Dwadzieścia jeden

1K 158 65
                                    

W momencie, gdy nieznana czarownica próbuje mnie zaatakować, ja cofam się tak szybko i otaczam barierą ochronną, że jakimś cudem unikam jej magii, udaje mi się przed nią uchronić i nic mi nie jest. 

Zerkam na Marcy – ona też mnie wspomogła i dzięki niej bariera mnie ochroniła.

– Gdzie jest ta dziwka? – Zane pojawia się za moimi plecami. 

Szybkie spojrzenie w jego kierunku i z powrotem na czarownicę… której już tu nie ma. 

– Kurwa! – rzuca wściekle Zane. – Miałaś siedzieć na dole i się stamtąd nie ruszać!

Unoszę w górę książkę Miry. 

– Znalazłam ją! Możemy już… 

Szybki ruch przede mną sprawia, że przewracam się całkowicie na podłogę i książka wypada mi z ręki. Ktoś mnie uderzył. Bardzo… bardzo szybko. 

– Kurwa, kurwa, kurwa! – przeklina Zane. – Wie, że nie mogę jej zabić, dopóki jej nie zobaczę. To jakieś popierdolone zaklęcie. Porusza się zbyt szybko. Zmienia miejsce zbyt często.

Jednak w następnej chwili nie tylko ja zostaję uderzona, ale też Marcy, i to w tym samym momencie. 

– Jest ich więcej – mówię drżącym głosem, zbieram się z podłogi i podnoszę książkę. – Co się dzieje? 

– Jest ich znacznie więcej. – Zane panicznie rozgląda się wokoło. Rzuca się w moją stronę akurat, gdy próbuję wstać, klęka przede mną, gdy ja też klęczę, i ujmuje moją twarz w swoje dłonie, skupiając swój wzrok na moich oczach. – Maven, skup się, kruszynko. To czarownice. Jesteście w stanie je zatrzymać, by zaklęcie wygasło i nie były już tak szybkie? Żeby przestały być chronione, żebym mógł je zabić jak każdego?

Przez moment nie wiem, co odpowiedzieć i nie wiem, jak się oddycha, bo diabeł jest tak blisko mnie i czuję na twarzy widmo jego gorącego oddechu. Zapach jego ubrań przebija się przez wszystko inne, jego dłonie na moich policzkach są ciepłe i stanowcze. 

W końcu zmuszam się, by pokręcić głową. 

– Nie wiem, co mogę zrobić, jeśli nie znam zaklęcia. Jeśli nie mogę ich fizycznie zobaczyć, dotknąć. Nie mam na kim skupić magii. 

– Więc spal tę ruderę. 

To wymaga naprawdę silnej magii. 

– Nie jestem w stanie zrobić tego w kilka sekund. June… June byłaby w stanie. 

– June tu nie ma. Jesteśmy tylko my – zauważa ekspresyjnie Zane. – I musimy sobie z tym poradzić. 

– Uciekajmy – sugeruję. – Zane, uciekajmy stąd.

Zane wstaje z kolan i próbuje przejść przez próg, lecz pojawia się tam wtedy srebrna bariera, która nie pozwala mu wykonać kroku i wpycha go do środka. 

– Jak niby chcesz uciekać, moja czarownico? – pyta prześmiewczo. 

Moja dolna warga drga w niepokoju. 

Jesteśmy tu uwięzieni. 

I w dodatku znów ktoś przemyka niezauważalnie obok nas, zwalając mnie znów z nóg. 

I Zane’a… próbując zwalić z nóg. Diabeł przesuwa się nieco na podłodze, ale absolutnie nie da się go w ten sposób przewrócić. Jednak gdy patrzy na mnie znów na podłodze, w jego oczach rodzi się jakiś mrok, a klatka piersiowa puchnie, gdy wciąga ostro powietrze. 

Potem podnosi wzrok i przesuwa nim po pokoju. 

– No dalej! Pokażcie się! – Podnosi nieco głos. – Pokażcie się, kurwa, skoro jesteście tacy odważni!

Gdy widzisz śmierć (Srebrna Noc #4)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz