Trzydzieści dwa

1.3K 166 47
                                    

NSFW

___________________

Nie mówi nie.

I to jest właśnie to, co sprawia, że zrzucam z siebie ręcznik i staję przed nim całkiem naga, unosząc dumnie podbródek.

Kręci głową, na jego ustach majaczy uśmiech. Widzę, jak wybrzuszenie w jego spodniach rośnie.

– Dlaczego tak oficjalnie? – pyta jakby... rozbawiony?

– A jak inaczej powinnam cię poinformować?

– Mogłabyś poprosić mnie, żebym cię zerżnął. – Poważnieje. – Albo żebym się z tobą kochał, jak ze swoją żoną. Żebym znalazł się w tobie, bo pragniesz tego już od dawna i potrzeba zjada cię od wewnątrz. Ale nie masz bladego pojęcia, czym jest taka potrzeba. Nie masz pojęcia, ile samokontroli potrzebowałem za każdym razem, gdy przebywaliśmy w jednym pokoju. Za każdym pieprzonym razem, w którym trzymałem cię w ramionach. Należy mi się jebany order.

– Order za wytrwałość – żartuję. – Mogę wyciąć ci taki z papieru.

Zbliża się do mnie i, łapiąc mnie za talię, przyciska moje nagie ciało do swojego.

– Moją prawdziwą nagrodą będzie twój orgazm – szepcze – taki, który sprawi, że twoje oczy wykręcą się wgłąb czaszki, i zamienisz się w czystą, materialną rozkosz.

– Spraw, żeby tak było.

– Zawsze wiedziałem, że jesteś kurewsko dzielna, kurewsko odważna i przede wszystkim… cholernie piękna. Ale ta dzikość? Obudziłaś ją w sobie dopiero teraz, Maven.

Zawsze sprawia, że czuję się pewniej. Że mój kręgosłup prostuje się, a ja mogę patrzeć mu w oczy bez wstydu.

– Ale ostrzegałem cię już. Jeśli mi się oddasz, jeśli nie usłyszę od ciebie sprzeciwu, wezmę dokładnie to, czego pragnę. Nie zatrzymam się choćby na sekundę, dopóki sama mnie o to nie poprosisz.

Kiwam energicznie głową.

– Weź wszystko.

– Jesteś pewna?

– Tak. Tak, jestem pewna. Proszę.

– Jeśli chcesz po prostu pozbyć się cnoty…

– Nie – przerywam mu. – Po prostu chcę to przeżyć z tobą.

Wydaje się poruszony, ale nie mam chwili, by się na nim skupić, bo w następnej sekundzie całuje mnie i znajdujemy się już przy ścianie, gdzie jego ciało coraz mocniej i mocniej napiera na moje. Wystarczyło to jedno wyznanie, a puszczają mu wszystkie hamulce, i rzeczywiście bierze dokładnie to, czego chce.

– Nie zatrzymam się, Maven – powtarza. – A ty zapamiętasz tę noc już na zawsze.

Dobrze.

Tego właśnie chcę.

– A więc przestań w końcu mówić i mnie ostrzegać i po prostu weź to, czego chcesz.

Jego twarz się zmienia. Blizna wokół oka ciemnieje, tęczówki jeszcze mocniej, i niemal widzę, jak jego oczy zachodzą tym złem, które na pewno nosił w sobie w życiu wiele razy. Być może ono wciąż w nim żyje, tylko po prostu jest już dla mnie znajome, wcale nie tak straszne, jak na początku. Myślałam, że z tego małżeństwa nie będę chciała niczego oprócz paktu, oprócz bezpieczeństwa, ale okazało się… okazało się, że to małżeństwo dało mi znacznie więcej. Dało mi odwagę. Dało mi wsparcie. Dało mi przykład, że życie nie musi być kolorowe, by było spełnione. Małżeństwo dało mi możliwość odnalezienia własnych pragnień i celów, większych niż tylko pomoc June, niż znalezienie czarownic.

Gdy widzisz śmierć (Srebrna Noc #4)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz