Jakiś amerykański idiota wcisnął złe akta w nieodpowiednie ręce, więc oddział Price’a zostaje wezwany do odwalenia brudnej roboty.
„Musi być fajnie móc wyrzucać pieniądze na wszystkie niewygodne problemy”, mruczy Soap. Jego karabin jest skierowany w dół długiego, słabo oświetlonego korytarza. „Po co przestrzegać zasad, skoro można zapłacić komuś za sprzątnięcie bałaganu...”.
„Czy to nie stąd wzięła się twoja nazwa?”
Głos Ghosta jest znacznie bliższy niż zwykle. Wyszukuje coś na satelicie, a jego ręka spoczywa na ramieniu Soapa, podczas gdy wpisuje liczby. Koniec w końcu, najlepiej pracuje im się razem, więc ze względu na wyniki, dowództwo wciąż ich posyła.
„Nie chciałbyś wiedzieć.”
Gaz się odzywa.
„Pokój jest czysty. Soap, Ghost, możecie ruszać”.
„Przyjąłem.
Ghost chowa tablet do kieszeni, ponownie podnosi broń i razem ruszają korytarzem. Budynek jest pełen odbijającego światło szkła, a każdy cień sprawia, że się denerwuje. Coś w tej misji śmierdzi jak diabli i wszyscy o tym wiedzą. Razem, Soap i Ghost sprawdzają pomieszczenia, aż znajdują biuro, którego szukali.
„Mamy trzydzieści minut, zanim ochrona będzie znowu online” – szepcze Ghost. Przytrzymuje otwarte drzwi, a Soap wchodzi do środka. „Czerwony plik, zed alpha-„.
„Wiem, czego szukam – warczy Soap. Używa fałszywego odcisku kciuka, aby zacząć otwierać szafki z aktami. „A niech to. Można by pomyśleć, że prywatny detektyw żyje trochę mniej wystawnie”.
Ghost opiera się ramieniem o drzwi, z opuszczonym celownikiem. Co jakiś czas sprawdza korytarz, ale odwraca się ciałem do Soapa.
„To mózgi do wynajęcia, nie różnią się tak bardzo od nas.
„Założę się, że inaczej im płacą” – mruczy Soap. „Cholera jasna, gdzie to jest...”
Słyszy uśmieszek na twarzy Ghosta, kiedy ten mruczy: „ Chcesz, żebym dla ciebie poczytał? Biedactwo.”
Po kręgosłupie przebiega mu dreszcz. Soap używa każdej komórki dyscypliny, by nie wzdrygnąć się. Szarpnięciem otwiera kolejną szafkę z aktami.
„Gdybym nie wiedział lepiej, powiedziałbym, że lubisz czuć się potrzebny. Zawsze biegasz do biura Price’a, szukając kości.
„To się nazywa odpowiedzialność, MacTavish, powinieneś czasami spróbować”.
Nastrój jest inny; kłótnia w tym samym pomieszczeniu, a nie przez komunikatory. Soap przesuwa kciukiem po alfabetycznie ułożonych plikach, aż znajduje sekcję, której szuka.
„Prawie mam!”
„Ja pierdolę”, mówi Ghost.
„Nie jestem pewien, czy to odpowiedni moment”.
„Nie, mam na myśli kurwa” – syczy Ghost. Zatrzaskuje drzwi i zaczyna szarpać za wszystkie szyby. „Ktoś nadchodzi!”
„Ghost! Soap! Dwóch cywilów zmierza w waszą stronę, szybko. Nie zabijać, powtarzam, nie zabijać!”
„Kurwa, widzę!”
„Kurde kurde kurde!” Soap zatrzaskuje szafkę i zaczyna przesuwać dłonią wzdłuż okna w poszukiwaniu zamka. „Ghost, jesteśmy na sześćdziesiątym piętrze!”
Rozmowy zaczynają odbijać się echem w korytarzu. Soap rozgląda się w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów kanałów wentylacyjnych. Prawie skręca sobie kark, gdy Ghost chwyta go za pasek kamizelki i wciąga do szafy z narzędziami.
Wpadają na siebie. Soap uderza dłonią o ścianę, by nie wbić pistoletu w twarz Ghosta. Ghost zatrzaskuje drzwi w samą porę, ponieważ kroki stają się coraz głośniejsze.
