Ucieszyłam się,kiedy Ashley zadzwoniła do mnie mówiąc o szansie pracy w największej korporacji na Manhatanie.Smith&Johnson Endurstises to największe wydawnictwo.Tłumaczą i wydają tam książki,gazety i ogólnie wszystko związane z prasą.Studiowałam dziennikarstwo i komunikacje społeczną.Ponadto drugim kierunkiem była literatura ogólna.Teraz miałam szansę zrozumieć jak działa wszystko co mnie interesuje.23 lata to najwyższy czas na jakąś konkretną pracę.Szukałam właśnie w szafie odpowiednich ubrań,kiedy usłyszałam dzwonek telefonu.
-Will pośpiesz się,masz 30 minut żeby się ogarnąć-moja przyjaciółka przyjeżdżała,żeby mnie podrzucić pod firmę.Moje auto było w warsztacie.Byłam umówiona na rozmowę kwalifikacyjną o godzine 10.
-Okey,spręże się-rzuciłam i rozłączyłam się.Ubrałam czarną ołówkową spódnice która doskonale opinała mój dość spory tyłek i długie nogi.Do tego wciągnęłam na siebie białą bluzkę na ramiączkach z małym dekoltem.Moje piersi również małe nie były,nie musiałam ich dodatkowo uwydatniać.Zrobiłam delikatny makijać,brązowe włosy upiełam w wysoki kucyk.Obejrzałam się w lustrze twarz owalna,duże zielone oczy i pełne usta.Szczupła sylwetka,średni wzrost.Na koniec stopy wcisnęłam w czarne czółenka.Zarzuciłam marynarke,w biegu złapałam torebkę.Wygrzebała klucze,zamknęłam dom i zmierzyłam w stronę samochodu przyjaciółki. Byłyśmy współlokatorkami,jednak ona urwała się teraz dla mnie z pracy.Była cukierniczką.Robiła najpyszniejsze ciasta na świecie.Miała kręcone czarne włosy podłużną twarz,nisko osadzone oczy.Była troszkę pulchniutka,ale jej było w tym do twarzy.
-Noo,aleś się odstawiła-zagwizdała,odpalając silnik.Usiadłam na miejscu pasażera.
-Porządna firma,to trzeba jakoś wyglądać-uśmiechnęłam się szeroko,czułam że to będzie dobry dzień.Nie wiele rozmawiałyśmy w trakcie jazdy,cisza umilało nam grające radio.Kiedy byłyśmy już blisko celu,dotarło do mnie jak bardzo się denerwuję.Rozbolał mnie brzuch i nogi miałam,jak z waty.Wysadziła mnie pod wielkim oszklonym budynkiem.Pożegnałyśmy się.Weszłam do przestronnego holu.Było tu pełno czerwonych kanap,biurek i wiele innych pomieszczeń.Roiło się od mężczyzn w garniturach i kobiet w spódnicach i marynarkach.Podeszłam do wielkigo biurka.Kobieta stojąca za ladą rozmawiała przez telefon.Minęło trochę czasu zanim zwróciła na mnie uwagę.
-Słucham? Uniosła brwi w pytaniu.
-Byłam umówiona na rozmowę kwalifikacyjną z panem Smithem-wytłumaczyłam jej.Wygrzebała jakieś papiery i zapytała.
-Pani godność? Boże aż tak oficjalnie? Pomyślałam.
-Willow Evans-szukała wzrokiem mojego nazwiska.Następnie odwróciła kartke w moją stronę i podała mi długopis.
-Proszę tu podpisać-wskazała mi palcem rubryczkę obok mojego imienia i nazwiska.Złożyłam podpis i usłyszałam-Pan Smith już na panią czeka,piętro 35-Wiedziałam,że to wysoki budynek,ale żeby aż tak.Podziękowałam jej skinienkem głowy i skierowałam się w stronę wind.Cierpliwie czekałam aż jakaś przyjedzie.Jechała na górę w wolnym tempie,zatłoczoną windą.Byłam przyciśnięta do jednej z jej ścian,bo każdy pchał się na każdego.W miarę stawania na poszczególnych piętrach tłok w windzie zaczął się zmniejszać.Gdy dojechałam na właściwe byłam cała wymięta a włosy rozchodziły mi się na wszystkie strony.Mój telefon pokazywał 9:55.Weszłam szybko do toalety za rogiem,żeby doprowadzić się do porządku.Wyprostowałam spódnice,a włosy uspokoiłam palcami.Gotowa podeszłam do kolejnego biurka.
