„Czy to wyruchało ci matkę?” pyta Ghost.
Soap prawie wyskakuje ze skóry – i kości. W bazie jest tylko jedna dusza, która jest na tyle cicha, by się do niego zakraść, i zawsze jest to Simon Riley.
Stabilizuje worek bokserski i potrząsa obolałą ręką. Ach, trochę się zagalopował, ale do przerwy został jeszcze tydzień, a Soap ma w sobie więcej frustracji niż wstrząśnięta butelka coli.
Ghost uderza pięścią w metalowy pręt podtrzymujący, a po głośnym brzęku Soap zdaje sobie sprawę, że wybił kołek z wyrównania. Przejeżdża dłonią po swoim wilgotnym irokezie i śmieje się.
„Pod wrażeniem?”
„ Zmartwiony. Jutro musisz nadążać”.
„Nic mi nie będzie. Po prostu spalam nadmiar energii, sir.
Ghost pomrukuje neutralnie i zarzuca ręcznik na szerokie ramię. Soap zawsze stara się unikać kontaktu wzrokowego w lustrze na siłowni podczas podnoszenia ciężarów, ponieważ koszulka Ghosta zawsze przylega do jego brzucha jak u jakiegoś modela z reklamy. Jest cholernie napakowany i nawet patrząc na niego w tej chwili, Soap nagle ma całą nową porcję wigoru do spalenia. Między jego kominiarką a wojskową zieloną koszulą jest przerwa, a Soap chce zlizać pot z jego błyszczących obojczyków.
Nova odzywa się ze stojaka na ciężary, odkładając sztangę i wyprostowując ramię.
„Hej, MacTavish. Pójdę z tobą na sparing.”
Jest nową osobą przeniesioną do bazy, wysoko odznaczoną i cholernie seksowną. Soap przygląda się jej, szacuje swoje szanse i decyduje, że do diabła z tym.
„Nie – mówi Ghost, zanim Soap zdąży sformułować odpowiedź. Chwyta go mocno za ramię, a oczy Soapa prawie wychodzą mu na wierzch. „ Ja go zmęczę.”
Odkładając na bok dwuznaczność, Soap blednie. Podnosi głowę, by napotkać ostre spojrzenie Ghosta – jego szare oczy mrużą się w geście wyzwania, a Soap czuje, jak serce opada mu na kolana. Ghost nie wygląda na rozbawionego. Nova poddaje się niemal natychmiast, uciekając z powrotem do ławki, by uniknąć zabójczego spojrzenia Ghosta. Żołądek Soapa zaczyna się kurczyć.
Ah. Zaraz umrę.
Piekielny sposób na odejście. Soap poklepuje go po plecach i rusza w stronę ringu, drażniąc się: „Myślisz, że dasz radę? Mogę tak całą noc”. On naprawdę jest masochistą. Ghost zaciska dłonie i słuchać jak jego knykcie zgrzytają.
„Nie narzekaj, jeśli jutro będziesz obolały”.
Jego umysł jest tak brudny, że równie dobrze mógłby kupić sobie bilet do piekła. Ghost jest ubrany tak nieformalnie, jak Soap go jeszcze nie widział; szare spodnie, zwykła kominiarka i nieśmiertelniki zwisające z koszuli. To prawdziwy testament siły woli Soapa, że udaje mu się utrzymać wzrok powyżej pasa, gdy Ghost podnosi nogę i wskakuje na ring.
Soap dostaje po dupie. Udaje mu się wyprowadzić kilka dobrych ciosów i kopnąć na tyle silnie, że Ghost stęka z bólu (mimo, że czuje się jakby uderzył w betonową ścianę).
Idzie spać z tym samym problemem, z którym się obudził.
CZYTASZ
ZATRUTE JABŁKO (Simon"Ghost"Riley i Johnny"Soap"McTavish)
FanfictionPrzyjacielski flirt wymyka się spod kontroli