„- Wtedy ja... huh. Nie pamiętam, żebym zostawiał włączone światło”.
„Kogo to obchodzi, po prostu ściągaj spodnie”.
O cholera.
Soap bierze wdech. Szuka oczu Ghosta w ciemności i widzi go wpatrującego się w niego, z równie szeroko otwartymi oczami. Oboje próbują złapać oddech, oboje starają się zachować ciszę, podczas gdy dźwięk klamry paska rozbrzmiewa jak wystrzał z pistoletu.
Jeden mężczyzna, jedna kobieta. Światło wpada przez szparę w drzwiach szafy. Soap ma nadzieję, że facet jest szybki, ponieważ ta szafa ma co najwyżej metr szerokości, a on już wie, że jego uda zrobią się sztywne od niezręcznej pozycji, uniesione nad kolanem Ghosta.
Ghost robi wdech, a potem wydech, jakby próbował wziąć się w garść. Soap szanuje jego wytrzymałość psychiczną, ponieważ sam zdecydowanie jest na skraju paniki. Ich plecaki są przyciśnięte do siebie. Soap daje znak ręką, a Ghost kiwa głową. Dzięki pracy zespołowej Ghostowi udaje się wyjąć pistolet z jego ręki i umieścić go gdzieś przy udzie, aby nie stukotał, gdy Soap ponownie opiera się o ścianę. To odciąża go trochę.
„- mm, kurwa. Ah! Ah, Annie...”
Soap zaciska oczy z frustracji. To jest do bani.
Czuje coś przy stopie, może mop albo wiadro. Jeden zły ruch i mają przejebane. Ghost nadal oddycha miarowo, a kiedy dłoń ściska jego ramię, zdaje sobie sprawę, że Ghost próbuje go uspokoić.
Przez drzwi słychać coraz głośniejsze jęki. Materiały biurowe stukają, a kobieta sapie.
Nos Soapa znajduje się tuż przy uchu Ghosta. Czuje jego pot, wojskowy detergent, którego używają do prania i wodę kolońską, która się zestarzała. Pachnie jak pierdolony seks, jest na jego kolanach, a mózg Soapa wybiera ten piękny moment, by przypomnieć mu, jak dużo czasu minęło odkąd kogoś przeleciał.
Zgrzyta zębami tak, że aż trzeszczą. Ghost pochyla lekko głowę i szepcze tak, tak cicho, jakby się modlił.
„Oprzyj się o mnie, Soap. Trzymam cię.”
Ghost opiera się płasko na tyłku. Kąt prawdopodobnie nie jest zbyt wygodny dla jego długich nóg, ale przynajmniej nie jest w pół przysiadzie. Ponownie Ghost zachęca go, by przeniósł na niego większy ciężar. Opiera się na jego ramieniu, zamiast na kolanach.
„Oh! Oh! O mój Boże!”
Skóra uderza o skórę. Żołądek Soapa skręca się z powodu przerażającej świadomości, że zaczyna robić się twardy.
Odsuwa to od siebie każdą przypadkową myślą. Pęcherze na stopach. Skurcz w ramieniu. Dyskomfort związany z tym, że pasy nośne ocierają się o jego uda. Stopy mu drętwieją. Pot spływa mu po skroni. Jego spodnie robią ciasne, kurwa, kurwa, kurwa.
Ghost ostrożnie chwyta go za ramię, by utrzymać go w pionie. Jego blade rzęsy chwytają światło wpadające przez szparę w drzwiach. Soap widzi tył jego szyi, gdzie tatuaż na ramieniu wystaje spod kołnierzyka koszuli. Soap fizycznie czuje, jak jego kutas zaczyna się napełniać.
Jęki są głośne, obsceniczne i szczerze mówiąc, trochę zbyt dramatyczne jak na jego gust. Kobieta na pewno udaje orgazm, a facet daje się na to nabrać. Więcej hałasu, uderzenie szafki, gdy zmieniają pozycje. Jego erekcja przylega niewygodnie do rozporka i ma tylko pierdoloną nadzieję, że Ghost nie widzi w ciemności.
Ponieważ Bóg go nienawidzi, Ghost przesuwa nogę, aby nie zdrętwiała. Soap bierze wdech tak mocno, że brzmi to jak syk.