-Drzwi na wprost-powiedziała tylko blondynka i zignorowała mnie.Poszłam w kierunku drzwi przede mną i zapukałam.
-Proszę-usłyszałam zachrypnięty mocny głos.Pchnęłam drzwi i weszłam do przestronnego pomieszczenia.Moim oczom ukazało się ogromne machoniowe biurko,wielke okna z widokiem na miasto.W rogu stała granatowa kanapa,fotel i stolik do kawy.Z drugiej strony biura była szafa,kolejne drzwi chyba do toalety i barek.A obok niego plecami do mnie stał wysoki mężczyzna.
-Przyszłam na rozmowę-chrząknęłam.Odwrócił się do mnie.Poczułam się wtedy jakby porażono mnie prądem.Przede mną stał chyba model.Ubrany w dopasowany garnitur,który opinal mu widoczne mięśnie,spodnie opinały jego smukłe nogi.Miał jasno niebieskie oczy,nie takie zwyczajne.Ich błękit był taki czysty.Przez co spojrzenie miał niesamowicie przenikliwe.Zgrabne usta,widoczne kości policzkowe.Twarz porastał mu zarost.Ciemno brązowe włosy lekko podniesione do góry dodawały mu uroku.Ocknęłam się z szoku,kiedy wyciągnął do mnie rękę.
-Mayson Smith-usłyszałam.Przyglądał mi się zamyślony.Złączyłam nasze dłonie w uścisku.Moja dłoń idealnie pasowała do jego.Przez ten dotyk po moim ciele przeszły iskry.Poczułam gęsią skórkę.
-Willow Evans- przedstawiłam się.Wskazał ręką abym usiadła na kanapie,sam jednak siadł w fotelu.
-A więc panno Willow-patrzył na mnie przez dłuższy czas-Dlaczego wybrała pani naszą firmę?Pff standardowe pytanie.Zastanowiłam się chwilę na odpowiedzią i powiedziałam.
-Wasze wydawnictwo daję mi szanse na przyglądaniu się i rozumieniu na czym dokładniej polega wydawanie,tłumaczenie książek i gazet.Mam szansę się tu rozwinąć-zagryzł delikatnie wargę pochłaniając moje słowa.Nastała chwila ciszy.
-Hmm-zamruczał-Dlaczego miałbym wybrać akurat panią? Uniósł brwi oczekując mojej odpowiedzi.
-Jestem osobą zorganizowaną,punktualną i sumienną.Zawsze do końca wykonuję powierzone mi zadania.Nawet gdybym miała zostawać po godzinach-dokończyłam mój wywód.Nalał do szklanek whiskey.Podał mi jedną.Wzięłam z wdzięcznością.Upiłam łyk trunku,alkohol rozniósł ciepło w moim brzuchu.Rozluźniłam się odrobinę.Przez ten czas miałam zamknięte oczy.Jego oczy obserwowały mnie badawczo.
-Jaką posadę chciałaby pani zająć? Nachylił się lekko w moją stronę i splątał swoje dłonie na kolanach.
-Szczerze? Zagryzłam policzek od wewnątrz-Obojętne mi to,chcę po prostu mieć w waszych projektach swój udział-zmarszczył czoło i upił łyk.Jego wzrok wciąż jednak nie schodził ze mnie.A kiedy nasze oczy się spotkały,atmosfera w pomieszczeniu zrobiła się gęsta.Przyśpieszył mi oddech.Wstał nagle.
-Dziękuję pani za rozmowę-ponownie podał mi rękę-wyślę pani mejla z informacją.Uścisnęłam jego dłoń.Oboje odskoczyliśmy od siebie zaskoczeni.Otworzył mi drzwi i na wyjściu dodał.-Mam nadzieję,że do zobaczenia-zlustrował mnie spojrzeniem i zagryzł wargę.Zrobiło mi się od tego gorąco.
