pod paskiem, ale potem widzi szeroką sylwetkę, którą mógłby rozpoznać nawet we śnie. Krzesło barowe nieprzyjemnie skrzypi, gdy zostaje odciągnięte od innego stołu. Soap powstrzymuje westchnięcie, gdy Ghost ciężko siada na krześle.
Jego „randka”, z braku lepszego słowa, odwraca się z szeroko otwartymi oczami. Otwiera usta, jakby chciał się kłócić, ale jedno spojrzenie na zimne, mordercze oczy Ghosta i dzieciak upuszcza drobne i wybiega przez drzwi. Rozlega się dzwonek. Soap wypuszcza powietrze.
„Serio?”
„Tylko pokazuję nowy nóż – mówi niewinnie Ghost, wyciągając czyste ostrze. Obraca nóż w palcach, po czym podaje go Soapowi. „Znasz ich?”
Soap spogląda na drzwi pubu i z powrotem.
Okej, może nie kryje się ze swoją orientacją seksualną, ale to niekoniecznie oznacza, że lubi o tym rozpowiadać. Preferencje seksualne nie są ważnym tematem dyskusji, gdy jesteś wysyłany na cały świat, aby wykonywać brudną robotę rządu; ale Soap nie chce żeby wszyscy o nim wiedzieli. Może Ghost przestałby opuszczać przy nim gardę gdyby wiedział.
„Nie. Soap balansuje nożem na palcu. Rzeczywiście jest nowy. Ostrze jest błyszczące, ostre, z prążkowanymi krawędziami, tak jak lubi Ghost. Dobre do podrzynania gardeł, a jeszcze lepsze do tortur. „Niezły nóż.”
„Dzięki. Naprawdę pijesz końskie szczyny?
Soap odwraca butelkę Buscha, by pokazać, że jest pełna.
„Nie bardzo. Przyszedłeś kupić mi tego drinka?”
„Obietnica to obietnica”, mówi Ghost. Ma na sobie kominiarkę z namalowaną czaszką i parę okularów przeciwsłonecznych. Soap jest trochę z tego powodu rozgoryczony. Czując na sobie jego spojrzenie, Ghost zdejmuje okulary, a Soap zyskuje wspaniały widok na zimne jak kamień okna jego zimnej jak kamień duszy. Pochyla się i macha do barmanki: „Hej, Maria. Jeden burbon, jedna szkocka”.
Barmanka kiwa głową, wycierając ręce o barowy ręcznik. Soap wzdycha rozmarzony i chowa głowę w dłoniach.
„Tak dobrze mnie znasz, najdroższy.”
Pomimo martwego tonu, w oczach Ghosta pojawia się mały przebłysk rozbawienia.
„Nie przyzwyczajaj się do tego. Nie powinienem kusić moich kolegów z drużyny tylko po to, by dobrze wykonywali swoją pracę.
Soap uśmiecha się: „Zawsze dobrze wykonuję swoją pracę. Po prostu lubisz spędzać ze mną czas”.
Ghost wydaje z siebie hrm, co brzmi jak sprzeciw, ale Soap udaje, że tak nie jest. Zręcznie wyrywa nóż z drugiej ręki Soapa. Obraca go w palcach, a potem znika, jak za sprawą magicznej sztuczki. Na stole stoją dwie szklanki szkockiej, a Soap wydaje z siebie dźwięk ulgi.
„Ciesz się, póki możesz – mówi Ghost. Chwyta swoją szklankę długimi, wytatuowanymi palcami. Widok jego gołych dłoni wydaje się niemal ryzykowny. Starannie przycięte paznokcie i blizny na knykciach po zbyt wielu walkach. „Laswell wysyła nas ponownie w następny poniedziałek.
Soap pyta: „Gdzie...?”. Ale szybko się poprawia na widok przeciągłego spojrzenia Ghosta. „Nie tutaj. Kurwa, powinniśmy być trzeźwi do tego czasu”.
