Trzydzieści cztery

1K 166 94
                                    

Uśmiech Juliana jest jak złoto. Jak piękne wspomnienie, które teraz... mam tuż przed sobą.

Wyciągam komórkę z kieszeni i sprawdzam czas na prędce. 

– Mam pięć minut, zanim Tatiana zacznie mnie szukać – ostrzegam.

Julian śmieje się ciepło.

Rzucam się w jego kierunku, chcąc go przytulić, ale przeskakuję przez jego ciało jak przez mgłę. Moje serce się zaciska. Nie ma go tu materialnie. 

Wpadam na ścianę i odbijam się od niej. Moje oczy zachodzą łzami. 

– Mam omamy? – szepczę. 

Julian kręci głową. 

– Udało mi się ocalić moją duszę i wrócić, by… by porozmawiać. Na chwilę.

Marszczę brwi. 

Przeprosić – dodaje. 

Biorę głębszy wdech. Jego znajomy głos jest niesamowicie kojący. Ostatnie wspomnienia z nim w roli głównej to nasze kłótnie przez cały dzień, potem wieczorem w deszczu tuż przed jego śmiercią.

Czas ucieka. Jestem tu już trzy minuty i wiem, że to nie żarty. 

Posyłam Tatianie wiadomość, że mam kłopoty żołądkowe i potrzebuję jeszcze dodatkowe dziesięć minut. Może jakimś cudem mi uwierzy.

W odpowiedzi dostaję tylko trzy emotikony papieru toaletowego. Mogę sobie wyobrazić, jak je wklepuje i wysyła, siedząc gdzieś z boku na oparciu ławki i pakując sobie lody do ust. 

– Przepraszam, Maven. Przepraszam za wszystko. Nie chciałem, byśmy pokłócili się w ten sposób tuż przed moją śmiercią. 

Kiwam energicznie głową. 

– Ja też tego nie chciałam.

Julian lustruje wzrokiem moją sylwetkę. 

– Wyglądasz świetnie. Inaczej, niż wcześniej. Lepiej. 

– Dziękuję. 

– Wiem, że nie mieszkasz w naszym domu. Wiem, co stało się z rodziną Russo.

– A więc znasz historię. Julian, ja… muszę cię ostrzec, że nie mamy zbyt wiele czasu. Uwierz mi. Teraz współpracuję z June i jej demonami i powinnam powiedzieć im, że się ze mną kontaktujesz… 

– Przyszedłem tylko cię przeprosić i… wyznać ci prawdę. 

Przełykam ślinę. 

Co

– Prawdę? 

Julian w skupieniu kiwa głową. 

– Ja też nie mam zbyt wiele czasu, Maven. Ta projekcja nie może trwać długo. W każdej chwili mogę zniknąć. A zależy mi na tym, byś wiedziała. 

– Wiedziała co?

Jeśli on ukrywał przede mną coś istotnego… 

– Chodzi o twoją moc – wydusza. – Teraz myślę, że ukrywanie twoich prawdziwych zdolności przez całe twoje życie było błędem. Powinnaś była wiedzieć, Maven. Nazywają cię Widzącą Śmierć, ale to nie wszystko, czym jesteś. 

Moje usta wysychają, 

– Julian… 

– Daj mi dokończyć, zanim poczujesz do mnie urazę. Przeprosiłem cię. Nie wiedziałem, co robić. Twoi rodzice kazali cię chronić. 

Gdy widzisz śmierć (Srebrna Noc #4)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz