Soap jest żołnierzem, więc mógłby spać na zardzewiałym łóżku z gwoździ, gdyby musiał, ale nadal istnieje zauważalna różnica między ich tymczasowymi obozami rozbitymi w jakimś przypadkowym zakątku świata, a ich bazą dowodzenia.
Pada na swoje wysłużone, cudownie wolne od komarów łóżko. Szczęśliwy, że znów ma własny pokój, leży płasko na plecach i wpatruje się w biały sufit.
Przez cały lot do domu panowała cisza w eterze. Zwykły załadunek i wyładunek. Próbował odezwać się w hangarze, ale Ghost został szybko zatrzymany przez dowództwo, a Soap na pewno nie szuka kłopotów od razu po pracy.
Prawda jest taka, że Soap nie wie zbyt wiele o Ghostu. Oprócz niewyjaśnionych fragmentów jego pojebanej przeszłości, jego wesołego usposobienia i skłonności do ukrywania swojej twarzy, Soap zna go jako godnego zaufania kolegę z drużyny, być może przyjaciela w odpowiednim świetle ( choć Ghost twierdziłby inaczej), a mimo to prawie w ogóle go nie rozumie.
Ghost sprawia, że znów czuje się zielono, jak rekrut, który nie odróżnia cycków od dupy. Niewielu może nosić tytuł „żywej legendy”, ale niektórzy szeregowi plotkują, że Ghost w ogóle nie jest żywy.
Niby stek bzdur, ale mimo wszystko dość dziwny. Ile trupów możesz zostawić za sobą, zanim przestaniesz być człowiekiem?
Soapowi robi się ciepło na myśl o tym, jak to jest mieć Ghosta przy sobie. W terenie lub bezpiecznie w kwaterze głównej, Ghost ma oko na wszystko, co ośmiela się oddychać. Soap wie, jak to jest być pod tym mikroskopem. To poniekąd go podnieca.
Soap przejeżdża dłońmi po twarzy i wzdycha.
Muszę wreszcie kogoś przelecieć.
CZYTASZ
ZATRUTE JABŁKO (Simon"Ghost"Riley i Johnny"Soap"McTavish)
FanfictionPrzyjacielski flirt wymyka się spod kontroli