Jednym płynnym ruchem Ghost unosi dolną część maski i pije tą samą ręką, idealnie zasłaniając w międzyczasie usta i naciągając maskę z powrotem na podbródek.
„Powinniśmy.”
Pili razem już wcześniej. Ale zawsze czuł się z tym dziwnie, ponieważ Ghost zawsze bierze tylko jedną porcję, a Soap może pić do oporu. Coś o nadużywaniu substancji w rodzinie. Nierzadko się to tutaj zdarza, ale zabawne jest to, że zwykle odpowiada się, że nie tykam takich rzeczy. Ale nie taki człowiek jak Ghost. Zawsze ma jednego papierosa, jednego drinka, jeden kęs zatrutego jabłka, tylko po to, by udowodnić, że może ugryźć mocniej. Jest najwyższym symbolem siły woli. Jest też trochę przerażający.
Ghost pochyla się i nie widać jego oczu. Soapowi się to nie podoba, więc próbuje odzyskać jego uwagę.
„Wracasz do domu? Tydzień to wystarczająco długo, by uciec z bazy, prawda?
„Gdyby tak było, nie byłoby mnie tutaj. Ghost podnosi głowę i Soap czuje ulgę, widząc jego spojrzenie. Jego oczy wyglądają na otwarte, ale odległe. Prawie zmęczone. „Jestem cholernie bliski rezygnacji z wynajmu mieszkania w Manchesterze. To strata pieniędzy.”
Soap uśmiecha się, szturchając stołek barowy czubkiem buta.
„ No co ty, żadna gorąca laska nie czeka w domu na swojego rycerza w zbroi Rileya?”
„Nie jesteś zabawny – komentuje Ghost, choć jego spojrzenie mówi co innego. „I nie ma czasu na romanse, MacTavish, wiesz o tym.„Tak, ale opłakuję wszystkie panie, które nie będą miały okazji nacieszyć się twoją czarującą osobowością”.
„I moim zniewalającym wyglądem, nie zapominaj” – dodaje Ghost. Soap śmieje się zaskoczony i dolewa sobie szkockiej. Ghost macha do barmana po kolejną, a Soap mógłby go po prostu ucałować.
Chciałby częściej widzieć tę stronę Ghosta. Ale też czuje się dziwnie uprzywilejowany, że może ją teraz zobaczyć.
„Tym większy powód, by zdjąć maskę.
Ghost unosi brew; cienką, srebrną, tak jasną, że prawie białą.
„Nie widzę żebyś płacił rachunek. Nie jesteś w pozycji, by stawiać żądania.
Soap znów czuje, że robi mu się gorąco pod kołnierzem. Może to efekt wypitego alkoholu, a może dźwięk Ghosta mruczącego coś w swoim kolokwialnym akcencie.
„Nie wiem – wzrusza ramionami, uśmiechając się. „Nie widziałeś jeszcze wszystkich moich pozycji. Jestem dość elastyczny.
Nie wywołuje to śmiechu, ale Ghost przewraca oczami.
„ Uspokój się, żołnierzu.”
Flirtowanie to dobra zabawa. Soap kończy drugiego drinka i oglądają resztę meczu w telewizji. Ghost opiera się plecami o stołek barowy z butem zawieszonym na kolanie, skrzyżowanymi ramionami, bicepsami napinającymi się w jego regulaminowej koszulce wojskowej, długimi rzęsami mrugającymi neutralnie, gdy rozgląda się między drzwiami a ekranem – tym bardziej nieświadomy tego, jak szybko Soap wczołgałby się pod stół i opadł na kolana, gdyby kiedykolwiek o to poprosił.
Soap pociera palcem pod nosem i prycha.
No cóż. Niech spoczywa w pokoju jego życie seksualne.
CZYTASZ
ZATRUTE JABŁKO (Simon"Ghost"Riley i Johnny"Soap"McTavish)
FanfictionPrzyjacielski flirt wymyka się spod kontroli