-Ja również,Do zobaczenia-wyszłam.Musiałam ochłonąć.Ten facet był typem dominującego,sprawującego kontrolę.Wydaję mi się,że nie tylko w sprawach biznesowych.On mnie przytłaczał ta bijąca od niego pewność siebie i seksualność.Owszem był seksowny,nawet bardzo,tego nie mogę zaprzeczyć.Gdy stałam przed budynkiem,cały stres spłynął ze mnie.Poczułam dziwną błogość.
-Super-powiedziałam do siebie-Teraz muszę zapieprzać w tych szpilach przez pół miasta-W myślach dałam sobie kopa w dupę.No cóż,nie będę tracić czasu.Po drodze wstąpię jeszcze na zakupy,żeby coś przygotować na obiad.Nie wiedziałam ,że na rozmowie z nim zeszły mi dwie godziny.Kiedy doszłam do domu było trochę przed 15.Przebrałam się w wygodne dresy i luźny top.Zdjęłam z moich obolałych nóg te cholerne buty i boso poszłam do kuchni.
-Zrobię pizze-doszłam do wniosku.Zdarzało mi się czasem myśleć na głos.Przygotowałam ciasto i sos.Potem nałożyłam tylko szynkę ,ser,pieczarki,oliwki i grzyby i wystarczyło włożyć ją do piekarnika na 25 minut.
-Jestem! krzyknęła Ashley wchodząc.Weszła do kuchni,rzuciła na blat jakimś świeżo upieczonym ciastem i pączkami.To tylko pogłębiło mój apetyt-A Tobie jak tam poszło obżartuchu? Dodała widząc,jak ślinie się na widok słodyczy.
-Oprócz tego,że gadałam z nieziemsko seksowno-przystojnym mężczyznom myślę,że dobrze-obie się roześmiałyśmy-Ma mi napisać e-mail z informacjami-skrzywiłam się.Nie dopuszczałam myśli,że nie dostanę chociaż najgorszej posady.Kurewsko zależało mi na tej pracy.Kiedy ona poszła się odświeżyć ja właśnie wyciągałam jedzenie z piekarnika.
-Co tak zajebiście pachnie? Usłyszałam ze schodów.Walnęła się na kanapie.Podzieliłam pizze na mniejsze części i położyłam na stole łącznie z ketchupem i sosem czosnkowym.Wzięłyśmy sobie po kawałku.Nie mogłam powiedzieć udała mi się,była pyszna.
-Mniam-mlaskała ubrudzona ketchupem.Pokręciłam głową z rozbawienia.Dostrzegła,że się z niej śmieję.Podniosła łyżkę i się w niej przejrzała-Hahaha no na prawdę,śmieszne-wytarła się ręcznikiem.Po zjedzeniu pozbierałam i umyłam talerze.
-Idę do pokoju-poinformowałam ją-Dobranoc-pokiwałam jej.
-Dobranoc-odkrzyknęła.
Rzuciłam się na łóżko i szybko odpaliłam laptopa.Trochę długo się ładował.Gdy już był gotowy do działania przyszła mi informacja,że dostałam wiadomość.Żołądek mi się skurczył z nerwów.Z trzęsącymi się rękami nacisnęłam na to ,żeby wiadomość się otworzyła.Zawierała niewiele tekstu zabrałam się,więc do czytania.
,,Witam
Z przyjemnością informuję panią,że dostała pani pracę w Naszej agencji.
Zajęła pani posadę mojej asystentki.Proszę stawić się w biurze jutro o godzinie 8 rano.Nie toleruje spóźnień.Jutro omówimy wszystkie szczegóły.
Pozdrawiam i Gratuluję
Mayson Smith
PS Uprzedzałem panią,że się jeszcze zobaczymy."
Serce biło mi głośno i mocno.W ustach mi zaschnęło.Widać,że gościu nie znosil sprzeciwu
Zapowiadała się ciężka praca.A zwłaszcza z nim.Zaczynam nowe opowiadanie komentujcie,głosujcie i czytajcie :)
Pozdrawiam!
CZYTASZ
Trylogia Smitha-Wszechmogący (w trakcie Korekty)
Romance-Porozmawiaj ze mną,proszę-kiedy nie odpowiedziałam,kontynuował- Misiu,proszę- spoliczkowałam go,to było silniejsze ode mnie. -Nie mów tak do mnie! Słyszysz?!- w oczach stanęły mi łzy- jesteś pieprzonym kłamcą i egoistą- wykrzyczałam mu w twarz- nie...