Oboje zastygają w bezruchu.
Soap zamyka oczy, mając nadzieję, że jeśli wystarczająco mocno się postara i wyobrazi sobie projekcję astralną, obudzi się gdzieś w szpitalu i wszystko się skończy. Ghost wypuszcza długi, wykalkulowany oddech.
Zapada bolesna cisza, której towarzyszą odgłosy przytłumionego seksu.
Udo celowo wbija się między jego nogi. Soap wydaje z siebie ostre sapnięcie, a dłoń Ghosta zakrywa mu usta, by je stłumić.
Nie widzi już oczu Ghosta. Są ukryte w miejscu, gdzie odsunął głowę. Soap czeka wystarczająco długo, by zobaczyć, czy świat się skończy, a po długiej, cichej sekundzie Ghost niecierpliwie szarpie go za ramię, jakby chciał powiedzieć – siadaj.
O kurwa. Jebane piekło.
Jego uda trzęsą się, gdy w końcu przenosi cały ciężar ciała na kolana Ghosta. Jego głowa zwisa z powodu nacisku, długo wyczekiwana ulga od bólu między nogami. Pozwala Ghostowi trzymać dłoń na jego ustach, trzyma rękę opartą o ścianę i po prostu siedzi. Pulsujący, dyszący, tak kurwa twardy, że nie ma mowy by Ghost nie czuł jego całego kształtu.
Jęki stają się coraz głośniejsze. Dłoń Ghosta w rękawiczce opuszcza jego ramię i znajduje nowy uchwyt na pasku na udzie. Szarpie mocno, stanowczo, a Soap ponownie jęczy w jego dłoń.
Jego rękawica pachnie jak metalowa broń. Soap jest tak niegrzeczny , że ma ochotę ją polizać. Jego udo to same mięśnie między jego nogami – i cicho, samolubnie, Soap ociera się o niego. Ghost go nie powstrzymuje.
Zaraz umrze. Adrenalina i podniecenie seksualne krzyżują się w jego mózgu, wysyłając mieszane sygnały po całym ciele. Mając wystarczająco dużo czasu, mógłby dojść w ten sposób.
Soap drży.
Ghost lekko go szturcha.
Jego kutas pulsuje, tętni – ręce mu się trzęsą, jego oddech staje się krótki pod rękawicą Ghosta. Znowu szarpie do góry udem, a Soap gryzie go w kciuk. Profil maski podnieca go. Czuje, że Ghost go obserwuje.
W momencie, gdy jego żołądek zaczyna się skręcać w sposób, który rozsadza cały świat – w biurze zapada cisza.
Soap wstrzymuje oddech. Rozmowy cichną. Słyszy podnoszony pasek, śmiech, szelest papierów.
Światło gaśnie.
Soap opada do tyłu i opiera się o ścianę.
„ Krwawe święta”
„Drużyna Bravo, tu Watcher-1. Obaj cywile wracają do windy. Jesteście bezpieczni?
Soap odważnie podnosi wzrok na Ghosta. Jego wyraz twarzy jest całkowicie nieczytelny. Białka jego oczu świecą w ciemności, jak u drapieżnika na drugim końcu klatki.
Ghost powoli chwyta za mikrofon. „Watcher-1, jesteśmy bezpieczni. RTB za pięć.”
„Przyjąłem.”
Zapada cisza.
Wpatrują się w siebie przez trzy długie sekundy.
Ghost opuszczą nogi i wstaje, otwierając drzwi na zewnątrz. Do środka wpada świeże powietrze, uczucie jak zimny prysznic.
Jego głos jest nieco ochrypły, gdy mówi: „Ruszajmy”. Chwyta oba pistolety, rzucając jeden Soapowi.
Soap przełyka dwa razy, zanim udaje mu się wykrztusić: „Jasne. Jasne.”
Nie rozmawiają o tym. Jeśli Ghost spogląda między jego nogi, Soap tego nie zauważa. Zabierają akta, schodzą na parter i jadą z powrotem na miejsce spotkania.
CZYTASZ
ZATRUTE JABŁKO (Simon"Ghost"Riley i Johnny"Soap"McTavish)
FanfictionPrzyjacielski flirt wymyka się spod kontroli